sobota, 4 października 2014

Chwila ostatnia

Tak to już dziś. Dziś zostanę Panią Wrona. Dziś wyjdę za najcudowniejszego faceta na świecie. Od samego rana przebywam w moim rodzinnym domu w Bydgoszczy gdzie Ola razem z Dagą robią wszystko żebym wyglądała jak prawdziwa księżniczka. Około godziny 15 byłam już wymalowana i uczesana. Dziewczyny pomogły mi założyć moją suknię.
- Andrzej chyba padnie jak Cię zobaczy - stwierdza z uśmiechem mama co ja kwituje tylko szerokim uśmiechem w jej stronę.
- Ciocia wyglądasz jak księżniczka - mówi wbiegający do pokoju Oliwier ubrany w śliczny garnitur.
- Dziękuję skarbie - całują małego.
- Chodźmy już na dół, zaraz pewnie przyjedzie Andrzej z Karolem - stwierdza Ola.
Schodzę do salonu gdzie jest już moja najbliższa rodzina a także rodzice i dziadkowie Wrony. Nie zdążam się ze wszystkim przywitać kiedy słyszymy dzwonek do drzwi. Michał poszedł otworzyć a moje zdenerwowanie w tej chwili sięga apogeum. Po chwili do pomieszczenia wchodzą mój jeszcze narzeczony ze swoim najlepszym przyjacielem. Andrzej ubrany w czarny dopasowany garnitur z muszką wygląda jak nie jeden najprzystojniejszy aktor Holewood. Podochodzi do mnie i wita się buziakiem w policzek.
- Wyglądasz ślicznie - szepcze mi do ucha a ja uśmiecham się do niego.
Po kilku minutach nasi rodzice udzielają nam błogosławieństwa a potem wszyscy udajemy się do kościoła.
- Ja Andrzej biorę Ciebie Zuzanno za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz ,że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
 - Ja Zuzanna biorę Ciebie Andrzeju za męża  i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz ,że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
Po ceremonii wychodzimy z kościoła gdzie czekający goście obsypują nas ryżem a potem składają nam życzenia. Po wszystkim udajemy się na salę weselną gdzie odbędzie się dalsza część ślubu. Przywitani chlebem i solą wchodzimy na salę a w zasadzie to Andrzej wchodzi bo ja znajduję się w jego rękach. Po wzniesieniu toastu i zjedzeniu posiłku udajemy się z Wronką na środek parkietu aby odbyć nasz pierwszy taniec. Kołyszemy się w rytm naszej ulubionej melodii. Zabawa trwa w najlepsze a ja jestem szczęśliwa jak nigdy. Oczywiście na parkiecie najbardziej szaleją siatkarze ze swoimi partnerkami. Tuż przed północą razem z moim mężem kroimy wspólnie weselny tort a potem razem z wszystkimi gośćmi wychodzimy przed salę aby obejrzeć pokaz fajerwerków. Po powrocie obywają się tradycyjne oczepiny gdzie główne role oczywiście grają nie kto inny jak Igła i Kłos, którzy swoimi wygłupami doprowadzają niemal każdego do łez. Dopiero około czwartej nad ranem oboje z Wroną udajemy się na górę do naszego pokoju.
- Wiesz, że kocham Cię najbardziej na świecie? - pyta mój mąż obejmując mnie w talii i składając pocałunek na mojej szyi.
- Ja Ciebie jeszcze bardziej - odwracam się do niego przodem aby spojrzeć mu w oczy - Andrzej ja muszę Ci coś powiedzieć - mówię w stronę środkowego.
- Coś się stało skarbie? - pyta.
- Przez ostatnie tygodnie strasznie źle się czułam - zaczynam widząc jego pytające spojrzenie - nie mówiłam Ci bo byłeś na mistrzostwach i nie chciałam żebyś się martwił.
- Zuziek co się dzieję, zaczynam się bać - mówi.
- Bo ja...Bo my...
- Zuzka błagam powiedz wreszcie co się dzieje - coraz bardziej się denerwuje.
- Kilka dni temu byłam u lekarza i okazało się, że za siedem miesięcy zostaniemy rodzicami - uśmiecham się w stronę Wrony, który patrzy na mnie lekko oszołomiony a po chwili porywa mnie w swoje ramiona i całuje w usta.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - mówi uradowany nadal trzymając mnie w swoich objęciach.
- Możesz mnie już postawić - śmieję się a siatkarz kładzie mnie delikatnie na łóżku i zaczyna składać pocałunki na mojej szyi ...
Kilkanaście miesięcy później
- Wróciłem! - krzyczy mój małżonek przekraczając próg naszego domu pod Bełchatowem.
- Jesteśmy w salonie - odpowiadam bawiąc się z Lenką w salonie gdzie po chwili pojawia się Andrzej i wita się ze mną buziakiem a nasze maleństwo widząc tatusia wyciąga w jego stronę swoje malutkie rączki. Wrona jak przystało na kochającego tatusia bierze naszą pociechę na ręce co całkowicie spotyka się z aprobatą naszej już dziesięciomiesięcznej córeczki.
- Cześć księżniczko - mówi do Lenki a na moją twarz od razu wkrada się uśmiech - wiesz co skarbie tatuś ma coś dla Ciebie - kontynuuje wychodząc z małą na rękach do przedpokoju. Wraca po chwili trzymając już nie tylko Lenkę ale także kolejnego do kolekcji już wielkiego różowego misia.
- Andrzej mówiłam Ci już żebyś nie kupował jej zabawek, niedługo nie będziemy mieli gdzie tego wszystkiego trzymać - marudzę.
- Oj skarbie - obejmuje mnie jedną ręką siadając z córeczką na kolanach na kanapie obok mnie - nie mogłem się oprzeć, jak zobaczyłem tego misia od razu pomyślałem o Lenusi, będzie tak ładnie pasował do jej różowego pokoiku - kończy całując maleństwo w czółko.
- Oj Wrona, Wrona - wzdycham opierając głowę na jego ramieniu. Siedzimy przez chwilę napawając się naszą obecnością aby kilka minut później spostrzec, ze nasza córeczka zasnęła.
- Zaniosę ją - mówię podnosząc się z kanapy i biorąc na ręce Lenkę.
Idę na górę kierując się do pokoiku dziewczynki. Kładę małą do jej łóżeczka, nakrywam ją różową kołderką. Patrzę przez chwilkę na moje maleństwo, na nasz mały skarb, na owoc naszej miłości i nie potrafię się nie uśmiechać widząc jak Lenka śpi. Z rozmyśleń wyrywają mnie ręce na moich biodrach. Wtulam się w Andrzeja i zdaję sobie sprawę, że mam przy sobie wszystko czego mi potrzeba. Mam kochającego męża, cudowną córeczkę, rodzinę i przyjaciół, na których mogę liczyć w każdej chwili.
- Chodź - mówi w końcu Wrona biorąc mnie za rękę i wyprowadzając z pokoju. Zamyka po cichu drzwi po czym od razu chwyta mnie w swoje ramiona.
- Głupku co ty robisz - śmieję się.
- Zamierzam nacieszyć się trochę swoją kochaną żoną - odpowiada ruszając w stronę naszej sypialni gdzie po chwili kładzie mnie na łóżku i delikatnie całuje w usta...


Tak właśnie kończy się historia Zuzi i Andrzeja. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam zakończeniem jak i całym opowiadaniem. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy tu byli i czytali wymysł mojej wyobraźni :) 
Jeżeli nadal chcecie śledzić moją twórczość to zapraszam na nowe opowiadanie z Karolem Kłosem gdzie pojawił się już prolog.
DZIĘKUJĘ!!!!!

6 komentarzy:

  1. Zdecydowanie to był mój ulubiony blog !!
    Szkoda, że już koniec, kochałam tę historię ;)
    Przenoszę się na twój nowy blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny dobrze że są szczęśliwi.
    Widzimy się na nowym blogu :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrona taki słodki awwww *.*
    dziękuję Ci za tego bloga, za każą chwilę poświęconą na pisanie go. było warto! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Dobrze, że oboje są szczęśliwi. Miłość potrafi przetrwać najgorsze chwile. Andrzej i Zuza doczekali się tego na co tak długo czekali.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że po tylu perypetiach, a szczególnie po tym, jak Zuza doznała kontuzji oboje są szczęśliwi i mają małego szkraba :) Przyjemnie się czytało!
    Zapraszam do mnie - http://we-will-be-the-champions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam już cały jeden twój blog teraz czytań ten i śmiało mogę stwierdzić ze jesteś świetną pisarką i idelabie trafiłaś w mój gust : zły lub średnio zły dla bohaterki początek i dobre zakończenie . SUUUUPERR!!!!!

    OdpowiedzUsuń