- Już się stęskniłeś? - zapytałam śmiejąc się kiedy weszliśmy do salonu.
- Każda minuta, co ja gadam każda sekunda! bez ciebie jest jak ciągnąca się w nieskończoność chwila - powiedział przytulając mnie do siebie.
- Wiesz, że Cię kocham - spytałam patrząc mu w oczy.
- Wiem Skarbie - powiedział całując mnie w czoło.
- Dobra a teraz chodź do kuchni to zrobię nam jakąś kolację.
Poszliśmy z Wroną do kuchni gdzie oboje zajęliśmy się przyrządzaniem spaghetti. Po niecałej godzince oboje siedzieliśmy w salonie zajadając się naszym daniem. Kiedy skończyliśmy ja poszłam włożyć naczynia do zmywarki a siatkarz miał włączyć jakiś film. Kiedy wróciłam oboje położyliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać "I, że Cię nie opuszczę". Sama nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w Andrzeja.
*
Leżeliśmy z Zuzią na kanapie oglądając film. Gdzieś w połowie filmu zorientowałem się, że dziewczyna zasnęła. Wyłączyłem telewizor i zaniosłem ją do sypialni. Nie chciałem jej budzić dlatego poszedłem wziąć szybki prysznic aby już po chwili położyć się koło Zuzy. Leżałem patrząc na nią jak smacznie śpi. Była taka piękna, bezbronna a na jej twarzy malował się delikatny uśmiech. Czułem, że mam przy sobie największe szczęście jakie mnie do tąd spotkało. Kochałem ją ponad wszytko i wiedziałem, że to jest właśnie kobieta mojego życia.
Następnego dnia kiedy się obudziłem zegarek wskazywał 7:58. Podniosłem się z łóżka i postanowiłem pojechać do jednej z kwiaciarni aby kupić kwiaty dla mojej księżniczki, która obchodziła dziś swoje 24 urodziny. Po około pół godziny byłem z powrotem w domu Winiarskich, na szczęście Zuzka jeszcze spała dlatego wziąłem się za smażenie naleśników. Kiedy wszystko było już gotowe zabrałem jedzenie i bukiet pięknych czerwonych róż i ruszyłem na górę.
*
Obudził mnie delikatny pocałunek. Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam Wronkę, uśmiechnęłam się do niego.
- Wszystkiego Najlepszego kochanie z okazji urodziny - powiedział wyjmując zza swoich pleców piękny bukiet czerwonych róż i całując mnie w usta.
- Dziękuję, są naprawdę piękne - odpowiedziałam wąchając kwiaty i całując Wroniastego w policzek.
- A tu masz jeszcze śniadanie - mówi stawiając tacę na łóżku.
Zjadamy wspólnie śniadanie a potem każde z nas przygotowuje się do wyjścia.
- Przyjadę do Ciebie o 18 - informuje mnie Wrona kiedy oboje wychodzimy z domu.
- Postaram się do tej godziny wyrobić - drażnię się z nim.
Resztę dnia spędzam na uczelni w między czasie odbierając smsy z życzeniami a także kilka telefonów on przyjaciół i rodziny. Około 17 wreszcie wracam do domu. Biorę się za przyrządzanie posiłku kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram drzwi i widzę uśmiechniętego od ucha do ucha Andrzeja.
- Cześć skarbie - wita się skradając mi buziaka.
- Hej dobrze trafiłeś bo właśnie przyrządziłam zapiekankę - mówię kiedy wędrujemy do kuchni.
- Właściwie to nie dostałaś ode mnie jeszcze prezentu - stwierdza Andrzej kiedy siedzimy po kolacji na kanapie w salonie.
- Ty mi wystarczysz - uśmiecham się mocniej wtulając się w środkowego, który po chwili podnosi się i udaje do przedpokoju gdzie wisi jego kurtka. Wyciąga coś z niej i wraca z powrotem do mnie.
- Mam nadzieję, że Ci się spodoba - mówi podając mi małą torebeczkę prezentową. Otwieram ją a moim oczom ukazuje się śliczny srebrny naszyjnik z literką "A" w serduszku.
- Jest śliczny dziękuję - całuję go w policzek.
Następne dni, tygodnie, miesiące leciały w zawrotnym tempie. Dni mijały według schematu uczelnia, pomoc w Skrze, dom i oczywiście Wrona. Nim się obejrzeliśmy nastał okres świąteczny. Boże Narodzenie mieliśmy spędzić oddzielnie. Ja w Bydgoszczy z rodzicami i rodzinką Winiarskich, którzy korzystając z okazji, że Misiek nabawił się kontuzji przylecieli na święta do Polski, natomiast Andrzej święta spędzał w Warszawie. Skra świetnie radziła sobie w PlusLidze a ja coraz bardziej uświadamiałam sobie, że Wronka to ten JEDYNY.
- Będę strasznie tęsknił - mówił Wronka kiedy żegnaliśmy się przed moim wyjazdem do Bydgoszczy.
- Ja też - stwierdziłam przytulając się do niego.
- Jedyne co mnie pociesza to to, że za cztery dni znowu się zobaczymy - uśmiechnął się całując mnie w czubek głowy - a i jeszcze jedno mam coś dla Ciebie.
- Nie zaczekaj, prezenty zostawmy na czas jak wrócimy dobrze?
- No dobrze skoro tak chcesz.
- W takim razie do zobaczenia Andrzej - powiedziałam składając na jego ustach pocałunek i wsiadając do auta aby po chwili ruszyć w kierunku mojego rodzinnego miasta gdzie byli już Michał z Dagą i Olim.
Krótki, wymęczony ale jest i to jest chyba najważniejsze? Wielkimi krokami zbliżamy się do końca tego opowiadania ale na razie nie zdradzę Wam ile jeszcze się tu ze mną pomęczycie. Będzie niespodzianka! Czekam na komentarze bo one cholernie mnie motywują a ostatnio motywacja jest mi szalenie potrzebna. Pozdrawiam, Klara! Do następnej soboty!
#GoPolska!!!
Będzie happy end nie uśmiercaj nikogo ani rań
OdpowiedzUsuńNo nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Rozdział może trochę krótki, ale sensowny. Bohaterka jest szczęśliwa, wszystko układa się po jej myśli. Może jakieś wydarzenie lub osoba zmieni tą sielankę? Do soboty K.P ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie jak na Twoje umiejętności to trochę powiało nudą, ale każdy może mieć chwilowy brak weny prawda? Czekam więc na ciąg dalszy losów Zuzki i Andrzeja. Cóż więcej mogę napisać? Chyba, tylko tyle, że życzę Ci szybkiego powrotu dobrego natchnienia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vea
www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl
mi się podoba, masz bardzo fajny styl pisania :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://dreams--faded.blogspot.com/
świetny rozdział :d
OdpowiedzUsuń