sobota, 4 października 2014

Chwila ostatnia

Tak to już dziś. Dziś zostanę Panią Wrona. Dziś wyjdę za najcudowniejszego faceta na świecie. Od samego rana przebywam w moim rodzinnym domu w Bydgoszczy gdzie Ola razem z Dagą robią wszystko żebym wyglądała jak prawdziwa księżniczka. Około godziny 15 byłam już wymalowana i uczesana. Dziewczyny pomogły mi założyć moją suknię.
- Andrzej chyba padnie jak Cię zobaczy - stwierdza z uśmiechem mama co ja kwituje tylko szerokim uśmiechem w jej stronę.
- Ciocia wyglądasz jak księżniczka - mówi wbiegający do pokoju Oliwier ubrany w śliczny garnitur.
- Dziękuję skarbie - całują małego.
- Chodźmy już na dół, zaraz pewnie przyjedzie Andrzej z Karolem - stwierdza Ola.
Schodzę do salonu gdzie jest już moja najbliższa rodzina a także rodzice i dziadkowie Wrony. Nie zdążam się ze wszystkim przywitać kiedy słyszymy dzwonek do drzwi. Michał poszedł otworzyć a moje zdenerwowanie w tej chwili sięga apogeum. Po chwili do pomieszczenia wchodzą mój jeszcze narzeczony ze swoim najlepszym przyjacielem. Andrzej ubrany w czarny dopasowany garnitur z muszką wygląda jak nie jeden najprzystojniejszy aktor Holewood. Podochodzi do mnie i wita się buziakiem w policzek.
- Wyglądasz ślicznie - szepcze mi do ucha a ja uśmiecham się do niego.
Po kilku minutach nasi rodzice udzielają nam błogosławieństwa a potem wszyscy udajemy się do kościoła.
- Ja Andrzej biorę Ciebie Zuzanno za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz ,że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
 - Ja Zuzanna biorę Ciebie Andrzeju za męża  i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz ,że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
Po ceremonii wychodzimy z kościoła gdzie czekający goście obsypują nas ryżem a potem składają nam życzenia. Po wszystkim udajemy się na salę weselną gdzie odbędzie się dalsza część ślubu. Przywitani chlebem i solą wchodzimy na salę a w zasadzie to Andrzej wchodzi bo ja znajduję się w jego rękach. Po wzniesieniu toastu i zjedzeniu posiłku udajemy się z Wronką na środek parkietu aby odbyć nasz pierwszy taniec. Kołyszemy się w rytm naszej ulubionej melodii. Zabawa trwa w najlepsze a ja jestem szczęśliwa jak nigdy. Oczywiście na parkiecie najbardziej szaleją siatkarze ze swoimi partnerkami. Tuż przed północą razem z moim mężem kroimy wspólnie weselny tort a potem razem z wszystkimi gośćmi wychodzimy przed salę aby obejrzeć pokaz fajerwerków. Po powrocie obywają się tradycyjne oczepiny gdzie główne role oczywiście grają nie kto inny jak Igła i Kłos, którzy swoimi wygłupami doprowadzają niemal każdego do łez. Dopiero około czwartej nad ranem oboje z Wroną udajemy się na górę do naszego pokoju.
- Wiesz, że kocham Cię najbardziej na świecie? - pyta mój mąż obejmując mnie w talii i składając pocałunek na mojej szyi.
- Ja Ciebie jeszcze bardziej - odwracam się do niego przodem aby spojrzeć mu w oczy - Andrzej ja muszę Ci coś powiedzieć - mówię w stronę środkowego.
- Coś się stało skarbie? - pyta.
- Przez ostatnie tygodnie strasznie źle się czułam - zaczynam widząc jego pytające spojrzenie - nie mówiłam Ci bo byłeś na mistrzostwach i nie chciałam żebyś się martwił.
- Zuziek co się dzieję, zaczynam się bać - mówi.
- Bo ja...Bo my...
- Zuzka błagam powiedz wreszcie co się dzieje - coraz bardziej się denerwuje.
- Kilka dni temu byłam u lekarza i okazało się, że za siedem miesięcy zostaniemy rodzicami - uśmiecham się w stronę Wrony, który patrzy na mnie lekko oszołomiony a po chwili porywa mnie w swoje ramiona i całuje w usta.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - mówi uradowany nadal trzymając mnie w swoich objęciach.
- Możesz mnie już postawić - śmieję się a siatkarz kładzie mnie delikatnie na łóżku i zaczyna składać pocałunki na mojej szyi ...
Kilkanaście miesięcy później
- Wróciłem! - krzyczy mój małżonek przekraczając próg naszego domu pod Bełchatowem.
- Jesteśmy w salonie - odpowiadam bawiąc się z Lenką w salonie gdzie po chwili pojawia się Andrzej i wita się ze mną buziakiem a nasze maleństwo widząc tatusia wyciąga w jego stronę swoje malutkie rączki. Wrona jak przystało na kochającego tatusia bierze naszą pociechę na ręce co całkowicie spotyka się z aprobatą naszej już dziesięciomiesięcznej córeczki.
- Cześć księżniczko - mówi do Lenki a na moją twarz od razu wkrada się uśmiech - wiesz co skarbie tatuś ma coś dla Ciebie - kontynuuje wychodząc z małą na rękach do przedpokoju. Wraca po chwili trzymając już nie tylko Lenkę ale także kolejnego do kolekcji już wielkiego różowego misia.
- Andrzej mówiłam Ci już żebyś nie kupował jej zabawek, niedługo nie będziemy mieli gdzie tego wszystkiego trzymać - marudzę.
- Oj skarbie - obejmuje mnie jedną ręką siadając z córeczką na kolanach na kanapie obok mnie - nie mogłem się oprzeć, jak zobaczyłem tego misia od razu pomyślałem o Lenusi, będzie tak ładnie pasował do jej różowego pokoiku - kończy całując maleństwo w czółko.
- Oj Wrona, Wrona - wzdycham opierając głowę na jego ramieniu. Siedzimy przez chwilę napawając się naszą obecnością aby kilka minut później spostrzec, ze nasza córeczka zasnęła.
- Zaniosę ją - mówię podnosząc się z kanapy i biorąc na ręce Lenkę.
Idę na górę kierując się do pokoiku dziewczynki. Kładę małą do jej łóżeczka, nakrywam ją różową kołderką. Patrzę przez chwilkę na moje maleństwo, na nasz mały skarb, na owoc naszej miłości i nie potrafię się nie uśmiechać widząc jak Lenka śpi. Z rozmyśleń wyrywają mnie ręce na moich biodrach. Wtulam się w Andrzeja i zdaję sobie sprawę, że mam przy sobie wszystko czego mi potrzeba. Mam kochającego męża, cudowną córeczkę, rodzinę i przyjaciół, na których mogę liczyć w każdej chwili.
- Chodź - mówi w końcu Wrona biorąc mnie za rękę i wyprowadzając z pokoju. Zamyka po cichu drzwi po czym od razu chwyta mnie w swoje ramiona.
- Głupku co ty robisz - śmieję się.
- Zamierzam nacieszyć się trochę swoją kochaną żoną - odpowiada ruszając w stronę naszej sypialni gdzie po chwili kładzie mnie na łóżku i delikatnie całuje w usta...


Tak właśnie kończy się historia Zuzi i Andrzeja. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam zakończeniem jak i całym opowiadaniem. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy tu byli i czytali wymysł mojej wyobraźni :) 
Jeżeli nadal chcecie śledzić moją twórczość to zapraszam na nowe opowiadanie z Karolem Kłosem gdzie pojawił się już prolog.
DZIĘKUJĘ!!!!!

sobota, 27 września 2014

Chwila siedemnasta

Kolejne dni, tygodnie, miesiące leciały w zastraszającym tempie. Skra po dwóch latach znowu wróciła na tron w kraju. Andrzej po raz pierwszy w swojej karierze mógł cieszyć się z mistrzostwa a ja byłam szczęśliwa, że wszystko układało się po naszej myśli. Następnego dnia po zwycięstwie wyjechaliśmy z Wronką na cztery dni nad morze aby móc wreszcie nacieszyć się sobą i nadrobić chwile, w których nie mogliśmy spędzać ze sobą zbyt wiele czasu. Jednak co dobre nigdy nie trwa wiecznie jak to mówią i tak też było tym razem, za nim zdążyłam się obejrzeć mój chłopak znowu wyjechał tym razem na zgrupowanie reprezentacji do Spały. Na szczęście w domu nie byłam sama a o i nudzeniu się też mogłam zapomnieć. Dlaczego? Winiarscy wrócili z zimnej Rosji i zdecydowali, że Michał znowu wraca do składu Skrzatów. Tym samy także Daga z Olim i maleńkim Antkiem, którego zostaliśmy razem z Andrzejem rodzicami chrzestnymi znowu zamieszkali w Bełchatowie. W czerwcu zostałam także panią magister Uniwersytetu Łódzkiego na wydziale marketingu i zarządzania tym samy kończąc swoją edukację. Nowy sezon reprezentacji pod wodzą nowego trenera przebiegał nawet lepiej niż się wszyscy spodziewali. Panowie nie dość, że bez żadnych problemów zapewnili sobie udział w przyszłorocznych mistrzostwach starego kontynentu to zajęli trzecie miejsce w Lidze Światowej! Po powrocie do kraju nasi siatkarze dostali dwa tygodnie wolnego zanim znowu zostaną zamknięci w spalskim lesie. Korzystając z okazji wyjechaliśmy z Andrzejem na 10 dni na Teneryfę.
- Jejku jak tu jest pięknie - zachwycałam się widokiem z naszego pokoju.
- Cieszę się, że Ci się podoba Skarbie - powiedział środkowy obejmując mnie w talii - i chciałem Ci powiedzieć, że wieczorem zabieram Cię na kolację - uśmiechnął się.
- A gdzie idziemy? - zapytałam.
- Niech to będzie niespodzianka - uśmiechnął się całując mnie w policzek.
Przez następne dwie godziny rozpakowywałam nasze walizki. Około godziny 17 poszłam wziąć kąpiel a kiedy wróciłam Andrzeja nie było w pokoju. Wzięłam się za układanie mojej fryzury a potem makijaż i wybranie ciuchów na dzisiejszy wieczór.
Kiedy już byłam prawie gotowa dostałam smsa.
"Jak będziesz gotowa, wyjdź przed hotel. K.C Andrzej"
Co on znowu wymyślił - pomyślałam i zabierając marynarkę wyszłam z pokoju. Kiedy pojawiłam się przed ośrodkiem podbiegł do mnie mały chłopiec, który wręczył mi czerwoną róże z liścikiem "Kieruj się w stronę plaży, będzie tam na Ciebie czekać kolejna wskazówka. A". W co no do jasnej cholery pogrywa! Szłam jedną z głównych ulic kierując się we wskazane prze środkowego miejsce. Po chwili podszedł do mnie tym razem starszy pan i wręczył mi kolejną czerwoną róże. Otworzyłam liścik i przeczytałam "Skręć na plaże i idź wzdłuż brzegu a dojdziesz do celu <3". Nie tego to już za wiele, tak mu się dostanie jak tylko go dorwę. Posłusznie wykonałam polecenie i po 10 minutach spacerku wzdłuż brzeg zobaczyłam coś czego w życiu bym się nie spodziewała. Zobaczyłam Andrzeja, który stał z wielkim bukietem czerwonych róż w rękach a koło niego wszędzie były porozpalane świeczki ułożone w kształcie serca, w którego środku leżał koc z koszem i szampanem.
- Andrzej... - wyszeptałam podając mu swoją dłoń, którą wyciągnął w moim kierunku. Wprowadził mnie w sam środek serca i wręczył bukiet.
- Zuziek wiem, ze nie znamy się długo bo krótko ponad rok ale chciałem Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie najważniejsza i kocham Cię z całego serca - przerwał a po moich policzkach zaczęły płynąc łzy - chciałem Cię zapytać czy zgodzisz się zostać moją żoną - mówił klękając przede mną i wyciągając z kieszeni spodni śliczne aksamitowe pudełeczko z pięknym pierścionkiem. Nie wierzyłam w to co widzę i co właśnie usłyszałam, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa a po moich policzkach płynęły łzy szczęścia. Delikatnie przytaknęłam twierdząco głową a po chwili tonęłam w jego objęciach.
- Kocham Cię - powiedziałam kiedy z powrotem znalazłam się na ziemi.
- Ja Ciebie bardziej - stwierdził Wronka całując mnie w usta a kiedy się od siebie oderwaliśmy założył pierścionek na mój palec.
- Śliczny - mówiłam przyglądając się pierścionkowi.
- Cieszę się, ze Ci się podoba - uśmiechnął się - a teraz chodź coś zjemy bo nie wiem jak ty ale ja jestem strasznie głodny - zaśmiał się a po chwili siedzieliśmy na kocu zajadając się pysznościami, które zabrał ze sobą mój już narzeczony. Po godzince spędzonej na plaży wróciliśmy trzymając się za ręce do hotelu. Kiedy tylko weszliśmy do naszego pokoju Wrona wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka składając pocałunki na moich ustach...
Rankiem obudziły mnie promienie wpadające przez otwarty balkon, leżałam wtulona w ramię Wronki, który z uśmiechem na twarzy mi się przyglądał.
- Dzień dobry księżniczko - przywitał się całując mnie w usta.
- Dzień dobry - powiedział jeszcze lekko zaspana.
- Wyspana? - zapytał.
- Nie bardzo zresztą wiesz dlaczego - zaśmiałam się wtulając się w środkowego.
- W takim razie co powiesz na to żebyśmy dziś w ogóle nie wychodzili z łóżka? - zaproponował Andrzej puszczając mi oczko.
- Chciałbyś - rzuciłam podnosząc się z łóżka.
- No pewnie, ze bym chciał - zaśmiał się i pociągnął za rękę przez co z powrotem wylądowałam na łóżku a w zasadzie na Wronie - i co teraz - zapytał patrząc mi w oczy.
- No nie wiem, skoro i tak już wygrałeś to możesz zrobić co chcesz - odpowiedziałam a po chwili poczułam usta siatkarza na moich. Po ponad godzinie leniuchowania postanowiłam, że musimy zejść do hotelowej restauracji na śniadanie. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki ogarnąć mój wygląd. Włosy spięłam w koka, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w letnią sukienkę. Kiedy oboje byliśmy już gotowi zeszliśmy na śniadanie, po którym zaraz wróciliśmy do pokoju po rzeczy i udaliśmy się na plażę.
Dziesięć dni na słonecznej Teneryfie zleciało nam na zwiedzaniu wyspy i plażowaniu. Nim się obejrzeliśmy byliśmy z powrotem w Bełchatowie. Zdecydowaliśmy, ze ślub weźmiemy zaraz po Mistrzostwach Świata a dokładnie 11 października. Tak więc przez cztery dni zanim Wronka wyjechał do Spały zajmowaliśmy się przygotowaniami a także powiadomiliśmy rodziny o naszych planach. Wszyscy cieszyli się z naszego szczęścia tak samo jak ja i Andrzej. Postanowiliśmy, ze ślub jak i wesele odbędzie się w mojej rodzinnej Bydgoszczy a świadkami będą Karol ze swoją dziewczyną. Kiedy środkowy razem z moim bratem wyjechali do Spały ja z pomagałam Dadze przy chłopcach.
Kilka tygodni później
To już dziś - dziś Reprezentacja Polski zagra w wielkim finale Mistrzostw Świata rozgrywanych w Polsce. Na dwie godziny przed meczem razem z partnerkami i dziećmi siatkarzy udałyśmy się do Spodka aby oglądać "starcie gigantów" jak nazwano mecz finałowy między Polską a Brazylią. O równej 20 rozbrzmiały hymny obu państw a po chwili obie drużyny były już na boisku rozpoczynając "wojnę o złoto". Hala wypełniona po brzegi kibicami w biało-czerwonych barwach sprawiła, że Polacy na początku spotkania grali trochę nerwowo co przyczyniło się do pierwszego przegranego seta. W kolejnych setach wszystko szło już po myśli Polaków a po prawie dwu i pół godzinnym meczu chyba cała Polska usłyszała szczęśliwy okrzyk kibiców katowickiego spodka ale przede wszystkim radość Pana Magiery: "Polska Mistrzem Świata". Tak zrobili to. Wygrali z obrońcami tytułu. Wygrali "złoty mecz" 3:1. Przerwali ich złotą passę i to gdzie? We własnym kraju, gdzie siatkówka jest czymś więcej niż sportem. Ze łzami szczęścia na policzkach pobiegłam na parkiet i rzuciłam się Andrzejowi na szyje.
- Tak strasznie Cię kocham - powiedział wpijając się w moje usta zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Ja Ciebie też mój mistrzu świata! - zaśmiałam się.
- Nie wierzę, że udało nam się to zrobić - kręcił głową patrząc na resztę siatkarzy skaczących ze szczęścia.
Po chwili cała reprezentacja wraz  ze sztabem udała się do szatni aby przygotować się przed ceremonią otwarcia. Kolejny raz z moich oczu popłynęły łzy kiedy cały spodek śpiewał "Mazurka Dąbrowskiego" a na szyjach naszych złotych chłopców zawisły medale z najcenniejszego kruszcu. Po całej ceremonii i licznych wywiadach wszyscy udaliśmy się wraz z reprezentacją do hotelu gdzie odbyła się impreza "zwycięzców" jak to powiedział mój braciszek. Wszyscy w świetnych humorach bawili się do prawie 5 nad ranem.

Hejka!!!
POLSKA MISTRZEM ŚWIATA!!!
Muszę przyznać, że ten rozdział został napisany już bardzo dawno temu, nawet nie pamiętam już kiedy. I chyba po raz kolejny moje proroctwo się sprawdziło i to na dodatek w 100%! 
A co do rozdziału mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na Wasze komentarze. Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień :*

sobota, 20 września 2014

Chwila szesnasta

Po ponad trzech godzinach jazdy zaparkowałam samochód pod moim rodzinnym domem. Wysiadłam z auta zabrałam torby z moimi rzeczami i prezentami i ruszyłam w kierunku drzwi, w których do razu pojawiła się mama.
- Cześć mamo - przywitałam się całując ją w policzek.
- Ciocia! - krzyknął Oliwierek kiedy tylko weszłyśmy do środka.
- Cześć maluchu nawet nie wiesz jak się za Tobą stęskniłam - powiedziałam przytulając chłopca a potem kolejno tatę, Dagę i Michała.
Michał pomógł mi z zaniesieniem moich rzeczy do mojego starego pokoju dzięki czemu mogliśmy przez chwilkę porozmawiać sami.
- No opowiadaj co u Ciebie siostra - zaczął.
- Co tu dużo gadać wszystko jest tak jak być powinno a nawet lepiej zresztą byłeś na bierząco co u mnie słychać - zaśmiałam się.
- A jak z Wronką? - zapytał puszczając mi oczko.
- Jest lepiej niż się spodziewałam, ale już nie rozmawiajmy o mnie lepiej powiedz co u Was?
- No jak widzisz przyplątała się kontuzja a po za tym to jest całkiem dobrze Daga za miesiąc będzie rodzić i zastawiam się nad powrotem do Polski w przyszłym sezonie o ile dostanę powołanie od Stephana.
- Na pewno dostaniesz a teraz wracajmy na dół - stwierdziłam ciągnąc go za rękę po schodach.
Następnego dnia rano obudziłam się tuż przed 8. Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Jak się okazało moja rodzicielka już wzięła się za przyrządzanie potraw na dzisiejszą Wigilię. Zjadłam śniadanie a potem dołączyłam się do pracy w kuchni a reszta domowników zaczęła ubierać choinkę. Nim się obejrzałam była już godzina 16. Poszłam wziąć kąpiel a potem umalowałam się i ubrałam.
Kiedy stałam przed lustrem usłyszałam dzwonek mojego telefonu, na którym pojawiła się twarz mojego chłopaka.
- Część skarbie - usłyszałam zaraz po odebraniu połączenia.
- Hej, przepraszam, że wcześniej nie dzwoniłam ale miałam tu niezłe urwanie głowy.
- Nic się nie stało chciałam Ci tylko powiedzieć, że strasznie tęsknię i życzę Ci wesołych i spokojnych świąt.
- Ja też tęsknię i życzę Ci wesołych świąt.
- Pamiętaj, że strasznie Cię kocham - usłyszałam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam.
- W takim razie nie zabieram czasu i do zobaczenia słońce.
- Pa.
Kiedy skończyłam rozmowę z Andrzejem zeszłam na dół gdzie reszta rodziny wyglądała pierwszej gwiazdki. Nim się obejrzeliśmy pojawiła się ona na niebie a my usiedliśmy do wigilijnej kolacji. Podzieliliśmy się opłatkiem, złożyliśmy sobie życzenia a potem zjedliśmy przygotowane potrawy. Oczywiście chwilę potem Oli nie wytrzymał i zaczął rozpakowywać swoje prezenty.
Następnego dnia obudziłam się na chwilę przed dziewiątą. Wzięłam prysznic, umalowałam się a potem ubrałam i poprawiłam fryzurę. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół. Mama z Dagmarą od rana siedziały w kuchni a tata z Michałem i Oliwierkiem siedzieli w salonie grając w grę małego. Postanowiłam dołączyć do pań i razem z nimi urzędowałam w kuchni. Cały dzień zleciał nam na wspólnych rozmowach i leniuchowaniu. Drugiego dnia świąt kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ja pójdę - powiedziałam i ruszyłam w kierunku wejścia, kiedy je otworzyłam od razu rzuciłam się na szyje gościa - co ty tu robisz? - zapytałam Wronę, który chwilę potem złączył nasze usta w pocałunku.
- Nie cieszysz się, ze przyjechałem? - zapytał robiąc smutną minę.
- Oczywiście, ze się cieszę!
Weszliśmy razem z Wronką do salonu gdzie byli wszyscy. Mój chłopka przywitał się z moją rodziną a potem zajął się rozmową z męską częścią domowników. Nim się obejrzeliśmy nastał wieczór. Nie zgodziłam się by Andrzej wracał po nocy do Bełchatowa i dlatego nie miał wyjścia i musiał zostać u nas na noc. Zasnęłam wtulona w miłość mojego życia.
Rankiem kiedy po śniadaniu wszyscy udaliśmy się w drogę powrotną do Bełchatowa. Po prawie czterech godzina jazdy zaparkowałam swoje auta na podjeździe a chwilę potem przyjechali także Winiarscy.
Przez następnych kilka dnia aż do sylwestra żyłam w ciągłym biegu. Koniec semestru zbliżał się nieubłaganie co oznaczało więcej godzin spędzonych na wykładach do tego moje wizyty w siedzibie Skry. W dzień sylwestra od rana rządziłam w kuchni Wrony przygotowując wszystko na ostatnią noc tego roku, którą mieliśmy spędzić razem z naszymi przyjaciółmi właśnie w mieszkaniu Andrzeja. Wronka był na tyle ogarnięty, że sam wziął się za sprzątanie a mi zostało przygotowanie posiłków. Dopiero około 16 wreszcie mogłam usiąść na chwilkę i odpocząć.
- Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił - powiedział Wroniasty zajmując miejsce koło mnie na kanapie i całując w policzek.
- Oj nie przesadzaj - zaśmiałam się.
- Nie przesadzam skarbie.
- Do bobrze niech Ci będzie a teraz zostawiam Cię samego i zmykam do łazienki się szykować - oznajmiłam i wyszłam z salonu.
Po godzinnej kąpieli wzięłam się za prostowanie włosów. Kiedy moja fryzura była gotowa ubrałam
się i zaczęłam robić makijaż. Kiedy skończyłam stanęłam w lustrze by zobaczyć efekt końcowy mojego dzieła.
- Ślicznie wyglądasz skarbie - stwierdził Andrzej, który również był już gotowy aby powitać gości obejmując mnie w talii.
- Dziękuję ty też niczego sobie - uśmiechnęłam się a Wrona pocałował  mnie w usta. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek, który oznaczał, że przybyli pierwsi goście.
- Założę się, że to Kłos, on to zawsze ma wyczucie czasu - marudził środkowy idąc w kierunku drzwi a ja tylko zaśmiałam się z niego - a nie mówiłem - krzyknął z przedpokoju mój siatkarz a po chwili do salonu weszli Karol z Olą.
Przez kolejne kilkadziesiąt minut przybywali kolejni goście a impreza po woli zaczęła się rozkręcać. Około 21 wszyscy się już dobrze bawili, a ja co chwilę byłam porywana do tańca przez któregoś z siatkarzy. Na chwilę przed 24 wszyscy wyszliśmy na balkon Wroniastego aby przywitać nowy rok.
- Wszystkiego Najlepszego kochanie - powiedział Andrzej a następnie złączył nasze usta w pocałunku.
Impreza trwała jeszcze przez kilka następnych godzin. dopiero około 5 nad ranem kiedy wszyscy goście opuścili mieszkanie mogliśmy z Wroną udać się od krainy Morfeusza.

Zacznę od tego co teraz najważniejsze: POLACY W PÓŁFINALE MISTRZOSTW ŚWIATA!!! 
Co do rozdziału to jest jaki jest, nie mnie go oceniać dlatego liczę na Wasze opinie i komentarze.
Widzimy się za tydzień!
Pozdrawiam :*
#GOPOLAND

sobota, 13 września 2014

Chwila piętnasta

Po powrocie do domu wzięłam się za sprzątanie. Nim się obejrzałam dochodziła godzina 18 a ja usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć i oczywiście nie pomyliłam się co do mojego gościa. Za drzwiami ujrzałam Andrzeja, który od razu namiętnie mnie pocałował.
- Już się stęskniłeś? - zapytałam śmiejąc się kiedy weszliśmy do salonu.
- Każda minuta, co ja gadam każda sekunda! bez ciebie jest jak ciągnąca się w nieskończoność chwila - powiedział przytulając mnie do siebie.
- Wiesz, że Cię kocham - spytałam patrząc mu w oczy.
- Wiem Skarbie - powiedział całując mnie w czoło.
- Dobra a teraz chodź do kuchni to zrobię nam jakąś kolację.
Poszliśmy z Wroną do kuchni gdzie oboje zajęliśmy się przyrządzaniem spaghetti. Po niecałej godzince oboje siedzieliśmy w salonie zajadając się naszym daniem. Kiedy skończyliśmy ja poszłam włożyć naczynia do zmywarki a siatkarz miał włączyć jakiś film. Kiedy wróciłam oboje położyliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać "I, że Cię nie opuszczę". Sama nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w Andrzeja.
*
Leżeliśmy z Zuzią na kanapie oglądając film. Gdzieś w połowie filmu zorientowałem się, że dziewczyna zasnęła. Wyłączyłem telewizor i zaniosłem ją do sypialni. Nie chciałem jej budzić dlatego poszedłem wziąć szybki prysznic aby już po chwili położyć się koło Zuzy. Leżałem patrząc na nią jak smacznie śpi. Była taka piękna, bezbronna a na jej twarzy malował się delikatny uśmiech. Czułem, że mam przy sobie największe szczęście jakie mnie do tąd spotkało. Kochałem ją ponad wszytko i wiedziałem, że to jest właśnie kobieta mojego życia.
Następnego dnia kiedy się obudziłem zegarek wskazywał 7:58. Podniosłem się z łóżka i postanowiłem pojechać do jednej z kwiaciarni aby kupić kwiaty dla mojej księżniczki, która obchodziła dziś swoje 24 urodziny. Po około pół godziny byłem z powrotem w domu Winiarskich, na szczęście Zuzka jeszcze spała dlatego wziąłem się za smażenie naleśników. Kiedy wszystko było już gotowe zabrałem jedzenie i bukiet pięknych czerwonych róż i ruszyłem na górę.
*
Obudził mnie delikatny pocałunek. Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam Wronkę, uśmiechnęłam się do niego.
- Wszystkiego Najlepszego kochanie z okazji urodziny - powiedział wyjmując zza swoich pleców piękny bukiet czerwonych róż i całując mnie w usta.
- Dziękuję, są naprawdę piękne - odpowiedziałam wąchając kwiaty i całując Wroniastego w policzek.
- A tu masz jeszcze śniadanie - mówi stawiając tacę na łóżku.
Zjadamy wspólnie śniadanie a potem każde z nas przygotowuje się do wyjścia.
- Przyjadę do Ciebie o 18 - informuje mnie Wrona kiedy oboje wychodzimy z domu.
- Postaram się do tej godziny wyrobić - drażnię się z nim.
Resztę dnia spędzam na uczelni w między czasie odbierając smsy z życzeniami a także kilka telefonów on przyjaciół i rodziny.  Około 17 wreszcie wracam do domu. Biorę się za przyrządzanie posiłku kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram drzwi i widzę uśmiechniętego od ucha do ucha Andrzeja.
- Cześć skarbie - wita się skradając mi buziaka.
- Hej dobrze trafiłeś bo właśnie przyrządziłam zapiekankę - mówię kiedy wędrujemy do kuchni.
- Właściwie to nie dostałaś ode mnie jeszcze prezentu - stwierdza Andrzej kiedy siedzimy po kolacji na kanapie w salonie.
- Ty mi wystarczysz - uśmiecham się mocniej wtulając się w środkowego, który po chwili podnosi się i udaje do przedpokoju gdzie wisi jego kurtka. Wyciąga coś z niej i wraca z powrotem do mnie.
- Mam nadzieję, że Ci się spodoba - mówi podając mi małą torebeczkę prezentową. Otwieram ją a moim oczom ukazuje się śliczny srebrny naszyjnik z literką "A" w serduszku.
- Jest śliczny dziękuję - całuję go w policzek.
Następne dni, tygodnie, miesiące leciały w zawrotnym tempie. Dni mijały według schematu uczelnia, pomoc w Skrze, dom i oczywiście Wrona. Nim się obejrzeliśmy nastał okres świąteczny. Boże Narodzenie mieliśmy spędzić oddzielnie. Ja w Bydgoszczy z rodzicami i rodzinką Winiarskich, którzy korzystając z okazji, że Misiek nabawił się kontuzji przylecieli na święta do Polski, natomiast Andrzej święta spędzał w Warszawie. Skra świetnie radziła sobie w PlusLidze a ja coraz bardziej uświadamiałam sobie, że Wronka to ten JEDYNY.
- Będę strasznie tęsknił - mówił Wronka kiedy żegnaliśmy się przed moim wyjazdem do Bydgoszczy.
- Ja też - stwierdziłam przytulając się do niego.
- Jedyne co mnie pociesza to to, że za cztery dni znowu się zobaczymy - uśmiechnął się całując mnie w czubek głowy - a i jeszcze jedno mam coś dla Ciebie.
- Nie zaczekaj, prezenty zostawmy na czas jak wrócimy dobrze?
- No dobrze skoro tak chcesz.
- W takim razie do zobaczenia Andrzej - powiedziałam składając na jego ustach pocałunek i wsiadając do auta aby po chwili ruszyć w kierunku mojego rodzinnego miasta gdzie byli już Michał z Dagą i Olim.

Krótki, wymęczony ale jest i to jest chyba najważniejsze? Wielkimi krokami zbliżamy się do końca tego opowiadania ale na razie nie zdradzę Wam ile jeszcze się tu ze mną pomęczycie. Będzie niespodzianka! Czekam na komentarze bo one cholernie mnie motywują a ostatnio motywacja jest mi szalenie potrzebna. Pozdrawiam, Klara! Do następnej soboty!
#GoPolska!!!

sobota, 6 września 2014

Chwila czternasta

Po wspólnym śniadaniu Andrzej odwiózł mnie do domu a sam pojechał na trening. Zaraz po powrocie poszłam wziąć prysznic i się przebrać a potem położyłam się na kanapie oglądając film lecący akurat w telewizji. Sama nie wiem kiedy zasnęłam. To chyba dlatego, że źle się czułam. Obudziłam się dopiero na chwilę przed 14. Podniosłam się z łóżka i powędrowałam do kuchni przyrządzić coś na obiad. Tym razem padło na spaghetti. Po niecałych 30 minutach siedziałam jedząc posiłek a po chwili rozdzwonił się mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Wrony. Uśmiechnęłam się pod nosem i odebrałam połączenie.
- No co tam Andrzeju? - zapytałam.
- Dzwonię Ci tylko powiedzieć, że strasznie się już za Tobą stęskniłem - powiedział a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Ja też ale dziś się już nie spotkamy bo jakoś źle się czuję więc będziesz musiał wytrzymać do jutra.
- W takim razie kładź się do łóżka, ale w razie by się coś działo od razu masz do mnie dzwonić ok?
- Dobrze zaraz się położę i do jutra mi na pewno przejdzie.
- W takim razie do zobaczenia jutro skarbie - pożegnał się.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Zaraz po skończeniu połączenia poszłam pozmywać naczynia a potem udałam się na kanapę. Położyłam się i nakryłam po uszy kocem. Leżałam próbując zasnąć ale w ogóle mi to nie wychodziło. Wzięłam telefon i napisałam do Wrony: "Przyjedź". Nic nie odpisał a po niecałych 15 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć.
- Jezu Zuziek co się stało? - zapytał wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.
- Nic po prostu strasznie się nudzę i nie chciałam być sama - powiedziałam wracając do salonu.
- Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś - oznajmił przytulając mnie.
- Przepraszam.
- Ty się lepiej już połóż - stwierdził a ja z powrotem ległam na łóżko a Wrona nakrył mnie po sam czubek głowy kocem.
- Andrzej?
- Tak?
- Położysz się ze mną? - zapytałam a siatkarz tylko się uśmiechnął i już po chwili leżałam wtulona w niego. Leżeliśmy rozmawiając i oglądając filmy. Nim się zorientowałam była już prawie 19. Ten czas stanowczo za szybko leciał. Około 21 środkowy opuścił mój dom i wrócił do siebie a ja poszłam wziąć prysznic i udałam się do krainy Morfeusza.
Następnego dnia rano czułam się już o dużo lepiej. Podniosłam się z łóżka, ubrałam się
i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie a potem usiadłam z laptopem na kanapie jeszcze raz czytając i wprowadzając poprawki do mojego i Kacpra projektu. Cały  dzień minął mi bardzo szybko. Około 18 poszłam się przebrać i  umalować. A następnie wsiadłam w samochód i pojechałam do "Energii". Skra rozpoczynała sezon w starciu z drużyną z Gdańska. Siedziałam razem z dziewczynami Kłosa i Zatiego. Po niecałych dwóch godzinach mecz się zakończył a nasi siatkarze wygrali spotkanie 3:1. Podczas całego spotkania Wrona obrzucał mnie czułymi spojrzeniami a ja delikatnie się uśmiechałam. Ola z Agnieszką co chwilę tylko spoglądały na siebie pytająco a ja stwierdziłam, ze nic im nie powiem będą miały niespodziankę. Zaraz po tym jak kibice zaczęli opuszczać halę podeszłyśmy do barierek gdzie byli nasi panowie. Przywitałam się z Karolem i Pawłem a potem podeszłam do Andrzeja, który na powitanie złączył nasze usta w pocałunku.
- Czy wy widzicie to co ja? - usłyszałam pytanie Kłosa w stronę dziewczyn i Zatiego a po chwili oboje z Wroną zaczęliśmy się śmiać - możecie nam to wszystko wyjaśnić? - zapytał.
- Chcieliśmy Wam zrobić niespodziankę - powiedziałam patrząc najpierw na przyjaciół a potem na mojego chłopaka, który mnie cmoknął w policzek.
- Osz Wy no wiecie co komu jak komu ale nam to powinniście od razu powiedzieć - stwierdziła Ola.
- Oj tak jakoś wyszło - oznajmił Wrona.
- No to w takim razie gratulacje - przytuliła mnie Olka a potem Aga.
Chwilę potem panowie poszli do szatni a ja z dziewczynami czekałyśmy na nich na parkingu. Umówiliśmy się z Wroną, ze resztę wieczoru spędzimy u mnie. Kiedy tylko się pojawił wsiedliśmy do auta i udaliśmy się do mojego domu. Zjedliśmy kolację a potem poszliśmy do mojego pokoju.
- Piękny - powiedział Wroniasty oglądając mój złoty medal za Mistrzostwo Polski - mam nadzieję, że kiedyś też będę miał taki w swojej kolekcji.
- No jasne, ze będziesz miał i to już za kilka miesięcy, jestem o tym przekonana - oznajmiłam pojawiając się koło niego.
- Wiesz, ze Cię kocham jak nikogo innego - stwierdził obejmując mnie w talii.
- Teraz już wiem - zaśmiałam się a środkowy złączył nasze usta w długim pocałunku...
Rankiem obudziłam się obejmowana przez Wronę, który bacznie mi się przyglądał.
- O czym tak myślisz? - zapytałam spoglądając na niego.
- O tym, że nadal nie mogę uwierzyć, że jesteśmy razem - odpowiedział całując mnie w czubek głowy.
- Ja też czasem mam wrażenie, że to tylko sen, z którego zaraz się obudzę.
- To nie sen skarbie, oboje w końcu jesteśmy szczęśliwi.
- Masz rację. Po tej całej kontuzji myślałam, ze świat mi się całkowicie zawalił ale ty pozwoliłeś mi znowu uwierzyć w siebie i dałeś mi szczęście - powiedziałam patrząc w oczy Wrony.
- Jesteś moim całym światem Zuziek, obiecuję, że zrobię wszystko żeby nam się udało - oznajmił całując mnie w usta.
Po wspólnym śniadaniu Wrona pojechał na trening a ja na uczelnię do Łodzi. Po prawie pięciu godzinach wreszcie mogłam opuścić uniwersytet i udać się w drogę powrotną do Bełchatowa. Kiedy już miałam wsiadać do auta podbiegł do mnie Kacper, no tak tego mogłam się spodziewać skoro przez cały dzień starałam się go unikać.
- Unikasz mnie? - zapytał czytając mi chyba w myślach.
- Nie no co ty ja po prostu ostatnio jestem strasznie zalatana i nie mam na nic czasu - odpowiedziałam na szybko.
- To może dasz się zaprosić na kolację dziś wieczorem - zaproponował a ja poczułam się głupio, że jeszcze nie powiedziałam mu o moim związku z Wroną.
- Wiesz co Kacper, ja przepraszam, że wcześniej Ci nie powiedziałam ale od niedawna spotykam się z Andrzejem - oznajmiłam.
- Miałem nadzieję... zresztą nie ważne, życzę szczęścia - wyrzucił i odszedł w kierunku swojego samochodu.
Zrobiło mi się trochę głupio, ale w końcu i tak by się dowiedział a ja nie mogłam pozwolić sobie na oszukiwanie Andrzeja. Zdawałam sobie sprawę, że nie jest zadowolony samym faktem tego, że będę się widywała z Kacprem tutaj no ale cóż nie zmianie teraz studiów.

Sielanki ciąg dalszy :) Myślę, że się cieszycie? Czekam na opinie!
3:0 z Serbią, 3:0 z Australią, 3:0 z Wenezuelą i awans zapewniony. Chociaż ja jestem zdania "Będzie wspaniale przecież zagramy w finale!!!! Trzymamy kciuki i do usłyszenia za tydzień!

sobota, 30 sierpnia 2014

Chwila trzynasta

Wszyscy się świetnie bawią prócz mnie. Ostatniego idioty, który boi przyznać się do swoich uczuć i teraz musi patrzeć jak inny facet lepi się do kobiety, którą kocham. Nie ja tego dłużej nie wytrzymam. Zrywam się z kanapy i idę w stronę tej tańczącej dwójki.
- Panu już podziękujemy - mówię odciągając od niego brunetkę.
- Andrzej co ty wyprawiasz?! - pyta dziewczyna kiedy wyprowadzam ja na zewnątrz lokalu.
- Co wyprawiam? To chyba ja powinienem zapytać Ciebie o to. Nie widzisz jak on Cię rozbiera wzrokiem do cholery! - krzyczę zdenerwowany  wsadzając ją do auta a po chwili z piskiem opon ruszam ulicami Bełchatowa.
- Co ty robisz?!
- To co już dawno powinienem - mówię.
Po kilku minutach parkuję auto pod domem Winiarskich. Nim zdążyłem wysiąść Zuzka była już przy drzwiach otwierając je kluczem. Kiedy chciałem wejść za nią do domu próbowała mi je zamknąć przed nosem ale na szczęście udało mi się ją powstrzymać.
*
- Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać więc powiem Ci grzecznie, wyjdź stąd - mówię w kierunku środkowego, który stoi na przeciwko mnie w salonie.
- A co jeśli tego nie zrobię?
- Kim ty w ogóle jesteś żeby urządzać mi takie sceny co?
- Zakochanym w Tobie do szaleństwa facetem - mówi a po chwili wpija się w moje usta. Całuje namiętnie a z każdym kolejnym pocałunkiem oddaję je. Po chwili środkowy bierze mnie na ręce i zaczyna kierować się na górę. Zanosi mnie do sypialni i stawia na podłodze. Tym razem to ja całuję go w usta i zaczynam rozpinać guziki jego koszuli, która po chwili ląduje na dywanie. Po kilku chwilach reszta moich i jego ubrań ląduje także na ziemi a ja czuję pod sobą miękką pościel...
Leżę z uśmiechem wtulona w Andrzeja i chyba po raz pierwszy od kilku miesięcy czuję się naprawdę szczęśliwa.
- Andrzej?
- Hmm.
- Kocham Cię - mówię patrząc w jego oczy.
- Ja Ciebie też Zuziek - oznajmia składając na moich ustach kolejny pocałunek.
Po chwili oddajemy się w krainę Morfeusza szczęśliwi jak nigdy dotąd. Rankiem budzę się i dopiero teraz uświadamiam sobie, że to nie był sen ale prawda. Spoglądam na środkowego, który jeszcze smacznie śpi i nie potrafię się nie uśmiechać. Delikatnie nie budząc Andrzeja wyswobadzam się z jego objęć, zakładam leżącą nieopodal jego koszule i schodzę na dół. Spoglądam na wiszący w kuchni zegarek, który wskazuje na 8:56. Na szczęście dziś sobota a siatkarze mecz graja dopiero w poniedziałek co oznacza, że Andrzej ma trening dopiero po południu. Biorę się za robienie tostów na śniadanie. Po chwil czuję ręce oplatające mnie od tyłu.
- Ślicznie wyglądasz w tej mojej koszuli - mówi odwracając mnie do siebie przodem na co ja zaczynam się śmiać - mam najładniejszą dziewczyną na świecie.
- Dziewczynę powiadasz? Nie przypominam sobie żebym się na to zgadzała - droczę się z nim.
- A przepraszam gdzie moje maniery. Zuzanno Winiarska czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na tej ziemi i zgodzisz się zostać moją dziewczyną? - pyta a ja zaczynam się śmiać.
- Myślę, że mogę się na to zgodzić - mówię a po chwili smakuję ust siatkarza - Wrona bo tosty nam się spalą.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Po wspólnym śniadaniu wracamy do mojego pokoju. Siatkarz ubiera się w swoje ciuchy a ja idę wziąć prysznic a potem ubieram się i schodzę do salonu gdzie mój chłopak ogląda telewizję.
- O której masz trening? - pytam wtulając się w niego kiedy siedzimy na kanapie.
- O 15 czyli mamy jeszcze 4 godziny - mówi spoglądając na zegarek - o 20 przyjadę po Ciebie i zabieram Cię ze sobą.
- Tak a gdzie mnie zabierasz?
- Powiem Ci tylko, ze na randkę - uśmiecha się całując mnie w głowę.
Około godziny 14 Andrzej zaczął się zbierać żeby zdążyć na trening. Pożegnałam się z nim i z powrotem wróciłam do salonu. Postanowiłam zadzwonić do Kacpra i przeprosić, za wczoraj.
- Część dzwonię żeby Cie przeprosić, ze wczoraj tak Cię zostawiałam samego w klubie - zaczynam.
- Nic się nie stało.
- Naprawdę się nie gniewasz?
- Na Ciebie nigdy.
- W takim razie jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia na uczelni - żegnam się.
- Do zobaczenia.
Postanowiłam, że na razie nie powiem mu, ze jesteśmy z Wroną parą. Około 18 zaczęłam się szykować do wyjścia. Wzięłam długą aromatyczną kąpiel, podkręciłam loki, zrobiłam makijaż i ubrałam się.
Punktualnie o godzinie 20 usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam uśmiechniętego Andrzeja z śliczną czerwoną różą w ręce. Przywitał się ze mną słodkim pocałunkiem wręczając mi kwiatek a potem zamknęłam dom na klucz i wsiadłam do auta siatkarza, który jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi jego drzwi. Jechaliśmy w milczeniu a ja cały czas zastanawiałam się co wymyślił mój chłopak. Po kilkudziesięciu minutach Wrona zaparkował samochód pod najlepszą ale zarazem najdroższą restauracją w całym Bełchatowie. Wsiadł z auta i podbiegł do moich drzwi otwierając mi je. Uśmiechnęłam się do niego a następnie trzymając się za ręce weszliśmy do lokalu. Restauracja mieściła się na ostatnim piętrze budynku, z którego rozciągał się piękny widok na całe miast. Usiedliśmy przy stoliku, który znajdowała się koło okna. Po chwili podszedł do nas kelner podając nam karty z menu.
- To co zamawiamy? - zapytał Andrzej uśmiechając się w moją stronę.
- Nie wiem może... kurczaka w sosie ziołowym - zaproponowałam patrząc w kartę.
- W takim razie poprosimy dwa kurczaki w sosie ziołowym - powiedział w stronę kelnera.
- A coś do pica podać? - zapytał.
- Ja poproszę herbatę a ty skarbie? - zapytał siatkarz w moją stronę podkreślając słowo "skarbie" tym samy dając do zrozumienia kelnerowi, że nie ma tu czego szukać.
- Ja też poproszę herbatę - odpowiedziałam a kiedy kelner przyjął zamówienie zaczęłam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał.
- Z Ciebie kochanie - oznajmiłam posyłając mu buziaka w powietrzu.
- Oj niech wiedzą, że jesteś tylko moja.
Po zjedzeniu kolacji posiedzieliśmy z Andrzejem jeszcze trochę w restauracji rozmawiając i śmiejąc się. Około godziny 22 postanowiliśmy się zbierać. Po kilkunastu minutach Wrona ku mojemu zdziwieniu zaparkował auto pod jego blokiem.
- Myślałam, że jedziemy do mnie - stwierdziłam wysiadając z samochodu.
- Oj tym razem posiedzimy u mnie - oznajmił biorąc mnie za rękę i prowadząc do swojego mieszkania.  Kiedy weszliśmy do środka na stoliku w salonie zobaczyłam stojące czerwone wino , dwa kieliszki, talerz z truskawkami i białym winogronem a także ogromny bukiet czerwonych róż.
- Czyli ty to zaplanowałeś? - zapytałam z uśmiechem stojąc w salonie.
- Wszystko - zaśmiał się obejmując mnie w talii i składając pocałunek na moich ustach. Po chwili usiedliśmy wtulając się w siebie na kanapie. Wreszcie mogliśmy bez żadnych zahamowań okazywać swoje uczucia nie bojąc się, że drugie nie czuje tego samego.
- A ty przypadkiem nie masz jutro treningu? - zapytałam kiedy Andrzej nalewał nam w kieliszki wina.
- Kieliszek wina jeszcze nikomu nie zaszkodził - odpowiedział podając mi go. Siedzieliśmy rozmawiając i ciesząc się naszym szczęściem. Sama nie wiem kiedy ostatni raz byłam taka szczęśliwa.
*
Siedziałem z ukochaną i wreszcie mogłem w pełni cieszyć się jej obecnością nie ukrywając moich uczyć do niej. Po kilku chwilach zorientowałem się, ze Zuzka zasnęła wtulona we mnie. Najdelikatniej jak tylko umiałem wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni tak aby jej nie obudzić. Położyłem ją na łóżku i nakryłem kołdrą a sam poszedłem wziąć prysznic. Kiedy wróciłem położyłem się koło dziewczyny, która od razu wtuliła się we mnie a ja czułem, że jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemi.
Rankiem kiedy się obudziłem Zuzka jeszcze smacznie spała, postanowiłem zrobić nam śniadanie. Poszedłem do kuchni usmażyć naleśniki. Kiedy skończyłem z tacą z jedzeniem i sokiem pomarańczowym wróciłem do sypialni. Postawiłem tacę na szafce nocnej a sam z powrotem położyłem się koło brunetki. Leżałem przyglądając się jak śpi i nadal nie mogłem uwierzyć, że jest tu obok mnie, że mogę ją tak po prostu przytulić, pocałować, nie wierzyłem, ze jesteśmy parą. Już kiedy ją poznałem wiedziałem, ze ona będzie dla mnie wiele znaczyć a z biegiem czasu zakochałem się w niej bez pamięci. Wiedziałem, ze jest to kobieta mojego życia i, że zrobię wszystko aby nam się udało i żebyśmy byli szczęśliwi. Po kilku minutach doszedłem do wniosku, ze muszę ją obudzić bo inaczej naleśniki wystygną. Delikatnie musnąłem jej usta moim a Zuzka od razu się uśmiechnęła.
- Śpiochu, wstajemy - szepnąłem nad jej uchem.
- Już, już - powiedziała jeszcze lekko zaspana.
- Jak się spało? - zapytałem.
- Cudownie - odpowiedziała całując mnie w policzek.
- W takim razie teraz zapraszam na śniadanie - oznajmiłem stawiając na łóżku tacę.
- Ty naprawdę to wszystko sam?
- Dla Ciebie wszystko skarbie - uśmiechnąłem się całując ją w policzek.

Dziś trochę dłużej ale mam nadzieję, że się podoba? :)
Ruszają Mistrzostwa Świata! Ja osobiście nie mogę się już doczekać dzisiejszego meczu i ceremonii otwarcia. Z całych sił trzymamy kciuki za naszych Orłów!!!
Do usłyszenia za tydzień!

sobota, 23 sierpnia 2014

Chwila dwunasta

Dwa miesiące później - październik 2013r
Od tamtego zdarzenia minęło już ponad dwa miesiące a ja nadal nie mogę zapomnieć smaku ust Andrzeja. Z każdym kolejnym dniem zaczynam sobie zdawać sprawę, że zaczynam się w nim zakochiwać. Niby nadal się przyjaźnimy bo zdecydowaliśmy, że o tamtym incydencie musimy zapomnieć ale ja już nie potrafię patrzeć na niego tylko jak na przyjaciela. Po przegranych Mistrzostwach Europy Michał z Dagą i Olim a także małą istotką rozwijającą się pod sercem Winiarskiej wyjechali do mroźnej Rosji gdzie mój brat zaczął nowy sezon. Ja nadal mieszkam w Bełchatowie tak jak to było ustalone. Wróciłam na uczelnie już nie tylko wpadając tam na same zaliczenia ale jako pełno etatowa studentka marketingu. Poznałam wielu ciekawych ludzi i już na zawsze porzuciłam myśli o siatkówce. Oczywiście nie tak do końca bo nadal kibicuję Miśkowi i chłopakom. Udało mi się także znaleźć pracę. Gdzie? Pracuję, co prawda tylko na pół etatu ale zawsze coś, w dziale marketingu Skry. Właśnie kończę zajęcia na uczelni i mam zamiar wracać do domu.
- To kiedy zrobimy ten projekt? - pyta Kacper, kiedy wychodzimy z budynku. Kacper jest moim kolegą z roku, z którym chyba najbardziej jak do tej pory zdążyłam się zaprzyjaźnić.
- No nie wiem, może być jutro?
- No pewnie to gdzie się spotkamy? - pyta z uśmiechem, który powala nie jedną dziewczynę na kolana ale nie mnie w mojej głowie jest tylko pewnie dwumetrowy środkowy Skry.
- Możesz, przyjechać do mnie około 13 - odpowiadam.
- W takim razie do zobaczenia jutro Zuziek - żegna się całując mnie w policzek i wsiada do swojego auta. Ja także podążam jego śladem i wsiadam do samochodu i ruszam w drogę do Bełchatowa. Po drodze wstępuję jeszcze na halę gdzie trwa trening chłopaków. Idę do gabinetu Pauliny.
- Cześć - witam się całując ją w policzek.
- O cześć Zuzka, a właściwie to co ty tu robisz przecież dziś masz wolne? - pyta.
- Wracałam z Łodzi i pomyślałam, że wpadnę i zapytam czy nie trzeba Ci w czymś pomóc - mówię z uśmiechem.
- Nie wiesz co własnie skończyłam i zbieram się bo muszę odebrać małego z przedszkola ale i tak dziękuję, że pomyślałaś.
- Nie ma za co i do zobaczenia - żegnam się i udaję się na halę.
- O Zuziek nawet nie wiesz jak się za Tobą stęskniłem - wita się nie kto inny jak Kłos.
- Oj Karolku widzieliśmy się wczoraj.
- Oj tam, oj tam.
- Hej - podchodzi do nas Wrona.
- Hej.
- Chciałem zapytać czy znajdziesz jutro chwilę dla przyjaciela bo chciałem z Tobą porozmawiać? - pyta zdecydowanie podkreślając słowo przyjaciela.
- Jutro? Kurczę umówiłam się z Kacprem - mówię na co Andrzej od razu zmienia wyraz twarzy, od samego początku jak ich poznałam widziałem, że obaj nie kipią do siebie sympatią na ale cóż, bywa.
- No to trudno jak znajdziesz dla mnie chwile  to zadzwoń - rzuca chłodno i odchodzi w kierunku szatni.
Kiedy wracam do domu biorę się za robienie obiadu a potem sprzątam dom. Wieczorem nawet nie wiem kiedy leżę już w sypialni zastanawiam się dlaczego Andrzej tak zareagował kiedy powiedziałam, że spotykam się jutro z Kacprem. Może i on coś do mnie czuje? Nie, nie to nie możliwe - mówię do siebie a po chwili oddaję się w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia rano budzę się dopiero na chwilę przed 10. Podnoszę się z łóżka, idę wziąć prysznic a potem wracam do sypialni i ubieram się. Schodzę na dół i zabieram się za śniadanie, które przygotowałam. Nim się obejrzałam dochodziła godzina 13 a ja usłyszałam dzwonek do drzwi.
- A witam w moich skromnych progach - mówię zapraszając Kacpra do środka.
- Hej - wita się całując mnie w policzek.
Po krótkiej rozmowie bierzemy się za robienie projektu. Pracując nad nim słyszę dzwonek swojej komórki. Biorę telefon, na którym teraz widnieje twarz Kłosika.
- No co tam Karolku chciałeś? - pytam z uśmiechem.
- Ja dzwonię Ci tylko przypomnieć, ze o 20  widzimy się w klubie "Manhhatan" - słyszę i zamieram, kompletnie o tym zapomniałam.
- O kurczę.
- No Zuziek tylko mi nie mów, ze zapomniałaś? Ola Ci nie wybaczy jak Cię nie będzie.
- Dobra nie martw się, coś wymyśle, w takim razie do zobaczenia - rozłączam się.
- Kacper bierzemy się do pracy bo na 20 musimy być w klubie - mówię w stronę kolegi.
- Ale jak to?
- No zapomniałam, ze jestem dziś umówiona, ale nic się nie martw zabieram Cię ze sobą.
- Może lepiej nie, ja nie chcę przeszkadzać.
- Oj nie będziesz a teraz robimy ten projekt bo ja muszę się szykować.
Około 18 cały projekt był już skończony.
- Dobra to ja lecę się przygotować a ty jak chcesz to masz dom do dyspozycji - rzucam idąc na górę. Biorę szybką kąpiel, prostuje włosy, robię makijaż i ubieram w coś bardziej klubowego.
Po godzinie schodzę na dół gdzie Kacper popija teraz herbatę.
- Ślicznie wyglądasz - mówi.
- Dziękuję a teraz chodź bo się spóźnimy.
Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy w umówionym miejscu gdzie czekając już na nas wszyscy. Witam się z chłopakami i dziewczynami a potem przedstawiam im Kacpra. Oczywiście po minie Wrony wywnioskowałam, ze nie jest zadowolony z faktu, że zabrałam ze sobą kolegę no ale cóż.
*
Cholera jasna po co ona go tu ze sobą przyprowadziła. Nie cierpię tego gościa, widzę jak on patrzy na Zuzkę i strasznie mnie to denerwuje.
- Co on tutaj robi? - pytam Karola kiedy stoimy razem przy barze.
- Z tego co wiem to robili u Zuzki jakiś projekt na uczelnie i głupo jej było, żeby go odesłać do domu - odpowiada mi a we mnie coraz bardziej się gotuje widząc ją szalejącą na parkiecie w jego towarzystwie.
- Wiesz co Wrona ty to naprawdę jesteś głupi - mówi a ja posyłam mu pytające spojrzenie - dobrze wiem co do niej czujesz i nie rób ze mnie idioty, powinieneś jej dawno to powiedzieć a nie teraz patrzeć jak jakiś idiota rozbiera Twoją ukochaną wzrokiem.
- Wiem ale co jeśli ona widzi we mnie tylko przyjaciela.
- Gwarantuje Ci, ze tak nie jest.
Po chwili z drinkami wracamy do naszego stolika gdzie siedzi cała nasza paczka łącznie z Zuzką i tym kretynem. Siadam koło niej i nie mogę oderwać od niej wzroku.
- Co on tutaj robi? - pytam kiedy wreszcie udało mi się ją porwać do tańca.
- Przeszkadza Ci?
- Wiesz dobrze, ze go nie cierpię - mówię prosto z mostu.
- To Twój problem, nie mój - mówi i zostawia mnie samego na środku parkietu.

I jak? Jak widać sprawy trochę się skomplikowały, jak myślicie co w tej sytuacji zrobi Andrzej? Czekam na Wasze opinie i komentarze. Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień!
P.S Gratulację dla chłopaków za zwycięstwo z Rosją! Oby tak samo było za tydzień na Narodowym :D 

sobota, 16 sierpnia 2014

Chwila jedenasta

Niestety Liga Światowa nie poszła po myśli naszych siatkarzy, który odpadli w fazie grupowej przez co dziennikarze nie zostawili na nich suchej nitki. Widać było, że był to dla nich ciężki okres i to jak bardzo byli zawiedzeni. Ja także byłam smutna z tego powodu. W końcu siatkówka to moja wielka pasja. Pomimo iż sama już nie mogę grać kibicowanie pozostanie mi we krwi i było mi żal patrzeć na chłopaków po ich powrocie z Bułgarii.
19 lipca 2013r
Dziś miała się odbyć parapetówka u Wrony dlatego też postanowiłam sobie trochę poszaleć i wstałem dopiero o 11. Zeszłam na dół, przywitałam się z domownikami i wzięłam się za robienie kanapek. Potem wróciłam do siebie na górę i przez resztę dnia albo oglądałam jakiś filmy albo czytałam książkę. U Andrzeja miałam się wstawić na 20 dlatego też o 18 wzięłam się za przygotowywanie. Wykąpałam się a potem ubrałam w przygotowany strój.
Następnie podkręciłam loki i zrobiłam ostrzejszy niż zwykle makijaż. Kiedy byłam już gotowa zabrałam torebkę i zapakowany prezent dla siatkarza jak to mówią "na nowy dom" i zeszłam na dół.
- No Zuziek wyglądasz prześlicznie - powiedziała Daga.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
- Oj siostra powiem Ci, że jak żaden tam nie padnie na Twój widok to się bardzo zdziwię - zaśmiał się mój braciszek.
- Dobra, dobra ja wychodzę do zobaczenia.
Taksówką dojechałam na osiedle nowych bloków i podążyłam pod wskazany adres. Będąc już na klatce schodowej dało się usłyszeć dobiegającą muzykę. Podeszłam do drzwi z numerkiem "12" i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stał gospodarz wieczoru.
- A witam, witam piękną panią - powiedział całując mnie w policzek.
- Cześć Andrzej - odpowiedziałam - a tu masz małe co nie co do swojego barku bo nie bardzo wiedziałam co kupić - stwierdziłam wręczając torebkę prezentową.
- A dziękuję i zapraszam dalej.
Kiedy weszłam do salonu od razu koło mnie pojawili się Kłos, Zati i Włodarczyk.
- Panowie czy nie uważacie, że ten nasz Michałek to ma piękną siostrę - zaśmiał się Karol.
- Ty to się lepiej nie odzywaj bo jak Ola usłyszy - nie dokończył Włodi ponieważ koło nas pojawiła się właśnie wybranka środkowego.
- Cześć Ola jestem - przywitała się ze mną podając mi dłoń.
- Zuza - przedstawiłam się.
- Cieszę się, że mogłam Cię poznać - powiedziała blondynka uśmiechając się do mnie.
- Ja również.
Z Olą od razu się polubiłyśmy i złapałyśmy dobry kontakt. Cieszyłam się, że nie będę tu sama w Bełchatowie jak Winiarscy wyjadą. Nie licząc oczywiście skrzatów. Cały wieczór mijał bardzo przyjemnie wszyscy śmieli się, rozmawiali a nawet tańczyli co chwilę ktoś inny porywał mnie na parkiet ale najbardziej nie ukrywam podobało mi się kiedy tańczyłam z Wroną. Wysoko procentowe trunki pewnie ułatwiły tylko zabawę ale i tak wieczór można uznać za bardzo udany. Do domu wróciłam około godziny 3 nad ranem. Po cichu weszłam do środka i od razu udałam się do swojego pokoju i ściągając wysokie szpilki padłam na łóżko.
*
Kiedy wszyscy goście opuścili moje mieszkanie mogłem wreszcie spokojnie usiąść i trochę odpocząć. Wyszedłem na balkon i wpatrywałem się uśpiony nocą Bełchatów. Mimo iż nie dawno się tu przeprowadziłem przywiązałem się do tego miasta od pierwszej chwili a może to myśl, że Zuza też tu mieszka i w każdej chwili mogę do niej wpaść i ją zobaczyć sprawiła, że tak właśnie czułem? Na samą myśl o dziewczynie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Dzisiejszego wieczora wyglądała naprawdę obłędnie, nie mogłem wręcz oderwać od niej wzroku. Była tak piękna i urocza. Chyba właśnie zacząłem zdawać sobie sprawę, że się w niej zakochuję albo nawet już to zrobiłem? Od kiedy ją poznałem nie było dnia abym o niej nie myślał a dzień kiedy nie mogłem patrzeć na jej cudowny uśmiech wydawał się trwać latami. Zuzka była wyjątkowa. Była pierwszą kobietą w moim życiu, o której pomyślałem jako o...kobiecie, z którą chciałabym spędzić resztę życia.
*
Następne dni i tygodnie zleciały nie wiadomo kiedy. Z początkiem sierpnia siatkarze wrócili do Spały na zgrupowanie a ja ku uciesze chyba wszystkich razem z nimi. Dlaczego? Sama nie wiem przecież z moją nogą było już dobrze a wizyty kontrolne odbywałam tylko raz na dwa tygodnie. Ale kiedy Michał powiedział, ze Anastasi się zgodził od razu spakowałam walizkę i ruszyłam do Ośrodka Przygotowań Olimpijskich. Siatkarze wylewali siódme poty na boisku wierząc, ze tym razem uda im się i zdobędą upragniony medal. Z Andrzejem dogadywaliśmy się tak jak wcześniej, znowu byliśmy przyjaciółmi.
Pewnego popołudnia siedziałam z Miśkiem na jednej z ławek przed ośrodkiem.
- Michał?
- Tak?
- Bo ja...ja chcę spróbować wrócić do grania - wydusiłam z siebie czekając na jego reakcję.
- Co!!! Zuzka czy ty oszalałaś przecież dobrze wiesz, ze nie masz na to nawet cienia szansy to co ty w ogóle wygadujesz! - krzyczał.
- Ale ja chcę spróbować! Nie zabronisz mi tego! Będę robić co zechcę! - teraz to ja krzyczałam.
- Ty naprawdę zwariowałaś! Dobrze wiesz, w jakim stanie było Twoje kolano i, że wystarczy lekkie nadwyrężenie i skończy się to gorzej niż ostatnio.
- Myślałam, ze udało mi się zapomnieć o siatkówce ale to nie takie proste ja muszę spróbować - powiedziałam płacząc.
- Nie Zuziek nic nie będziesz próbować i nie mówię tego bo nie chcę żebyś grała tylko dlatego, ze jestem Twoim bratem i się o Ciebie martwię - powiedział.
-  Wiesz co? Jesteś cholernym egoistom! - powiedziałam i pobiegłam przed siebie nie zwracając uwagi na jego krzyki.
Czułam się strasznie. Czułam się tak jak czuje się małe dziecko kiedy zabierze mu się zabawkę. Po raz pierwszy po ostatnim meczu nogi poniosły mnie na halę. Pierwszy raz byłam sama w pustej hali gdzie nie było nikogo. Przez te kilka miesięcy myślałam, że już poradziłam sobie z myślą, że nie mogę grać. Ale myliłam się to siedziało gdzieś we mnie i kiedy znowu pojawiłam się w Spale to wszystko wróciło. Usiadłam na boisku opierając się o słupek siatki i podciągnęłam kolana po brodę. Siedziałam tam zupełnie sama wylewając morze łez. Nie wiem ile to trwało ale po jakimś czasie poczułam, że ktoś koło mnie siada. Podniosłam wzrok i zobaczyłam twarz Andrzeja.
- Nie płacz, proszę - powiedział przytulając mnie do siebie.
- Dlaczego nie mogę chociaż spróbować - mówiłam wciąż szlochając.
- Wiesz, ze to może się źle skończyć a Michał martwi się o Ciebie i chce jak najlepiej - stwierdził cały czas tuląc mnie do siebie. Podniosłam twarz do góry i spojrzałam w oczy siatkarza a wtedy zrobił coś czego bym się nie spodziewała. Przybliżył swoje wargi do moich i złączył je w pocałunku a przez moje ciało znowu przeszedł ten przyjemy dreszcz. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Przepraszam nie powinienem - powiedział patrząc na mnie.
- Ja też przepraszam, może lepiej wracajmy do hotelu - stwierdziłam zakłopotana.

I jak Wam się podoba? Myślicie, że ten pocałunek zmieni coś między naszą dwójką? Czekam na Wasze opinie i komentarze. Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień! :* 
P.S Panowie trzymamy kciuki za Memoriał!!!
# Kłos

piątek, 8 sierpnia 2014

Chwila dziesiąta

W czwartek z samego rana zaraz po śniadaniu zawiozłam Oliego do szkoły bo Daga musiała być wcześniej w pracy. W drodze powrotnej wstąpiłam zrobić jeszcze jakieś zakupy do domu. Po powrocie postanowiłam ogarnąć trochę dom chociaż i tak nigdzie nie było brudno ale strasznie mi się nudziło a w telewizji nie leciał akurat żaden fajny film. Nie minęło trzy godziny a cały dom lśnił czystością. Około godziny trzynastej poszłam się przebrać i trochę podmalować aby móc wyjść na miasto. Przebrałam się i poprawiłam makijaż. Zdecydowałam, że skoro na dworze jest tak ładna pogoda to przejdę się spacerkiem po Oliwiera. Po trzydziestu minutach byłam już pod szkołą mojego chrześniaka.
- Hej ciocia - przywitał się podbiegając do mnie.
- Hej Oli, jak tam w szkole? - zapytałam.
- A całkiem fajnie dziś było - odpowiedział.
- No to jak idziemy na lody? - zapytałam wiedząc, ze zaraz wpadnie w euforię.
- Taakkk!!!
Poszliśmy do naszej ulubionej kawiarni w Bełchatowie na lody. Ja oczywiście wzięłam swoje ulubione truskawkowe za to Oli zażyczył sobie deser lodowy. Zaraz po zjedzeniu postanowiliśmy wracając do domu aby przygotować obiad zanim wróci Dagmara.
- Co gotujemy? - zapytałam kiedy siedzieliśmy z małym Winiarskim w kuchni.
- Może ugotujmy...spaghetti - powiedział.
- Ok w takim razie bierzmy się żeby zdążyć zanim mama wróci.
Wzięłam się za przyrządzanie obiadu a Oliwier bacznie przyglądał się moim poczynaniom. Nim się spostrzegliśmy wróciła pani domu.
- Wróciłam! - krzyknęła już z progu.
- To dobrze bo właśnie podajemy do stołu - powiedziałam.
- O a co smacznego zrobiliście? - zapytała żona Michała.
- Spaghetti! - krzyknęła młodsza kopia mojego brata.
Po obiedzie poszłam do swojego pokoju i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy na wyjazd do Bydgoszczy i Gdańska. Z racji tego, że siatkarze już w niedzielę mieli grać w Ergo Arenie doszłyśmy z Dagmarą do wniosku, że nie będziemy wracać do Bełchatowa tylko od razu udamy się nad morze. Około 21 już leżałam w łóżku zastanawiając się jak teraz będą wyglądały moje relacje z Andrzejem. Niby wszystko sobie wyjaśniliśmy ale...ta sytuacja nadal nie dawała mi spokoju.
Następnego dnia obudził mnie budzik już o 7:30 podniosłam się z łóżka i poszłam wziąć prysznic a potem się ubrałam i zeszłam na dół.
Zaraz po śniadaniu zapakowaliśmy nasze torby do samochodu i całą trójką ruszyliśmy w kierunku Bydgoszczy. Po kilku godzinach drogi dojechaliśmy pod dom moich rodziców. Kiedy tylko wysiadłam z za kierownicy wysiadłam z auta aby rozprostować nogi. Chwilę potem z domu wyszli rodzice.
- Jejku dzieci tak się cieszę, że już jesteście - powiedziała mama witając się ze mną a potem z synową i wnuczkiem.
- Jejku Oli jaki ty już jesteś duży - zachwycał się mój tata.
- Dobrze chodźcie już do środka - stwierdziła mama.
Wzięłyśmy z Dagmarą nasze torby i ruszyłyśmy do domu. Usiedliśmy wszyscy razem w salonie pijąc sok pomarańczowy i rozmawiając a potem wspólnie zjedliśmy obiad. Po posiłku zostałam z mamą w kuchni zmywając naczynia a reszta wyszła na taras zaczerpnąć świeżego powietrza.
- Jak się czujesz córeczko? - zapytała.
- Dobrze mamo naprawdę teraz już jest dobrze - odpowiedziałam.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie i ojca liczyć.
- Wiem mamo i bardzo Wam dziękuję - przytuliłam ją.
- Co zamierzasz dalej?
- Daga i Michał zaproponowali żeby u nich zamieszkała bo przecież i tak na sezon wyjadą do Rosji a z Bełchatowa jest bliżej do Łodzi - oznajmiłam i wtedy usłyszałam, że dostałam smsa.
"Wiem, że już jesteś w Bydgoszczy czekam za pół godziny na rynku."
Andrzej
- Mamo ja muszę Cię przeprosić, dokończymy tę rozmowę kiedy indziej - powiedział i wybiegłam z domu. Pomimo iż mieszkaliśmy na obrzeżach po 35 minutach byłam już na miejscu.
- Hej - przywitałam się  z siatkarzem.
- Witaj Zuziek.
- Jak udało Ci się wyrwać? - zapytałam.
- Oj mam swoje sposoby a tak w ogóle musimy się śpieszyć bo nie mam za wiele czasu a więc zapraszam tak jak mówiłem na lody - powiedział ciągnąc mnie za rękę do budki z lodami włoskimi. Jedliśmy siedząc na jednej z ławek kiedy środkowy po chwili ciszy wreszcie się odezwał:
- Chciałem Cię zaprosić na parapetówkę do mnie, co prawda nie wiem jeszcze kiedy się dokładnie odbędzie ale na pewno będzie to jak zakończymy Ligę.
- Czyli szykuję się kolejna wielka impreza - zaśmiałam się.
- Żadna wielka impreza, będzie kilku znajomych - odpowiedział z uśmiechem - ale będziesz prawda?
- Jasne, ze tak możesz na mnie liczyć.
- To co spacer? - zapytał.
- A ty nie miałeś przypadkiem mało czasu?
- Jak się trochę spóźnię to się nic nie stanie - uśmiechnął się.
- W takim razie prowadź - powiedziałam i oboje ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Spacerowaliśmy z Andrzejem ulicami Bydgoszczy cały czas się śmiejąc i rozmawiając. Siatkarz pokazał mi swoje ulubione miejsce w mieście, którym okazała się być niewielka wysepka nad Brdą. Posiedzieliśmy tam chwilę a potem po pożegnaniu każde ruszyło w swoją stronę. Ja do domu a środkowy do hotelu gdzie zatrzymała się reprezentacja. Wracałam spacerkiem myśląc o moim życiu a także o tym kim dla mnie jest Wrona. Zdałam sobie sprawę, że mimo krótkiego czasu od kiedy się poznaliśmy Andrzej stał się dla mnie ważny. Przy nim czułam się naprawdę bezpieczna i... po raz pierwszy od kiedy doznałam kontuzji naprawdę szczęśliwa. Wiedziałam, że znajomość brnie chyba do nieuniknionego i, że prędzej czy później mogę się w nim zakochać ale wiedziałam, że nie chcę tracić z nim kontaktu. Byliśmy przyjaciółmi a to było teraz dla mnie najważniejsze. Po kilkudziesięciu minutach wróciłam do domu gdzie od razu zostałam zasypana masą pytań przez mamę i Dagę. Na szczęść z tej sytuacji wyciągnął mnie Olik, który poprosił abym poszła z nim na plac zabaw.

Dodaję dziś bo jutro nie będzie mnie prawie przez cały dzień w domu a nie chciałabym Was zawieść i nie dodać nowego rozdziału. Jak widzicie między Zuzką a Andrzejem na razie nic się nie zmienia ale obiecuję, że to już nie długo :D Czytajcie i komentujcie bo to naprawdę pomaga i zachęca do dalszego pisania :)
Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień!!! 

"TO CO NAJWAŻNIEJSZE"

sobota, 2 sierpnia 2014

Chwila dziewiąta

- Zuza!!! - krzyknął Andrzej a ja odwróciła się w jego stronę kiedy on podbiegł do mnie i przerzucając mnie sobie przez ramię ruszył w stronę wejścia do domu.
- Wrona co ty do cholera wyprawiasz, postaw mnie na ziemi !!! -krzyknęłam ale to nie pomogło.
- Mówiłem, że się zemszczę - zaśmiał się siatkarz dzwoniąc dzwonkiem do drzwi, które po chwili otworzyła nam Dagmara.
- O cześć... - przywitała się po czym zaczęła się śmiać widząc mnie przewieszoną przez ramię środowego - wchodźcie a w zasadzie wchodź.
- Pozwolisz, że za na chwilę Cię przeproszę ale muszę skończyć z tą panią - powiedział wskazując na mnie, cały czas trzymając mnie na swoich plecach.
- Wrona kur** weź mnie postaw obiecuję, ze więcej nie wyleje na Ciebie nawet kropli wody - mówię.
- O nie, nie moja panno - kręci głową - Daga przepraszam ale zaniosę ją od razu na górę - mówi w kierunku żony Michała i rusza po schodach do mojego pokoju. Wchodzi do środka, zamyka drzwi i dopiero stawia mnie na podłodze.
- Zadowolony? Już się odegrałeś a teraz pozwól ale wrócę po swoją torbę - mówię próbując przejść obok wielkoluda, który uniemożliwia mi to zaczynając mnie łaskotać.
- Nie Andrzej błagam - proszę go zanosząc się ze śmiechu i w pewnym momencie upadam na łóżko a siatkarz razem ze mną. Patrzymy sobie w oczy a kiedy nasz twarz dzielą zaledwie milimetry do pokoju wpada Oliwier a my momentalnie podnosząc się odskakujemy od siebie.
- Cześć skarbie - przytulam chłopca Zuza próbując nie patrzeć w oczy Andrzeja.
- Wreszcie wróciłaś, stęskniłem się za tobą - mówi młodsza kopia mojego brata.
- Ale mnie nie było tylko jeden dzień - śmieje się.
- To może ja pójdę po twoją torbę - rzuca siatkarz po chwili ciszy i wychodzi z mojego pokoju.
Ja z Oliwierem podążam za nim schodząc do salonu gdzie po chwili pojawia się z powrotem środkowy z moją torbą.
- To ja się już będą zbierał - mówi brunet i całując mnie w policzek wychodzi z domu Winiarskich. Siadam z Dagą na kanapie kiedy mój chrześniak pobiegł do swojego pokoju. Teraz już wiem, że zostanę przesłuchana niczym na komisariacie.
- No więc, mam pytać czy sama mi powiesz - słyszę z ust bratowej.
- Ale nie bardzo wiem co chcesz wiedzieć - mówię dobrze wiedząc o co chodziło mojej przyjaciółce.
- No nie powiesz mi, ze to nie wyglądało co najmniej dziwnie, najpierw roześmiany Andrzej wchodzi z Tobą przerzuconą przez ramie do domu a potem momentalnie wygląda jakby zobaczył ducha.
- Oj bo zrobiłam mu dziś rano takiego małego piskusa i wylałam mu na twarz kubek zimnej wody żeby go obudzić i teraz chciał się zemścić - mówię mając nadziej, że Winiarska nie będzie ciągnęła dalej tego tematu.
- A co się stało jak zaniósł Cię do pokoju bo jak wrócił wyglądał inaczej.
- Nic się nie stało na prawdę - odpowiadam.
- No dobra i tak wiem, że dziś już nic z Ciebie nie wyciągnę - stwierdza Dagmara i wychodzi z salonu idąc do pokoju syna.
Poszłam do swojego pokoju i wyszłam na balkon. Usiadłam na leżaku i zaczęłam się zastanawiać co się tak naprawdę stało. Zdałam sobie sprawę, że gdyby Oliwier nie wpadł wtedy do mojego pokoju doszło by pewnie do pocałunku między mną a Andrzejem. Zastanawiające było jednak dla mnie jego późniejsze zachowanie. Czemu tak szybko odjechał w zasadzie bez słowa wyszedł i tyle go widzieli. Może pomyślał, że będę na niego zła? - pomyślałam. Ale czy byłabym zła? Sama nie wiem, byliśmy przyjaciółmi i nie chciała żeby nasza przyjaźń się zepsuła.
*
Co ja najlepszego wyprawiam? - zadawałem sobie pytanie wracając do swojego nowego mieszkania w Bełchatowie. Przecież prawie ją pocałowałem - karciłem się w myślach. Co jeśli ona nie będzie chciała teraz ze mną rozmawiać, co jeśli stwierdzi, ze nie chce się już ze mną przyjaźnić, co jeśli już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Przecież nie mogę jej stracić tylko przez swoją głupotę, nie mogę stracić kogoś kto z każdym dniem staje się dla mnie coraz bardziej ważny. Z takimi przemyśleniami dotarłem do swojego mieszkania. Wszedłem do niego i od razu poszedłem wziąć prysznic a potem udałem się do sypialni położyć po męczącej podróży i nieprzespanej nocy. Doszedłem do wniosku, ze muszę z nią jak najszybciej porozmawiać. Tylko kiedy, przecież jutro mam być w Bydgoszczy gdzie będzie już reprezentacja a Zuzka nie wiadomo czy będzie na meczach w Bydgoszczy i Gdańsku. Jutro do niej zadzwonię i wszystko wyjaśnię - pomyślałem i odpłynąłem się w krainę Morfeusza.
24 czerwca 2013r
Następnego dnia rano kiedy się obudziłam na zegarku widniała godzina 10:45, podniosłam się z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Kiedy wróciłam, ubrałam się i zeszłam na dół. W domu nikogo już nie było. Daga w pracy, Oli w szkole. Poszłam do kuchni i wzięłam się za robienie kanapek. Kiedy skończyłam usiadła do stołu zajadając się i pijąc herbatę. Po chwili zadzwonił mój telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że nadawcą połączenia jest Andrzej, przełknęłam głośno ślinę i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć Zuzka - usłyszałam głos Wrony.
- Cześć Andrzej - przywitałam się.
- Chciałem Cię przeprosić - zaczyna niepewnie przerywając środkowy - przepraszam za moje wczorajsze zachowanie i obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
- Ale Andrzej ja się naprawdę na Ciebie nie gniewam - mówię.
- To dobrze a Zuza będziesz w piątek na meczu w Bydgoszczy? - słysz pytanie siatkarza a na mojej twarzy mimowolnie pojawia się uśmiech.
- Będę, będę spotkamy się na pewno po meczu także nie musisz się martwić na pewno tak szybko się od mnie nie uwolnisz - mówię a po chwili w słuchawce słyszę śmiech Wrony.
- W takim razie do zobaczenia w piątek i powodzenia na zaliczeniu.
- Dziękuję i do zobaczenia - żegnam się z siatkarzem.
Po rozmowie ze środkowym byłam wreszcie spokojna, że wszystko się wyjaśniło a zarazem trochę żałowałam tego, że siatkarz przeprosił mnie za tamten incydent. Cały dzień spędziłam na powtarzaniu materiału do zaliczenia, które miało się odbyć w środę.
W środę z samego rana zaraz po śniadaniu poszłam się ubrać.
Następnie umalowałam się i poprawiłam włosy. Kiedy zobaczyłam efekt swojego przygotowywania uznałam, że wyglądam całkiem dobrze. Punktualnie o godzinie 9 wsiadłam w samochód i ruszyłam w kierunku Uniwersytetu Łódzkiego. Niecałą godzinę później parkuje auto na parkingu przed uczelnią i idę prosto na salę. Witam się z egzaminatorem i siadam w ławce biorąc się za rozwiązywanie testu. Po trzech godzinach wychodzę z uniwersytetu w świetnym humorze. Bo jaki mogłabym mieć zaliczają trzeci rok studiów? Od razu chwytam za telefon i wybieram numer do Michała.
- No co tam siostra? - słyszę pytanie.
- Zdałam!!!!!!!! - krzyczę do słuchawki.
- No gratuluję Zuziek.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Ja też Mała a teraz niestety muszę kończyć bo Anastasii nas wzywa.
- Do zobaczenia w piątek braciszku - żegnam się z przyjmującym.
Chwilę potem wsiadam do auta i udaje się w kierunku Łódzkiej Manufaktury do, której zdecydowałam się wyskoczyć na małe zakupy. Chodząc po sklepach odbieram kilka telefonów od osób chcących znać wyniki mojego egzaminu i jakże przyjemnego dla mnie smsa "Gratuluję Zuziek! Wiedziałem, ze Ci się uda. Jak się spotkamy zabieram Cię na lody truskawkowe :) Całuję Andrzej". Z uśmiechem przeczytałam wiadomość a potem z kilkoma torbami nowych ubrań udałam się do samochodu w drogę powrotną do Bełchatowa.

Coś się zaczyna zmieniać między Zuzią a Andrzejem :) Czekam na Wasze komentarze i opinie. Pozdrawiam i do usłyszenia w następną sobotę!
P.S Jakie macie zdanie na temat transmisji MŚ? Ja osobiście uważam to za całkowitą głupotę. 

sobota, 26 lipca 2014

Chwila ósma

22 czerwca 2013r
Od rana szykowałam się na dzisiejsze wesele, na które zaprosił mnie Wrona. Z racji tego, że reszta reprezentacji była w tym czasie we Francji rozgrywając kolejne mecze Ligi Światowej spokojnie mogłam się przygotować. Umówiłam się z Andrzejem, że przyjedzie po mnie już o 14 z racji tego, że czekał nas kawałek drogi. Z samego rana kiedy się obudziłam poszłam się wykąpać i ubrać. Następnie zjadłam przygotowane przez Dagmarę śniadanie i pojechałam do fryzjera i makijażystki. Po dwóch godzinach wyszłam z salonu piękności wyglądając niczym jak nie jedna modelka. Kiedy wróciłam do domu moja bratowa i chrześniak mało co nie padli z zachwytu.
- Coś mi się wydaję, że Andrzej padnie jak Cię zobaczy - skwitowała moją fryzurę i makijaż żona Michała.
- Oj przestań my się tylko przyjaźnimy - uśmiechnęłam się - dobra ja lecę się ubrać bo on zaraz pewnie przyjedzie.
Pobiegłam do swojego pokoju na górze aby się przebrać. Ubrałam się w sukienkę
a potem założyłam dodatki i kiedy już miałam schodzić na dół usłyszałam dzwonek do drzwi a po chwili przybiegł Oliwier.
- Ciocia Andrzej przyjechał po Ciebie - zakomunikował mi bratanek.
- Dobrze skarbie powiedz, że za chwilę schodzę - odpowiedziałam mu i ostatni raz przejrzałam się w lustrze i ruszyłam na dół.
Kiedy schodziłam po schodach widziałam jak Wrona rozmawiał z Dagą ale kiedy zauważył mnie momentalnie stanął wpatrzony w jak w obrazek.
- Cześć, pięknie wyglądasz - przywitał się całując mój policzek.
- Hej, to co jedziemy? - zapytałam widząc minę bratowej, która mało co nie wybuchała śmiechem widząc minę siatkarza kiedy mnie ujrzał.
Po tym jak Andrzej otworzył mi drzwi do swojego auta, zajmuję miejsce pasażera i razem ze środkowym ruszam w kierunku Serocka gdzie ma się odbyć ślub przyjaciół Wrony. Droga mija nam w świetnych nastrojach. Rozmawiamy, śmiejemy się, można by śmiało stwierdzić, że w tym momencie wyglądamy jak para. Po ponad dwu godzinnej podróży dojeżdżamy na miejsce. Wysiadamy z auta i kierujemy się pod Kościół gdzie są już zgromadzeni goście. Po chwili pojawia się również para młoda. Ceremonia ślubna trwa ponad godzinę a potem wszyscy goście udają się do domu weselnego gdzie ma odbyć się wesele. Oboje tej nocy mogliśmy sobie pozwolić na choć odrobinę alkoholu bo jak zostaliśmy poinformowani na długo przed weselem mieliśmy zostać tu aż do niedzieli wieczora ponieważ para młoda chciała widzieć nas również na poprawinach. Po jakimś czasie Andrzej zdecydował, że musi w końcu przedstawić mnie przyjaciołom. Oboje podchodzimy do Lewandowskich, po czym siatkarz wita się z nimi a potem przedstawia mnie.
- Cieszę się, że możemy Cię w końcu poznać - słyszę z ust panny młodej.
- Ja też się cieszę - odpowiadam uściskając dłonie Lewandowskich.
Po chwili rozmowy siatkarz porywa do tańca Anię a ja idę zatańczyć z Robertem. Podczas tańca cały czas rozmawiam z piłkarzem a kiedy piosenka się kończy i zaczyna wolniejszy kawałek podchodzą siatkarz i panna młoda robiąc tzw. "odbijane". Ja ląduje w objęciach Wrony, który delikatnie w rytm melodii kołysze nas. Po kilku chwila zdaje sobie sprawę, że jeszcze w towarzystwie żadnego mężczyzny nie czułam się tak dobrze. Wiem, że jest jeszcze za wcześnie aby mówić, że miedzy mną a środkowym zaczęło coś się zmieniać ale wiem, że niedługo może się to stać. Całą noc nie odstępował mnie na krok, bawiliśmy się, śmialiśmy i rozmawialiśmy. Osoba nie znająca nas mogła śmiało dojść do wniosku, że jesteśmy zakochaną w sobie po uszy para. A czy tak było? Około czwartej nad ranem oboje zdecydowaliśmy, że udamy się już do hotelu gdzie mieliśmy przygotowanym dwuosobowy pokój. Od razu po wejściu do środka pozbyłam się ze swoich nóg wysokich szpilek a potem udałam się pod prysznic i nim się obejrzałam leżałam już na jednym z dwóch łóżek powoli oddając się w krainę Morfeusza.
*
Kiedy Zuza zasnęła ja także podążyłem jej śladem i po wzięciu szybkiego prysznica położyłem się na drugim łóżku. Przez chwile nie mogłem się napatrzeć na smacznie śpiącą nieopodal brunetkę i chyba właśnie w tej chwili zdałem sobie sprawę kim ona stała się dla mnie przez te kilka tygodni. Mimo iż byliśmy dla siebie przyjaciółmi ja widziałem w niej kogoś zupełnie innego. Widziałem w niej kobietę, z którą chciałbym spędzić resztę życia. Z takimi rozmyśleniami usnąłem.
*
Kiedy się obudziłam zegarek wiszący na ścianie wskazywał godzinę 11:48. Po cichu podniosłam się z łóżka i udałam do łazienki. Wzięłam prysznic a potem zabrałam z torby strój, w którym miałam udać się na poprawiny. Ubrałam się a potem poprawiłam swoją fryzurę i zrobiłam makijaż. Kiedy skoczyłam zdecydowała, że muszę obudzić już Wronę jeśli nie chcemy się spóźnić.
- Andrzej wstawaj - szepnęłam nad jego uchem ale to nic nie dało bo siatkarz spał jak zabity - Wrona obudź się - potrząsnęłam jego ramieniem a środkowy nawet nie drgnął i wtedy wpadłam na inny pomysł. Poszłam do łazienki nalałam do kubka wody i wróciłam do pokoju. Podeszłam do łóżka, na którym spał Wroniasty i wylałam zawartość naczynia na jego twarz.
- Zuziek co ty wyprawiasz! - krzyknął zrywając się z łóżka a ja mało co nie padłam ze śmiechu.
- Nie chciałeś się obudzić to musiałam coś wy myśleć - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Osz ty mała, niegrzeczna kobieto jeszcze zobaczysz ja się zemszczę - powiedział z szerokim uśmiechem w moim kierunku.
- Mam się bać? I tak wiem, że nic mi nie zrobisz bo mój braciszek Ci nie podaruje jeśli coś mi się stanie - mówię nieprzerwanie śmiejąc się z siatkarza.
- Jeszcze zobaczymy. Strzeż się Zuzanno Winiarska - zaśmiał się udając się do łazienki.
Po niecałej godzinie Andrzej był już gotowy do wyjścia. Oboje spakowaliśmy swoje rzeczy a potem siatkarz zaniósł je do auta a następnie poszliśmy z powrotem do sali gdzie było wczorajsze wesele. Przywitaliśmy się z Lewandowskimi a potem zajęliśmy miejsca. Po zjedzeniu obiadu poszliśmy trochę potańczyć. Około 17 postanowiliśmy, ze będziemy się już zbierać bo czeka nas jeszcze podróż powrotna do Bełchatowa. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Ja ze zmęczenia od razu zasnęłam a siatkarz prowadził podśpiewując pod nosem piosenki lecące w radiu.
- Długo spałam? - zapytałam środkowego.
- Nie długo może z 40 minut - uśmiechnął się.
- Wiesz co, już dawno się tak dobrze nie bawiłam - stwierdziłam z uśmiechem.
- Powiem Ci, że ja tak samo.
Dalszą część drogi pokonujemy śpiewając razem wszystkie piosenki i śmiejąc się. Nim się obejrzeliśmy byliśmy już pod domem Winiarskich w Bełchatowie. Wysiedliśmy z auta a ja chciałam zabrać swoją torbę kiedy Wrona krzyknął:
- Zuza!!!

Mam nadzieję, że się spodoba, liczę na Wasze opinie co do tego rozdziału i do usłyszenia za tydzień! Pozdrawiam, Klara :*
"To co najważniejsze" 

sobota, 19 lipca 2014

Chwila siódma

28 kwietnia 2014r
Budzę się na chwilę przed dziewiątą. Podnoszę się z łóżka i idę wziąć prysznic a potem robię delikatny makijaż i ubieram się.
Gotowa schodzę na dół do kuchni gdzie jest już reszta domowników. Witam się ze wszystkimi a potem razem z resztą zjadam naleśniki, które usmażyła pani domu. Po śniadaniu ja i Dagmara zostajemy w kuchni sprzątając po posiłku a Michał z synem wychodzą z domu na rowery.
- Daga mogę Cię o coś spytać? - rzuca w moim kierunku brunetka.
- Jasne pytaj - odpowiadam jej.
- Czy ze mną jest coś nie tak? - pytam a widząc pytające spojrzenie przyjaciółki mówię dalej - czemu ja zawsze trafiam na nie odpowiednich facetów?
- To nie tak Zuziek, ty po prostu nie spotkałaś jeszcze miłości swojego życia ale jeszcze masz wiele lat przed sobą i na pewno spotkasz kogoś kto stanie się dla Ciebie całym światem.
- Wiesz, że jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie - mówię przytulając żonę brata.
Około 11 wsiadam do auta i ruszam w stronę Łodzi, w której jestem już po prawie godzinie. Parkuję pod Manufakturą i ruszam do kawiarni, w której jestem umówiona z Anitą. Kiedy wchodzę do środka od razu w oczy rzuca mi się przyjaciółka.
- Cześć Anitko - witam się uściskiem.
- Hej Zuziek, opowiadaj co u Ciebie.
- Jak widzisz jeszcze muszę chodzić o kulach ale już niedługo, a po za tym nic się nie zmieniło, dziś wracam z Michałem do Spały - opowiadam siatkarce siedząc z nią przy stoliku.
- A co zamierzasz później? - słyszę pytanie.
- Zamierzam kontynuować studia tutaj na Uniwersytecie a mieszkać będą w Bełchatowie, ale koniec tego gadania o mnie mów lepiej co u Ciebie - rzucam.
- Od przyszłego sezonu będę grać tutaj w Budowlanych i właśnie się przeprowadziłam do Łodzi - słyszę z ust Anity i mało co nie wypluwam kawy, którą właśnie piłam.
- Jak to będziesz grać w Łodzi?! Przecież miałaś jeszcze ważny kontrakt z Atomem.
- Został rozwiązany za porozumieniem stron a potem przyszła propozycja z Budowlanych - oznajmia mi przyjaciółka.
- Jeśli mam być szczera to jest w szoku - stwierdzam.
- Oj to jest teraz nie ważne, przynajmniej będziemy się mogły bez przeszkód widywać jak tylko czas na to pozwoli - widzę uśmiech Anity i sama się uśmiecham.
Rozmawiamy jeszcze przez jakieś dwie godziny a potem żegnają się obiecujemy sobie, że cokolwiek by się nie działo zawsze będziemy się przyjaźnić i będziemy się często kontaktować. Po wyjściu z kawiarni korzystając z okazji wpadam do kilku sklepów zakupując nowe ubrania a na koniec idę do sklepu z artykułami sportowymi aby kupić chrześniakowi nową piłkę do nogi. Po zakupach wracam do samochodu i ruszam w drogę powrotną do Bełchatowa.
Kolejne dni i tygodnie minęły mi jak i wszystkim bardzo szybko. Nim się obejrzałam był już szósty czerwca a ja wraz z reprezentacją byłam w Warszawie ponieważ następnego dnia Polacy mieli grać na Torwarze z Brazylijczykami. Te kilka tygodni spędziłam głównie na rehabilitacji i przygotowywaniu się do zaliczenia semestru na studiach ale nie tylko. Można by rzec, że przez ten miesiąc zaprzyjaźniłam się z jednym z paczki wielkoludów. A tym kimś był nie kto inny jak Andrzej. Sama nie wie czemu ale od początku polubiłam tego ponad dwumetrowca. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu o ile można tak nazwać czas pomiędzy treningami reprezentacji a posiłkami i siłownią. Jeszcze chyba nie do końca zdawałam sobie z tego sprawę ale między mną a Wroną zawiązała się nić porozumienia.
- O hej Zuza - wita mnie uśmiecham Andrzej kiedy z rana schodzę na śniadanie.
- Cześć Andrzej, i jak wyspany dziś może być Twój wielki dzień - uśmiecham się w jego stronę.
- Zuzka bo ja mam do Ciebie takie małe pytanie - zaczyna siatkarz.
- Pytaj.
- Nie poszłabyś ze mną na wesele? - wydusza w końcu z siebie brunet.
- No powiem Ci, że mnie zaskoczyłeś tym pytaniem - odpowiadam lekko zakłopotana jego propozycją - ale jasne, że z Tobą pójdę, a kiedy to wesele i czyje przede wszystkim?
- 22 czerwca mojego kumpla Roberta - odpowiada.
- Zaraz, zaraz czy ty mi chcesz powiedzieć, że zabierasz mnie na wesele Roberta Lewandowskiego? - pytam zaskoczona tym co usłyszała.
- No tak.
- O matko i w co ja się ubiorę przecież nie pójdę w zwykłej sukience na wesele najlepszego polskiego piłkarza - śmieję się a chłopak słysząc moje słowa wtóruje mi.
Około 16:30 razem z reprezentacją ruszam na warszawski Torwar. Wysiadam na końcu z autokaru i powolnie za całą ekipą udaję się na halę. Wchodzę do środka i od razu czuje ukucie w sercu. Sama nie wiem dlaczego? Przecież już zdążyłam się już przyzwyczaić do myśli, że siatkówka to tylko przeszłość. Siedzę w pierwszym rzędzie razem z Dagą, Olim i resztą partnerek siatkarzy. A kiedy na boisku Polscy walczą o zwycięstwo przypominam sobie jak to było kiedy ja jeszcze niedawno walczyłam na boisku o każdy punkt dla swojej drużyny. Niestety mecz nie poszedł po myśli Polaków, którzy ulegli Kanarinios 3:1 i w nieciekawych nastrojach wracają do hotelu.

Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Jak widzicie akcja pomiędzy Wroną a Zuzką zaczyna powoli się rozkręcać :) Liczę na Wasze opinie i komentarze co do tego rozdziału. Na kolejny zapraszam za tydzień!
Pozdrawiam, Klara :*
"To co najważniejsze..." - nowy projekt!!!

sobota, 12 lipca 2014

Chwila szósta

25 kwietnia 2013r
Kiedy rankiem budzę się przypominam sobie swój sen i z uśmiechem na twarzy dotykam swoich ust.  Po chwili jednak przytomnieję i otrząsam się. Podnoszę się z łóżka, idę wziąć prysznic a potem ubieram się.

Kilka minut później wychodzę o kulach z pokoju i idę na śniadanie. Witam się ze wszystkimi a potem zjadam kanapki.
- Ej a może zrobimy tak dziś ognisko? - proponuje najstarszy z siatkarzy.
- Tak! - odpowiadają wszyscy chórem.
- Dobra to robimy tak po treningu zaraz ktoś pójdzie na zakupy a reszta pójdzie naszykować drewno żeby wieczorem tylko rozpalić - zarządza Igła na co reszta tylko przytakuje.
Po śniadaniu idę się przebrać w luźniejsze ubrania i zaraz potem udaję się do gabinetu fizjoterapełtów. Po dwu godzinnych ćwiczeniach wracam do siebie. Kładę się na łóżku i kiedy już prawie ucinam sobie drzemkę słyszy dzwonek swojego telefonu, biorę z szafki nocnej komórkę i spoglądam na wyświetlacz, na którym pojawia się zdjęcie Anity. Wiem, że nie mogę już dalej unikać rozmowy z nią, wiem, że przyjaciółka martwi się o mnie, przecież nie rozmawiałyśmy od czasu mojej ostatniej wizyty na hali sopockiej drużyny. Biorę głęboki oddech i naciskam zieloną słuchawkę.
- Halo - mówię.
- Cześć Zuzka - słyszę w słuchawce.
- Hej Anita - witam się.
- Tak się cieszę, że wreszcie odebrałaś telefon.
- Przepraszam, że nie odbierałam ale musiałam sobie to wszystko poukładać w głowie - odpowiadam przyjaciółce.
- Rozumiem Cię i chciałam powiedzieć, że zawsze możesz na mnie liczyć i jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała pomocy to możesz dzwonić o każdej porze - po tych słowach na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech - kiedy będziemy mogły się spotkać?
- Ja teraz jestem w Spale z Michałem i jeśli nic się nie zmieni to będę tu do końca ich zgrupowania więc jeżeli będziesz chciała to możemy się spotkać w weekend w Łodzi - oznajmiam.
- W takim razie możemy się spotkać w niedzielę w Manufakturze.
- W takim razie do zobaczenia, całuję - żegnam się z Anitą po czym wciskam czerwoną słuchawkę.
Cieszy się, że wreszcie szczerze porozmawiałam z przyjaciółką, i że wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Po kilku minutach do pokoju wpadają siatkarze z Ignaczakiem na czele i wyciągają mnie na dwór.
- Dobra to robimy tak. Zuzka, Kłos, Wrona i Zati idziecie do sklepu po zakupy a reszta idzie ze mną nad jezioro nazbierać drewna i spotykamy się na obiedzie - zarządza libero.
- Ale dlaczego akurat my? - pytam najstarszego.
- Bo jesteście najmłodsi i nie marudzić tylko ruszajcie do sklepu po prowiant - odpowiada mi a reszta wybucha śmiechem.
Razem z chłopakami ruszam w stronę centrum Spały do jednego z supermarketów. Idąc cały czas rozmawiamy i śmiejemy się a ja czuje, że pewien osobnik cały czas mi się przygląda.
- Czemu mi się przyglądasz? - pytam w końcu Andrzeja.
- Bo pierwszy raz widzę Cię taką uśmiechniętą - odpowiada z uśmiechem.
- Te zakochańce może byście tak się trochę ruszyli bo nie wiem czy do rana dojdziemy do tego sklepu - zaśmiał się Kłos na co ja zmroziłam go tylko wzrokiem.
Kiedy wszystko na wieczorne ognisko było już kupione powolnym krokiem całą czwórką wracamy do ośrodka. Ja oczywiście z tą kulą szłam kawałek za nimi ale i tym się nie przejmowała bo w ostatnim czasie lubiłam być sama i zastanawiać się nad swoim życiem. W pewnym momencie tak się zamyśliłam, że nawet nie wie jak wylądowałam na plecach Wrony a dwaj nasi pozostali towarzysze mało co nie popadali ze śmiechu.
- Wrona idioto puść mnie! - krzyczę.
- Nie bo po pierwsze nie możesz tak obciążać nogi a po drugie w takim tempie ty nie zdążysz na to nasze ognisko - odpowiada ze spokojem.
Nie miałam siły dalej protestować bo pomimo moich 183 cm wzrostu z Andrzejem i tak nie miałam szans a i moja noga nie pomagała w tym żeby się mu sprzeciwiać dlatego też niesiona przez resztę drogi dotarłam pod same drzwi hotelu.
- Możesz mnie już puścić? - zapytałam.
- No skoro tak bardzo chcesz, ale nie i tak idziemy już na obiad to zaniosę Cię aż tam - zaśmiał się.
Resztę dnia spędziłam w pokoju, dopiero na chwilę przed siedemnastą wpadł do mnie Michał, że już idą rozpalać ognisko i za chwilę mam być na dole. Przebrałam się w wygodniejsze ubrania.
A potem zeszłam do chłopaków, którzy już na mnie czekali. Razem z resztą siatkarzy i niektórymi członkami sztabu ruszyłam w stronę jeziorka nad, którym było zaplanowane ognisko. Nie minęło 10 minut a całą ekipą byliśmy już w umówionym miejscu. Ognisko już się paliło więc wystarczyło wziąć się za pieczenie jedzenia. Siedziałam na jednym z pieńków i wpatrywałam się w bliżej nieokreślonym punkt. Po chwili z rozmyśleń wyrywał mnie brat, który zajmuje miejsce tuż obok mnie.
- O czym tak myślisz Mała - pyta.
- Zastanawiam się czy lepiej będzie jak wrócę do rodziców do Bydgoszczy czy jak wynajmę mieszkanie w Łodzi albo Bełchatowie - odpowiadam.
- Zuziek ale ty nie musisz nic wynajmować, przecież my i tak zaraz po Mistrzostwach Europy wyjeżdżamy a ty mogłabyś wtedy zamieszkać w naszym domu - stwierdza na co ja spoglądam na niego ze zdziwieniem.
- Ty mówisz serio?
- Tak no przecież dom i tak będzie stał pusty a ty nie musiałbyś nic wynajmować i będziesz miała nie daleko do Łódź.
- Wiesz, że jesteś najcudowniejszym bratem na świecie? - pytam przytulając się do niego.
- Wiem, a ty jesteś najcudowniejszą siostrą - mówi całując mnie w czubek głowy.
Z jednej strony cieszyłam się z propozycji Michała a z drugiej wiedziałam, ze kiedy Winiarscy wyjadą do Rosji w Bełchatowie będę zupełnie sama. No może nie licząc chłopaków ze Skry. Cieszyłam się też z tego, ze nie będę musiała dojeżdżać na studia aż z Bydgoszczy. Resztę wieczoru spędziłam z kilkunastoma wielkoludami śmiejąc się z ich zabawnych historii i żartów. Nim się spostrzegłam na zegarku dochodziła już prawie 22. Postanowiła, że pożegnam się ze wszystkimi i wrócę do ośrodka. Po 15 minutach byłam już w swoim pokoju. Wzięłam długą relaksującą kąpiel a potem oddałam się krainie snów.
Następnego dnia obudziłam się na chwilkę przed ósmą. Poszłam wziąć prysznic a potem ubrałam się. Nim się obejrzałam do jej pokoju wparował Krzysiek, który oznajmił, że dziś na śniadanie pójdę z nim. Zdziwiona nie próbowałam nawet protestować dlatego też zamknęłam pokój i zeszłam razem z libero na stołówkę. Usiadłam koło Ignaczaka i swojego brata i razem z całą resztą zjadłam śniadanie.
- Michał, o której wracamy do domu? - zapytałam przyjmującego podczas śniadania.
- Ansatasi powiedział, że wszyscy mogą się rozjechać do domów po popołudniowym treningu a wrócić mamy w niedzielę wieczorem - odpowiada mi na co przytakuje tylko głową.
Po śniadaniu jak codziennie odbywam rehabilitację z fizjoterapeutami kadry a potem czytając książkę czekam na siatkarzy aż wrócą z treningu i udadzą się na obiad. Po południu spakowałam swoje rzeczy do torby i czekając na brata wzięłam się za oglądnie filmu "Nad życie". Kiedy skończyłam siatkarze skończyli trening a ja z Winiarskim udałam się w podróż powrotną do Bełchatowa.
Całą sobotę spędziłam w towarzystwie Dagmary, Michała i Oliwiera, który ku zaskoczeniu wszystkich nie odstępował mnie na krok.
- Widzę, że z Zuzą chyba lepiej? - pyta a w zasadzie stwierdza Daga kiedy siedzi razem z Michałem wieczorem na kanapie kiedy Zuza z Olim są na górze.
- Na to wygląda, ten tydzień w Spale dużo jej pomógł, nie tylko pod względem rehabilitacji ale też poczucia tego, że na siatkówce świat się nie kończy - odpowiada Winiarski.
- Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i jeszcze będzie szczęśliwa.
- Ja też a i nie mówiłem Ci wcześniej ale zaproponowałem Zuzce żeby tu zamieszkała kiedy wyjedziemy do Rosji - oznajmia przyjmujący.
- Myślę, że to dobry pomysł skoro zdecydowała się, że chce kontynuować studia. Przynajmniej nie będzie musiała jeździć z Bydgoszczy a dom i tak byłby pusty - popiera pomysł męża przytulając się do niego. Po chwili do salonu wchodzi młodsza siostra siatkarz.
- Zasnął? - pyta Michał.
- Tak - odpowiadam mu siadając na fotelu na przeciwko brata i jego żony - Michał bo ja jutro chciałabym pojechać do Łodzi a moje auto jest u rodziców i chciałam zapytać czy nie pożyczysz mi swojego? - pytam.
- Co?! Przecież ty nie możesz jeszcze prowadzić bo twoja noga nie jest w pełni sprawna - rzuca.
- Michał dam sobie radę, nie jest tak źle jak to wygląda - mówię próbując go przekonać.
- No dobrze niech Ci będzie pożyczę Ci samochód ale masz być ostrożna, a po co ty jedziesz do Łodzi?
- Umówiłam się na spotkanie z Anitą - oznajmiam - a teraz Was przeproszę i pójdę się położyć bo głowa mnie trochę rozbolała, dobranoc.
- Dobranoc Zuziek - odpowiada mi małżeństwo.

Dzięki Waszym komentarzom udało mi się napisać trochę dłuższy rozdział :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba i wrazicie swoje opinie :) Na następny zapraszam za tydzień! Pozdrawiam, Klara :*
P.S Zapraszam także do zapoznania się z zakładką "bohaterowie" bloga, który wystartuje zaraz po zakończeniu tego opowiadania. Zaglądajcie "To co najważniejsze..."