sobota, 27 września 2014

Chwila siedemnasta

Kolejne dni, tygodnie, miesiące leciały w zastraszającym tempie. Skra po dwóch latach znowu wróciła na tron w kraju. Andrzej po raz pierwszy w swojej karierze mógł cieszyć się z mistrzostwa a ja byłam szczęśliwa, że wszystko układało się po naszej myśli. Następnego dnia po zwycięstwie wyjechaliśmy z Wronką na cztery dni nad morze aby móc wreszcie nacieszyć się sobą i nadrobić chwile, w których nie mogliśmy spędzać ze sobą zbyt wiele czasu. Jednak co dobre nigdy nie trwa wiecznie jak to mówią i tak też było tym razem, za nim zdążyłam się obejrzeć mój chłopak znowu wyjechał tym razem na zgrupowanie reprezentacji do Spały. Na szczęście w domu nie byłam sama a o i nudzeniu się też mogłam zapomnieć. Dlaczego? Winiarscy wrócili z zimnej Rosji i zdecydowali, że Michał znowu wraca do składu Skrzatów. Tym samy także Daga z Olim i maleńkim Antkiem, którego zostaliśmy razem z Andrzejem rodzicami chrzestnymi znowu zamieszkali w Bełchatowie. W czerwcu zostałam także panią magister Uniwersytetu Łódzkiego na wydziale marketingu i zarządzania tym samy kończąc swoją edukację. Nowy sezon reprezentacji pod wodzą nowego trenera przebiegał nawet lepiej niż się wszyscy spodziewali. Panowie nie dość, że bez żadnych problemów zapewnili sobie udział w przyszłorocznych mistrzostwach starego kontynentu to zajęli trzecie miejsce w Lidze Światowej! Po powrocie do kraju nasi siatkarze dostali dwa tygodnie wolnego zanim znowu zostaną zamknięci w spalskim lesie. Korzystając z okazji wyjechaliśmy z Andrzejem na 10 dni na Teneryfę.
- Jejku jak tu jest pięknie - zachwycałam się widokiem z naszego pokoju.
- Cieszę się, że Ci się podoba Skarbie - powiedział środkowy obejmując mnie w talii - i chciałem Ci powiedzieć, że wieczorem zabieram Cię na kolację - uśmiechnął się.
- A gdzie idziemy? - zapytałam.
- Niech to będzie niespodzianka - uśmiechnął się całując mnie w policzek.
Przez następne dwie godziny rozpakowywałam nasze walizki. Około godziny 17 poszłam wziąć kąpiel a kiedy wróciłam Andrzeja nie było w pokoju. Wzięłam się za układanie mojej fryzury a potem makijaż i wybranie ciuchów na dzisiejszy wieczór.
Kiedy już byłam prawie gotowa dostałam smsa.
"Jak będziesz gotowa, wyjdź przed hotel. K.C Andrzej"
Co on znowu wymyślił - pomyślałam i zabierając marynarkę wyszłam z pokoju. Kiedy pojawiłam się przed ośrodkiem podbiegł do mnie mały chłopiec, który wręczył mi czerwoną róże z liścikiem "Kieruj się w stronę plaży, będzie tam na Ciebie czekać kolejna wskazówka. A". W co no do jasnej cholery pogrywa! Szłam jedną z głównych ulic kierując się we wskazane prze środkowego miejsce. Po chwili podszedł do mnie tym razem starszy pan i wręczył mi kolejną czerwoną róże. Otworzyłam liścik i przeczytałam "Skręć na plaże i idź wzdłuż brzegu a dojdziesz do celu <3". Nie tego to już za wiele, tak mu się dostanie jak tylko go dorwę. Posłusznie wykonałam polecenie i po 10 minutach spacerku wzdłuż brzeg zobaczyłam coś czego w życiu bym się nie spodziewała. Zobaczyłam Andrzeja, który stał z wielkim bukietem czerwonych róż w rękach a koło niego wszędzie były porozpalane świeczki ułożone w kształcie serca, w którego środku leżał koc z koszem i szampanem.
- Andrzej... - wyszeptałam podając mu swoją dłoń, którą wyciągnął w moim kierunku. Wprowadził mnie w sam środek serca i wręczył bukiet.
- Zuziek wiem, ze nie znamy się długo bo krótko ponad rok ale chciałem Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie najważniejsza i kocham Cię z całego serca - przerwał a po moich policzkach zaczęły płynąc łzy - chciałem Cię zapytać czy zgodzisz się zostać moją żoną - mówił klękając przede mną i wyciągając z kieszeni spodni śliczne aksamitowe pudełeczko z pięknym pierścionkiem. Nie wierzyłam w to co widzę i co właśnie usłyszałam, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa a po moich policzkach płynęły łzy szczęścia. Delikatnie przytaknęłam twierdząco głową a po chwili tonęłam w jego objęciach.
- Kocham Cię - powiedziałam kiedy z powrotem znalazłam się na ziemi.
- Ja Ciebie bardziej - stwierdził Wronka całując mnie w usta a kiedy się od siebie oderwaliśmy założył pierścionek na mój palec.
- Śliczny - mówiłam przyglądając się pierścionkowi.
- Cieszę się, ze Ci się podoba - uśmiechnął się - a teraz chodź coś zjemy bo nie wiem jak ty ale ja jestem strasznie głodny - zaśmiał się a po chwili siedzieliśmy na kocu zajadając się pysznościami, które zabrał ze sobą mój już narzeczony. Po godzince spędzonej na plaży wróciliśmy trzymając się za ręce do hotelu. Kiedy tylko weszliśmy do naszego pokoju Wrona wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka składając pocałunki na moich ustach...
Rankiem obudziły mnie promienie wpadające przez otwarty balkon, leżałam wtulona w ramię Wronki, który z uśmiechem na twarzy mi się przyglądał.
- Dzień dobry księżniczko - przywitał się całując mnie w usta.
- Dzień dobry - powiedział jeszcze lekko zaspana.
- Wyspana? - zapytał.
- Nie bardzo zresztą wiesz dlaczego - zaśmiałam się wtulając się w środkowego.
- W takim razie co powiesz na to żebyśmy dziś w ogóle nie wychodzili z łóżka? - zaproponował Andrzej puszczając mi oczko.
- Chciałbyś - rzuciłam podnosząc się z łóżka.
- No pewnie, ze bym chciał - zaśmiał się i pociągnął za rękę przez co z powrotem wylądowałam na łóżku a w zasadzie na Wronie - i co teraz - zapytał patrząc mi w oczy.
- No nie wiem, skoro i tak już wygrałeś to możesz zrobić co chcesz - odpowiedziałam a po chwili poczułam usta siatkarza na moich. Po ponad godzinie leniuchowania postanowiłam, że musimy zejść do hotelowej restauracji na śniadanie. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki ogarnąć mój wygląd. Włosy spięłam w koka, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w letnią sukienkę. Kiedy oboje byliśmy już gotowi zeszliśmy na śniadanie, po którym zaraz wróciliśmy do pokoju po rzeczy i udaliśmy się na plażę.
Dziesięć dni na słonecznej Teneryfie zleciało nam na zwiedzaniu wyspy i plażowaniu. Nim się obejrzeliśmy byliśmy z powrotem w Bełchatowie. Zdecydowaliśmy, ze ślub weźmiemy zaraz po Mistrzostwach Świata a dokładnie 11 października. Tak więc przez cztery dni zanim Wronka wyjechał do Spały zajmowaliśmy się przygotowaniami a także powiadomiliśmy rodziny o naszych planach. Wszyscy cieszyli się z naszego szczęścia tak samo jak ja i Andrzej. Postanowiliśmy, ze ślub jak i wesele odbędzie się w mojej rodzinnej Bydgoszczy a świadkami będą Karol ze swoją dziewczyną. Kiedy środkowy razem z moim bratem wyjechali do Spały ja z pomagałam Dadze przy chłopcach.
Kilka tygodni później
To już dziś - dziś Reprezentacja Polski zagra w wielkim finale Mistrzostw Świata rozgrywanych w Polsce. Na dwie godziny przed meczem razem z partnerkami i dziećmi siatkarzy udałyśmy się do Spodka aby oglądać "starcie gigantów" jak nazwano mecz finałowy między Polską a Brazylią. O równej 20 rozbrzmiały hymny obu państw a po chwili obie drużyny były już na boisku rozpoczynając "wojnę o złoto". Hala wypełniona po brzegi kibicami w biało-czerwonych barwach sprawiła, że Polacy na początku spotkania grali trochę nerwowo co przyczyniło się do pierwszego przegranego seta. W kolejnych setach wszystko szło już po myśli Polaków a po prawie dwu i pół godzinnym meczu chyba cała Polska usłyszała szczęśliwy okrzyk kibiców katowickiego spodka ale przede wszystkim radość Pana Magiery: "Polska Mistrzem Świata". Tak zrobili to. Wygrali z obrońcami tytułu. Wygrali "złoty mecz" 3:1. Przerwali ich złotą passę i to gdzie? We własnym kraju, gdzie siatkówka jest czymś więcej niż sportem. Ze łzami szczęścia na policzkach pobiegłam na parkiet i rzuciłam się Andrzejowi na szyje.
- Tak strasznie Cię kocham - powiedział wpijając się w moje usta zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Ja Ciebie też mój mistrzu świata! - zaśmiałam się.
- Nie wierzę, że udało nam się to zrobić - kręcił głową patrząc na resztę siatkarzy skaczących ze szczęścia.
Po chwili cała reprezentacja wraz  ze sztabem udała się do szatni aby przygotować się przed ceremonią otwarcia. Kolejny raz z moich oczu popłynęły łzy kiedy cały spodek śpiewał "Mazurka Dąbrowskiego" a na szyjach naszych złotych chłopców zawisły medale z najcenniejszego kruszcu. Po całej ceremonii i licznych wywiadach wszyscy udaliśmy się wraz z reprezentacją do hotelu gdzie odbyła się impreza "zwycięzców" jak to powiedział mój braciszek. Wszyscy w świetnych humorach bawili się do prawie 5 nad ranem.

Hejka!!!
POLSKA MISTRZEM ŚWIATA!!!
Muszę przyznać, że ten rozdział został napisany już bardzo dawno temu, nawet nie pamiętam już kiedy. I chyba po raz kolejny moje proroctwo się sprawdziło i to na dodatek w 100%! 
A co do rozdziału mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na Wasze komentarze. Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień :*

5 komentarzy:

  1. Świetnie że się jaj oświadczył,ależ to było romantyczne :)
    Nie mogę się doczekać następnego.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealne oświadczyny !!
    Musisz częściej dodawać rozdziały, bo nie wytrzymam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku no *.* jest idealnie i mam nadzieje, ze nie chcesz tego zepsuc! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... jak zwykle świetnie. Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam
    Vea
    www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. No to Andrzej wybrał świetny moment na oświadczyny. Jednak twoje proroctwo się sprawdziło i Polska jest Mistrzem Świata.

    OdpowiedzUsuń