sobota, 12 lipca 2014

Chwila szósta

25 kwietnia 2013r
Kiedy rankiem budzę się przypominam sobie swój sen i z uśmiechem na twarzy dotykam swoich ust.  Po chwili jednak przytomnieję i otrząsam się. Podnoszę się z łóżka, idę wziąć prysznic a potem ubieram się.

Kilka minut później wychodzę o kulach z pokoju i idę na śniadanie. Witam się ze wszystkimi a potem zjadam kanapki.
- Ej a może zrobimy tak dziś ognisko? - proponuje najstarszy z siatkarzy.
- Tak! - odpowiadają wszyscy chórem.
- Dobra to robimy tak po treningu zaraz ktoś pójdzie na zakupy a reszta pójdzie naszykować drewno żeby wieczorem tylko rozpalić - zarządza Igła na co reszta tylko przytakuje.
Po śniadaniu idę się przebrać w luźniejsze ubrania i zaraz potem udaję się do gabinetu fizjoterapełtów. Po dwu godzinnych ćwiczeniach wracam do siebie. Kładę się na łóżku i kiedy już prawie ucinam sobie drzemkę słyszy dzwonek swojego telefonu, biorę z szafki nocnej komórkę i spoglądam na wyświetlacz, na którym pojawia się zdjęcie Anity. Wiem, że nie mogę już dalej unikać rozmowy z nią, wiem, że przyjaciółka martwi się o mnie, przecież nie rozmawiałyśmy od czasu mojej ostatniej wizyty na hali sopockiej drużyny. Biorę głęboki oddech i naciskam zieloną słuchawkę.
- Halo - mówię.
- Cześć Zuzka - słyszę w słuchawce.
- Hej Anita - witam się.
- Tak się cieszę, że wreszcie odebrałaś telefon.
- Przepraszam, że nie odbierałam ale musiałam sobie to wszystko poukładać w głowie - odpowiadam przyjaciółce.
- Rozumiem Cię i chciałam powiedzieć, że zawsze możesz na mnie liczyć i jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała pomocy to możesz dzwonić o każdej porze - po tych słowach na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech - kiedy będziemy mogły się spotkać?
- Ja teraz jestem w Spale z Michałem i jeśli nic się nie zmieni to będę tu do końca ich zgrupowania więc jeżeli będziesz chciała to możemy się spotkać w weekend w Łodzi - oznajmiam.
- W takim razie możemy się spotkać w niedzielę w Manufakturze.
- W takim razie do zobaczenia, całuję - żegnam się z Anitą po czym wciskam czerwoną słuchawkę.
Cieszy się, że wreszcie szczerze porozmawiałam z przyjaciółką, i że wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Po kilku minutach do pokoju wpadają siatkarze z Ignaczakiem na czele i wyciągają mnie na dwór.
- Dobra to robimy tak. Zuzka, Kłos, Wrona i Zati idziecie do sklepu po zakupy a reszta idzie ze mną nad jezioro nazbierać drewna i spotykamy się na obiedzie - zarządza libero.
- Ale dlaczego akurat my? - pytam najstarszego.
- Bo jesteście najmłodsi i nie marudzić tylko ruszajcie do sklepu po prowiant - odpowiada mi a reszta wybucha śmiechem.
Razem z chłopakami ruszam w stronę centrum Spały do jednego z supermarketów. Idąc cały czas rozmawiamy i śmiejemy się a ja czuje, że pewien osobnik cały czas mi się przygląda.
- Czemu mi się przyglądasz? - pytam w końcu Andrzeja.
- Bo pierwszy raz widzę Cię taką uśmiechniętą - odpowiada z uśmiechem.
- Te zakochańce może byście tak się trochę ruszyli bo nie wiem czy do rana dojdziemy do tego sklepu - zaśmiał się Kłos na co ja zmroziłam go tylko wzrokiem.
Kiedy wszystko na wieczorne ognisko było już kupione powolnym krokiem całą czwórką wracamy do ośrodka. Ja oczywiście z tą kulą szłam kawałek za nimi ale i tym się nie przejmowała bo w ostatnim czasie lubiłam być sama i zastanawiać się nad swoim życiem. W pewnym momencie tak się zamyśliłam, że nawet nie wie jak wylądowałam na plecach Wrony a dwaj nasi pozostali towarzysze mało co nie popadali ze śmiechu.
- Wrona idioto puść mnie! - krzyczę.
- Nie bo po pierwsze nie możesz tak obciążać nogi a po drugie w takim tempie ty nie zdążysz na to nasze ognisko - odpowiada ze spokojem.
Nie miałam siły dalej protestować bo pomimo moich 183 cm wzrostu z Andrzejem i tak nie miałam szans a i moja noga nie pomagała w tym żeby się mu sprzeciwiać dlatego też niesiona przez resztę drogi dotarłam pod same drzwi hotelu.
- Możesz mnie już puścić? - zapytałam.
- No skoro tak bardzo chcesz, ale nie i tak idziemy już na obiad to zaniosę Cię aż tam - zaśmiał się.
Resztę dnia spędziłam w pokoju, dopiero na chwilę przed siedemnastą wpadł do mnie Michał, że już idą rozpalać ognisko i za chwilę mam być na dole. Przebrałam się w wygodniejsze ubrania.
A potem zeszłam do chłopaków, którzy już na mnie czekali. Razem z resztą siatkarzy i niektórymi członkami sztabu ruszyłam w stronę jeziorka nad, którym było zaplanowane ognisko. Nie minęło 10 minut a całą ekipą byliśmy już w umówionym miejscu. Ognisko już się paliło więc wystarczyło wziąć się za pieczenie jedzenia. Siedziałam na jednym z pieńków i wpatrywałam się w bliżej nieokreślonym punkt. Po chwili z rozmyśleń wyrywał mnie brat, który zajmuje miejsce tuż obok mnie.
- O czym tak myślisz Mała - pyta.
- Zastanawiam się czy lepiej będzie jak wrócę do rodziców do Bydgoszczy czy jak wynajmę mieszkanie w Łodzi albo Bełchatowie - odpowiadam.
- Zuziek ale ty nie musisz nic wynajmować, przecież my i tak zaraz po Mistrzostwach Europy wyjeżdżamy a ty mogłabyś wtedy zamieszkać w naszym domu - stwierdza na co ja spoglądam na niego ze zdziwieniem.
- Ty mówisz serio?
- Tak no przecież dom i tak będzie stał pusty a ty nie musiałbyś nic wynajmować i będziesz miała nie daleko do Łódź.
- Wiesz, że jesteś najcudowniejszym bratem na świecie? - pytam przytulając się do niego.
- Wiem, a ty jesteś najcudowniejszą siostrą - mówi całując mnie w czubek głowy.
Z jednej strony cieszyłam się z propozycji Michała a z drugiej wiedziałam, ze kiedy Winiarscy wyjadą do Rosji w Bełchatowie będę zupełnie sama. No może nie licząc chłopaków ze Skry. Cieszyłam się też z tego, ze nie będę musiała dojeżdżać na studia aż z Bydgoszczy. Resztę wieczoru spędziłam z kilkunastoma wielkoludami śmiejąc się z ich zabawnych historii i żartów. Nim się spostrzegłam na zegarku dochodziła już prawie 22. Postanowiła, że pożegnam się ze wszystkimi i wrócę do ośrodka. Po 15 minutach byłam już w swoim pokoju. Wzięłam długą relaksującą kąpiel a potem oddałam się krainie snów.
Następnego dnia obudziłam się na chwilkę przed ósmą. Poszłam wziąć prysznic a potem ubrałam się. Nim się obejrzałam do jej pokoju wparował Krzysiek, który oznajmił, że dziś na śniadanie pójdę z nim. Zdziwiona nie próbowałam nawet protestować dlatego też zamknęłam pokój i zeszłam razem z libero na stołówkę. Usiadłam koło Ignaczaka i swojego brata i razem z całą resztą zjadłam śniadanie.
- Michał, o której wracamy do domu? - zapytałam przyjmującego podczas śniadania.
- Ansatasi powiedział, że wszyscy mogą się rozjechać do domów po popołudniowym treningu a wrócić mamy w niedzielę wieczorem - odpowiada mi na co przytakuje tylko głową.
Po śniadaniu jak codziennie odbywam rehabilitację z fizjoterapeutami kadry a potem czytając książkę czekam na siatkarzy aż wrócą z treningu i udadzą się na obiad. Po południu spakowałam swoje rzeczy do torby i czekając na brata wzięłam się za oglądnie filmu "Nad życie". Kiedy skończyłam siatkarze skończyli trening a ja z Winiarskim udałam się w podróż powrotną do Bełchatowa.
Całą sobotę spędziłam w towarzystwie Dagmary, Michała i Oliwiera, który ku zaskoczeniu wszystkich nie odstępował mnie na krok.
- Widzę, że z Zuzą chyba lepiej? - pyta a w zasadzie stwierdza Daga kiedy siedzi razem z Michałem wieczorem na kanapie kiedy Zuza z Olim są na górze.
- Na to wygląda, ten tydzień w Spale dużo jej pomógł, nie tylko pod względem rehabilitacji ale też poczucia tego, że na siatkówce świat się nie kończy - odpowiada Winiarski.
- Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i jeszcze będzie szczęśliwa.
- Ja też a i nie mówiłem Ci wcześniej ale zaproponowałem Zuzce żeby tu zamieszkała kiedy wyjedziemy do Rosji - oznajmia przyjmujący.
- Myślę, że to dobry pomysł skoro zdecydowała się, że chce kontynuować studia. Przynajmniej nie będzie musiała jeździć z Bydgoszczy a dom i tak byłby pusty - popiera pomysł męża przytulając się do niego. Po chwili do salonu wchodzi młodsza siostra siatkarz.
- Zasnął? - pyta Michał.
- Tak - odpowiadam mu siadając na fotelu na przeciwko brata i jego żony - Michał bo ja jutro chciałabym pojechać do Łodzi a moje auto jest u rodziców i chciałam zapytać czy nie pożyczysz mi swojego? - pytam.
- Co?! Przecież ty nie możesz jeszcze prowadzić bo twoja noga nie jest w pełni sprawna - rzuca.
- Michał dam sobie radę, nie jest tak źle jak to wygląda - mówię próbując go przekonać.
- No dobrze niech Ci będzie pożyczę Ci samochód ale masz być ostrożna, a po co ty jedziesz do Łodzi?
- Umówiłam się na spotkanie z Anitą - oznajmiam - a teraz Was przeproszę i pójdę się położyć bo głowa mnie trochę rozbolała, dobranoc.
- Dobranoc Zuziek - odpowiada mi małżeństwo.

Dzięki Waszym komentarzom udało mi się napisać trochę dłuższy rozdział :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba i wrazicie swoje opinie :) Na następny zapraszam za tydzień! Pozdrawiam, Klara :*
P.S Zapraszam także do zapoznania się z zakładką "bohaterowie" bloga, który wystartuje zaraz po zakończeniu tego opowiadania. Zaglądajcie "To co najważniejsze..."

4 komentarze:

  1. Ciesze sie, ze z Zuza juz lepiej.. :)) Rozdzial jak zawsze mega ciekawyy.. :D

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, że Zuzia powoli dochodzi do siebie ;) czekam tylko na rozwinięcie akcji z Wronką :D
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba i to bardzo :) I fajnie ,że rozdział dłuższy!
    Oby ten jej dobry humor już z nią został ,a zły nie wracał :D
    Czekam co będzie między Zuzią i Andrzejem :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadłam tu bo się u mnie zareklamowałaś i zostaję;D
    Biedna Zuzka ;c
    Ale jest Wroniasty i będą kiedyś świetną parą ^.^
    Lolkaa

    OdpowiedzUsuń