sobota, 30 sierpnia 2014

Chwila trzynasta

Wszyscy się świetnie bawią prócz mnie. Ostatniego idioty, który boi przyznać się do swoich uczuć i teraz musi patrzeć jak inny facet lepi się do kobiety, którą kocham. Nie ja tego dłużej nie wytrzymam. Zrywam się z kanapy i idę w stronę tej tańczącej dwójki.
- Panu już podziękujemy - mówię odciągając od niego brunetkę.
- Andrzej co ty wyprawiasz?! - pyta dziewczyna kiedy wyprowadzam ja na zewnątrz lokalu.
- Co wyprawiam? To chyba ja powinienem zapytać Ciebie o to. Nie widzisz jak on Cię rozbiera wzrokiem do cholery! - krzyczę zdenerwowany  wsadzając ją do auta a po chwili z piskiem opon ruszam ulicami Bełchatowa.
- Co ty robisz?!
- To co już dawno powinienem - mówię.
Po kilku minutach parkuję auto pod domem Winiarskich. Nim zdążyłem wysiąść Zuzka była już przy drzwiach otwierając je kluczem. Kiedy chciałem wejść za nią do domu próbowała mi je zamknąć przed nosem ale na szczęście udało mi się ją powstrzymać.
*
- Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać więc powiem Ci grzecznie, wyjdź stąd - mówię w kierunku środkowego, który stoi na przeciwko mnie w salonie.
- A co jeśli tego nie zrobię?
- Kim ty w ogóle jesteś żeby urządzać mi takie sceny co?
- Zakochanym w Tobie do szaleństwa facetem - mówi a po chwili wpija się w moje usta. Całuje namiętnie a z każdym kolejnym pocałunkiem oddaję je. Po chwili środkowy bierze mnie na ręce i zaczyna kierować się na górę. Zanosi mnie do sypialni i stawia na podłodze. Tym razem to ja całuję go w usta i zaczynam rozpinać guziki jego koszuli, która po chwili ląduje na dywanie. Po kilku chwilach reszta moich i jego ubrań ląduje także na ziemi a ja czuję pod sobą miękką pościel...
Leżę z uśmiechem wtulona w Andrzeja i chyba po raz pierwszy od kilku miesięcy czuję się naprawdę szczęśliwa.
- Andrzej?
- Hmm.
- Kocham Cię - mówię patrząc w jego oczy.
- Ja Ciebie też Zuziek - oznajmia składając na moich ustach kolejny pocałunek.
Po chwili oddajemy się w krainę Morfeusza szczęśliwi jak nigdy dotąd. Rankiem budzę się i dopiero teraz uświadamiam sobie, że to nie był sen ale prawda. Spoglądam na środkowego, który jeszcze smacznie śpi i nie potrafię się nie uśmiechać. Delikatnie nie budząc Andrzeja wyswobadzam się z jego objęć, zakładam leżącą nieopodal jego koszule i schodzę na dół. Spoglądam na wiszący w kuchni zegarek, który wskazuje na 8:56. Na szczęście dziś sobota a siatkarze mecz graja dopiero w poniedziałek co oznacza, że Andrzej ma trening dopiero po południu. Biorę się za robienie tostów na śniadanie. Po chwil czuję ręce oplatające mnie od tyłu.
- Ślicznie wyglądasz w tej mojej koszuli - mówi odwracając mnie do siebie przodem na co ja zaczynam się śmiać - mam najładniejszą dziewczyną na świecie.
- Dziewczynę powiadasz? Nie przypominam sobie żebym się na to zgadzała - droczę się z nim.
- A przepraszam gdzie moje maniery. Zuzanno Winiarska czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na tej ziemi i zgodzisz się zostać moją dziewczyną? - pyta a ja zaczynam się śmiać.
- Myślę, że mogę się na to zgodzić - mówię a po chwili smakuję ust siatkarza - Wrona bo tosty nam się spalą.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Po wspólnym śniadaniu wracamy do mojego pokoju. Siatkarz ubiera się w swoje ciuchy a ja idę wziąć prysznic a potem ubieram się i schodzę do salonu gdzie mój chłopak ogląda telewizję.
- O której masz trening? - pytam wtulając się w niego kiedy siedzimy na kanapie.
- O 15 czyli mamy jeszcze 4 godziny - mówi spoglądając na zegarek - o 20 przyjadę po Ciebie i zabieram Cię ze sobą.
- Tak a gdzie mnie zabierasz?
- Powiem Ci tylko, ze na randkę - uśmiecha się całując mnie w głowę.
Około godziny 14 Andrzej zaczął się zbierać żeby zdążyć na trening. Pożegnałam się z nim i z powrotem wróciłam do salonu. Postanowiłam zadzwonić do Kacpra i przeprosić, za wczoraj.
- Część dzwonię żeby Cie przeprosić, ze wczoraj tak Cię zostawiałam samego w klubie - zaczynam.
- Nic się nie stało.
- Naprawdę się nie gniewasz?
- Na Ciebie nigdy.
- W takim razie jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia na uczelni - żegnam się.
- Do zobaczenia.
Postanowiłam, że na razie nie powiem mu, ze jesteśmy z Wroną parą. Około 18 zaczęłam się szykować do wyjścia. Wzięłam długą aromatyczną kąpiel, podkręciłam loki, zrobiłam makijaż i ubrałam się.
Punktualnie o godzinie 20 usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam uśmiechniętego Andrzeja z śliczną czerwoną różą w ręce. Przywitał się ze mną słodkim pocałunkiem wręczając mi kwiatek a potem zamknęłam dom na klucz i wsiadłam do auta siatkarza, który jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi jego drzwi. Jechaliśmy w milczeniu a ja cały czas zastanawiałam się co wymyślił mój chłopak. Po kilkudziesięciu minutach Wrona zaparkował samochód pod najlepszą ale zarazem najdroższą restauracją w całym Bełchatowie. Wsiadł z auta i podbiegł do moich drzwi otwierając mi je. Uśmiechnęłam się do niego a następnie trzymając się za ręce weszliśmy do lokalu. Restauracja mieściła się na ostatnim piętrze budynku, z którego rozciągał się piękny widok na całe miast. Usiedliśmy przy stoliku, który znajdowała się koło okna. Po chwili podszedł do nas kelner podając nam karty z menu.
- To co zamawiamy? - zapytał Andrzej uśmiechając się w moją stronę.
- Nie wiem może... kurczaka w sosie ziołowym - zaproponowałam patrząc w kartę.
- W takim razie poprosimy dwa kurczaki w sosie ziołowym - powiedział w stronę kelnera.
- A coś do pica podać? - zapytał.
- Ja poproszę herbatę a ty skarbie? - zapytał siatkarz w moją stronę podkreślając słowo "skarbie" tym samy dając do zrozumienia kelnerowi, że nie ma tu czego szukać.
- Ja też poproszę herbatę - odpowiedziałam a kiedy kelner przyjął zamówienie zaczęłam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał.
- Z Ciebie kochanie - oznajmiłam posyłając mu buziaka w powietrzu.
- Oj niech wiedzą, że jesteś tylko moja.
Po zjedzeniu kolacji posiedzieliśmy z Andrzejem jeszcze trochę w restauracji rozmawiając i śmiejąc się. Około godziny 22 postanowiliśmy się zbierać. Po kilkunastu minutach Wrona ku mojemu zdziwieniu zaparkował auto pod jego blokiem.
- Myślałam, że jedziemy do mnie - stwierdziłam wysiadając z samochodu.
- Oj tym razem posiedzimy u mnie - oznajmił biorąc mnie za rękę i prowadząc do swojego mieszkania.  Kiedy weszliśmy do środka na stoliku w salonie zobaczyłam stojące czerwone wino , dwa kieliszki, talerz z truskawkami i białym winogronem a także ogromny bukiet czerwonych róż.
- Czyli ty to zaplanowałeś? - zapytałam z uśmiechem stojąc w salonie.
- Wszystko - zaśmiał się obejmując mnie w talii i składając pocałunek na moich ustach. Po chwili usiedliśmy wtulając się w siebie na kanapie. Wreszcie mogliśmy bez żadnych zahamowań okazywać swoje uczucia nie bojąc się, że drugie nie czuje tego samego.
- A ty przypadkiem nie masz jutro treningu? - zapytałam kiedy Andrzej nalewał nam w kieliszki wina.
- Kieliszek wina jeszcze nikomu nie zaszkodził - odpowiedział podając mi go. Siedzieliśmy rozmawiając i ciesząc się naszym szczęściem. Sama nie wiem kiedy ostatni raz byłam taka szczęśliwa.
*
Siedziałem z ukochaną i wreszcie mogłem w pełni cieszyć się jej obecnością nie ukrywając moich uczyć do niej. Po kilku chwilach zorientowałem się, ze Zuzka zasnęła wtulona we mnie. Najdelikatniej jak tylko umiałem wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni tak aby jej nie obudzić. Położyłem ją na łóżku i nakryłem kołdrą a sam poszedłem wziąć prysznic. Kiedy wróciłem położyłem się koło dziewczyny, która od razu wtuliła się we mnie a ja czułem, że jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemi.
Rankiem kiedy się obudziłem Zuzka jeszcze smacznie spała, postanowiłem zrobić nam śniadanie. Poszedłem do kuchni usmażyć naleśniki. Kiedy skończyłem z tacą z jedzeniem i sokiem pomarańczowym wróciłem do sypialni. Postawiłem tacę na szafce nocnej a sam z powrotem położyłem się koło brunetki. Leżałem przyglądając się jak śpi i nadal nie mogłem uwierzyć, że jest tu obok mnie, że mogę ją tak po prostu przytulić, pocałować, nie wierzyłem, ze jesteśmy parą. Już kiedy ją poznałem wiedziałem, ze ona będzie dla mnie wiele znaczyć a z biegiem czasu zakochałem się w niej bez pamięci. Wiedziałem, ze jest to kobieta mojego życia i, że zrobię wszystko aby nam się udało i żebyśmy byli szczęśliwi. Po kilku minutach doszedłem do wniosku, ze muszę ją obudzić bo inaczej naleśniki wystygną. Delikatnie musnąłem jej usta moim a Zuzka od razu się uśmiechnęła.
- Śpiochu, wstajemy - szepnąłem nad jej uchem.
- Już, już - powiedziała jeszcze lekko zaspana.
- Jak się spało? - zapytałem.
- Cudownie - odpowiedziała całując mnie w policzek.
- W takim razie teraz zapraszam na śniadanie - oznajmiłem stawiając na łóżku tacę.
- Ty naprawdę to wszystko sam?
- Dla Ciebie wszystko skarbie - uśmiechnąłem się całując ją w policzek.

Dziś trochę dłużej ale mam nadzieję, że się podoba? :)
Ruszają Mistrzostwa Świata! Ja osobiście nie mogę się już doczekać dzisiejszego meczu i ceremonii otwarcia. Z całych sił trzymamy kciuki za naszych Orłów!!!
Do usłyszenia za tydzień!

sobota, 23 sierpnia 2014

Chwila dwunasta

Dwa miesiące później - październik 2013r
Od tamtego zdarzenia minęło już ponad dwa miesiące a ja nadal nie mogę zapomnieć smaku ust Andrzeja. Z każdym kolejnym dniem zaczynam sobie zdawać sprawę, że zaczynam się w nim zakochiwać. Niby nadal się przyjaźnimy bo zdecydowaliśmy, że o tamtym incydencie musimy zapomnieć ale ja już nie potrafię patrzeć na niego tylko jak na przyjaciela. Po przegranych Mistrzostwach Europy Michał z Dagą i Olim a także małą istotką rozwijającą się pod sercem Winiarskiej wyjechali do mroźnej Rosji gdzie mój brat zaczął nowy sezon. Ja nadal mieszkam w Bełchatowie tak jak to było ustalone. Wróciłam na uczelnie już nie tylko wpadając tam na same zaliczenia ale jako pełno etatowa studentka marketingu. Poznałam wielu ciekawych ludzi i już na zawsze porzuciłam myśli o siatkówce. Oczywiście nie tak do końca bo nadal kibicuję Miśkowi i chłopakom. Udało mi się także znaleźć pracę. Gdzie? Pracuję, co prawda tylko na pół etatu ale zawsze coś, w dziale marketingu Skry. Właśnie kończę zajęcia na uczelni i mam zamiar wracać do domu.
- To kiedy zrobimy ten projekt? - pyta Kacper, kiedy wychodzimy z budynku. Kacper jest moim kolegą z roku, z którym chyba najbardziej jak do tej pory zdążyłam się zaprzyjaźnić.
- No nie wiem, może być jutro?
- No pewnie to gdzie się spotkamy? - pyta z uśmiechem, który powala nie jedną dziewczynę na kolana ale nie mnie w mojej głowie jest tylko pewnie dwumetrowy środkowy Skry.
- Możesz, przyjechać do mnie około 13 - odpowiadam.
- W takim razie do zobaczenia jutro Zuziek - żegna się całując mnie w policzek i wsiada do swojego auta. Ja także podążam jego śladem i wsiadam do samochodu i ruszam w drogę do Bełchatowa. Po drodze wstępuję jeszcze na halę gdzie trwa trening chłopaków. Idę do gabinetu Pauliny.
- Cześć - witam się całując ją w policzek.
- O cześć Zuzka, a właściwie to co ty tu robisz przecież dziś masz wolne? - pyta.
- Wracałam z Łodzi i pomyślałam, że wpadnę i zapytam czy nie trzeba Ci w czymś pomóc - mówię z uśmiechem.
- Nie wiesz co własnie skończyłam i zbieram się bo muszę odebrać małego z przedszkola ale i tak dziękuję, że pomyślałaś.
- Nie ma za co i do zobaczenia - żegnam się i udaję się na halę.
- O Zuziek nawet nie wiesz jak się za Tobą stęskniłem - wita się nie kto inny jak Kłos.
- Oj Karolku widzieliśmy się wczoraj.
- Oj tam, oj tam.
- Hej - podchodzi do nas Wrona.
- Hej.
- Chciałem zapytać czy znajdziesz jutro chwilę dla przyjaciela bo chciałem z Tobą porozmawiać? - pyta zdecydowanie podkreślając słowo przyjaciela.
- Jutro? Kurczę umówiłam się z Kacprem - mówię na co Andrzej od razu zmienia wyraz twarzy, od samego początku jak ich poznałam widziałem, że obaj nie kipią do siebie sympatią na ale cóż, bywa.
- No to trudno jak znajdziesz dla mnie chwile  to zadzwoń - rzuca chłodno i odchodzi w kierunku szatni.
Kiedy wracam do domu biorę się za robienie obiadu a potem sprzątam dom. Wieczorem nawet nie wiem kiedy leżę już w sypialni zastanawiam się dlaczego Andrzej tak zareagował kiedy powiedziałam, że spotykam się jutro z Kacprem. Może i on coś do mnie czuje? Nie, nie to nie możliwe - mówię do siebie a po chwili oddaję się w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia rano budzę się dopiero na chwilę przed 10. Podnoszę się z łóżka, idę wziąć prysznic a potem wracam do sypialni i ubieram się. Schodzę na dół i zabieram się za śniadanie, które przygotowałam. Nim się obejrzałam dochodziła godzina 13 a ja usłyszałam dzwonek do drzwi.
- A witam w moich skromnych progach - mówię zapraszając Kacpra do środka.
- Hej - wita się całując mnie w policzek.
Po krótkiej rozmowie bierzemy się za robienie projektu. Pracując nad nim słyszę dzwonek swojej komórki. Biorę telefon, na którym teraz widnieje twarz Kłosika.
- No co tam Karolku chciałeś? - pytam z uśmiechem.
- Ja dzwonię Ci tylko przypomnieć, ze o 20  widzimy się w klubie "Manhhatan" - słyszę i zamieram, kompletnie o tym zapomniałam.
- O kurczę.
- No Zuziek tylko mi nie mów, ze zapomniałaś? Ola Ci nie wybaczy jak Cię nie będzie.
- Dobra nie martw się, coś wymyśle, w takim razie do zobaczenia - rozłączam się.
- Kacper bierzemy się do pracy bo na 20 musimy być w klubie - mówię w stronę kolegi.
- Ale jak to?
- No zapomniałam, ze jestem dziś umówiona, ale nic się nie martw zabieram Cię ze sobą.
- Może lepiej nie, ja nie chcę przeszkadzać.
- Oj nie będziesz a teraz robimy ten projekt bo ja muszę się szykować.
Około 18 cały projekt był już skończony.
- Dobra to ja lecę się przygotować a ty jak chcesz to masz dom do dyspozycji - rzucam idąc na górę. Biorę szybką kąpiel, prostuje włosy, robię makijaż i ubieram w coś bardziej klubowego.
Po godzinie schodzę na dół gdzie Kacper popija teraz herbatę.
- Ślicznie wyglądasz - mówi.
- Dziękuję a teraz chodź bo się spóźnimy.
Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy w umówionym miejscu gdzie czekając już na nas wszyscy. Witam się z chłopakami i dziewczynami a potem przedstawiam im Kacpra. Oczywiście po minie Wrony wywnioskowałam, ze nie jest zadowolony z faktu, że zabrałam ze sobą kolegę no ale cóż.
*
Cholera jasna po co ona go tu ze sobą przyprowadziła. Nie cierpię tego gościa, widzę jak on patrzy na Zuzkę i strasznie mnie to denerwuje.
- Co on tutaj robi? - pytam Karola kiedy stoimy razem przy barze.
- Z tego co wiem to robili u Zuzki jakiś projekt na uczelnie i głupo jej było, żeby go odesłać do domu - odpowiada mi a we mnie coraz bardziej się gotuje widząc ją szalejącą na parkiecie w jego towarzystwie.
- Wiesz co Wrona ty to naprawdę jesteś głupi - mówi a ja posyłam mu pytające spojrzenie - dobrze wiem co do niej czujesz i nie rób ze mnie idioty, powinieneś jej dawno to powiedzieć a nie teraz patrzeć jak jakiś idiota rozbiera Twoją ukochaną wzrokiem.
- Wiem ale co jeśli ona widzi we mnie tylko przyjaciela.
- Gwarantuje Ci, ze tak nie jest.
Po chwili z drinkami wracamy do naszego stolika gdzie siedzi cała nasza paczka łącznie z Zuzką i tym kretynem. Siadam koło niej i nie mogę oderwać od niej wzroku.
- Co on tutaj robi? - pytam kiedy wreszcie udało mi się ją porwać do tańca.
- Przeszkadza Ci?
- Wiesz dobrze, ze go nie cierpię - mówię prosto z mostu.
- To Twój problem, nie mój - mówi i zostawia mnie samego na środku parkietu.

I jak? Jak widać sprawy trochę się skomplikowały, jak myślicie co w tej sytuacji zrobi Andrzej? Czekam na Wasze opinie i komentarze. Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień!
P.S Gratulację dla chłopaków za zwycięstwo z Rosją! Oby tak samo było za tydzień na Narodowym :D 

sobota, 16 sierpnia 2014

Chwila jedenasta

Niestety Liga Światowa nie poszła po myśli naszych siatkarzy, który odpadli w fazie grupowej przez co dziennikarze nie zostawili na nich suchej nitki. Widać było, że był to dla nich ciężki okres i to jak bardzo byli zawiedzeni. Ja także byłam smutna z tego powodu. W końcu siatkówka to moja wielka pasja. Pomimo iż sama już nie mogę grać kibicowanie pozostanie mi we krwi i było mi żal patrzeć na chłopaków po ich powrocie z Bułgarii.
19 lipca 2013r
Dziś miała się odbyć parapetówka u Wrony dlatego też postanowiłam sobie trochę poszaleć i wstałem dopiero o 11. Zeszłam na dół, przywitałam się z domownikami i wzięłam się za robienie kanapek. Potem wróciłam do siebie na górę i przez resztę dnia albo oglądałam jakiś filmy albo czytałam książkę. U Andrzeja miałam się wstawić na 20 dlatego też o 18 wzięłam się za przygotowywanie. Wykąpałam się a potem ubrałam w przygotowany strój.
Następnie podkręciłam loki i zrobiłam ostrzejszy niż zwykle makijaż. Kiedy byłam już gotowa zabrałam torebkę i zapakowany prezent dla siatkarza jak to mówią "na nowy dom" i zeszłam na dół.
- No Zuziek wyglądasz prześlicznie - powiedziała Daga.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
- Oj siostra powiem Ci, że jak żaden tam nie padnie na Twój widok to się bardzo zdziwię - zaśmiał się mój braciszek.
- Dobra, dobra ja wychodzę do zobaczenia.
Taksówką dojechałam na osiedle nowych bloków i podążyłam pod wskazany adres. Będąc już na klatce schodowej dało się usłyszeć dobiegającą muzykę. Podeszłam do drzwi z numerkiem "12" i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stał gospodarz wieczoru.
- A witam, witam piękną panią - powiedział całując mnie w policzek.
- Cześć Andrzej - odpowiedziałam - a tu masz małe co nie co do swojego barku bo nie bardzo wiedziałam co kupić - stwierdziłam wręczając torebkę prezentową.
- A dziękuję i zapraszam dalej.
Kiedy weszłam do salonu od razu koło mnie pojawili się Kłos, Zati i Włodarczyk.
- Panowie czy nie uważacie, że ten nasz Michałek to ma piękną siostrę - zaśmiał się Karol.
- Ty to się lepiej nie odzywaj bo jak Ola usłyszy - nie dokończył Włodi ponieważ koło nas pojawiła się właśnie wybranka środkowego.
- Cześć Ola jestem - przywitała się ze mną podając mi dłoń.
- Zuza - przedstawiłam się.
- Cieszę się, że mogłam Cię poznać - powiedziała blondynka uśmiechając się do mnie.
- Ja również.
Z Olą od razu się polubiłyśmy i złapałyśmy dobry kontakt. Cieszyłam się, że nie będę tu sama w Bełchatowie jak Winiarscy wyjadą. Nie licząc oczywiście skrzatów. Cały wieczór mijał bardzo przyjemnie wszyscy śmieli się, rozmawiali a nawet tańczyli co chwilę ktoś inny porywał mnie na parkiet ale najbardziej nie ukrywam podobało mi się kiedy tańczyłam z Wroną. Wysoko procentowe trunki pewnie ułatwiły tylko zabawę ale i tak wieczór można uznać za bardzo udany. Do domu wróciłam około godziny 3 nad ranem. Po cichu weszłam do środka i od razu udałam się do swojego pokoju i ściągając wysokie szpilki padłam na łóżko.
*
Kiedy wszyscy goście opuścili moje mieszkanie mogłem wreszcie spokojnie usiąść i trochę odpocząć. Wyszedłem na balkon i wpatrywałem się uśpiony nocą Bełchatów. Mimo iż nie dawno się tu przeprowadziłem przywiązałem się do tego miasta od pierwszej chwili a może to myśl, że Zuza też tu mieszka i w każdej chwili mogę do niej wpaść i ją zobaczyć sprawiła, że tak właśnie czułem? Na samą myśl o dziewczynie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Dzisiejszego wieczora wyglądała naprawdę obłędnie, nie mogłem wręcz oderwać od niej wzroku. Była tak piękna i urocza. Chyba właśnie zacząłem zdawać sobie sprawę, że się w niej zakochuję albo nawet już to zrobiłem? Od kiedy ją poznałem nie było dnia abym o niej nie myślał a dzień kiedy nie mogłem patrzeć na jej cudowny uśmiech wydawał się trwać latami. Zuzka była wyjątkowa. Była pierwszą kobietą w moim życiu, o której pomyślałem jako o...kobiecie, z którą chciałabym spędzić resztę życia.
*
Następne dni i tygodnie zleciały nie wiadomo kiedy. Z początkiem sierpnia siatkarze wrócili do Spały na zgrupowanie a ja ku uciesze chyba wszystkich razem z nimi. Dlaczego? Sama nie wiem przecież z moją nogą było już dobrze a wizyty kontrolne odbywałam tylko raz na dwa tygodnie. Ale kiedy Michał powiedział, ze Anastasi się zgodził od razu spakowałam walizkę i ruszyłam do Ośrodka Przygotowań Olimpijskich. Siatkarze wylewali siódme poty na boisku wierząc, ze tym razem uda im się i zdobędą upragniony medal. Z Andrzejem dogadywaliśmy się tak jak wcześniej, znowu byliśmy przyjaciółmi.
Pewnego popołudnia siedziałam z Miśkiem na jednej z ławek przed ośrodkiem.
- Michał?
- Tak?
- Bo ja...ja chcę spróbować wrócić do grania - wydusiłam z siebie czekając na jego reakcję.
- Co!!! Zuzka czy ty oszalałaś przecież dobrze wiesz, ze nie masz na to nawet cienia szansy to co ty w ogóle wygadujesz! - krzyczał.
- Ale ja chcę spróbować! Nie zabronisz mi tego! Będę robić co zechcę! - teraz to ja krzyczałam.
- Ty naprawdę zwariowałaś! Dobrze wiesz, w jakim stanie było Twoje kolano i, że wystarczy lekkie nadwyrężenie i skończy się to gorzej niż ostatnio.
- Myślałam, ze udało mi się zapomnieć o siatkówce ale to nie takie proste ja muszę spróbować - powiedziałam płacząc.
- Nie Zuziek nic nie będziesz próbować i nie mówię tego bo nie chcę żebyś grała tylko dlatego, ze jestem Twoim bratem i się o Ciebie martwię - powiedział.
-  Wiesz co? Jesteś cholernym egoistom! - powiedziałam i pobiegłam przed siebie nie zwracając uwagi na jego krzyki.
Czułam się strasznie. Czułam się tak jak czuje się małe dziecko kiedy zabierze mu się zabawkę. Po raz pierwszy po ostatnim meczu nogi poniosły mnie na halę. Pierwszy raz byłam sama w pustej hali gdzie nie było nikogo. Przez te kilka miesięcy myślałam, że już poradziłam sobie z myślą, że nie mogę grać. Ale myliłam się to siedziało gdzieś we mnie i kiedy znowu pojawiłam się w Spale to wszystko wróciło. Usiadłam na boisku opierając się o słupek siatki i podciągnęłam kolana po brodę. Siedziałam tam zupełnie sama wylewając morze łez. Nie wiem ile to trwało ale po jakimś czasie poczułam, że ktoś koło mnie siada. Podniosłam wzrok i zobaczyłam twarz Andrzeja.
- Nie płacz, proszę - powiedział przytulając mnie do siebie.
- Dlaczego nie mogę chociaż spróbować - mówiłam wciąż szlochając.
- Wiesz, ze to może się źle skończyć a Michał martwi się o Ciebie i chce jak najlepiej - stwierdził cały czas tuląc mnie do siebie. Podniosłam twarz do góry i spojrzałam w oczy siatkarza a wtedy zrobił coś czego bym się nie spodziewała. Przybliżył swoje wargi do moich i złączył je w pocałunku a przez moje ciało znowu przeszedł ten przyjemy dreszcz. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Przepraszam nie powinienem - powiedział patrząc na mnie.
- Ja też przepraszam, może lepiej wracajmy do hotelu - stwierdziłam zakłopotana.

I jak Wam się podoba? Myślicie, że ten pocałunek zmieni coś między naszą dwójką? Czekam na Wasze opinie i komentarze. Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień! :* 
P.S Panowie trzymamy kciuki za Memoriał!!!
# Kłos

piątek, 8 sierpnia 2014

Chwila dziesiąta

W czwartek z samego rana zaraz po śniadaniu zawiozłam Oliego do szkoły bo Daga musiała być wcześniej w pracy. W drodze powrotnej wstąpiłam zrobić jeszcze jakieś zakupy do domu. Po powrocie postanowiłam ogarnąć trochę dom chociaż i tak nigdzie nie było brudno ale strasznie mi się nudziło a w telewizji nie leciał akurat żaden fajny film. Nie minęło trzy godziny a cały dom lśnił czystością. Około godziny trzynastej poszłam się przebrać i trochę podmalować aby móc wyjść na miasto. Przebrałam się i poprawiłam makijaż. Zdecydowałam, że skoro na dworze jest tak ładna pogoda to przejdę się spacerkiem po Oliwiera. Po trzydziestu minutach byłam już pod szkołą mojego chrześniaka.
- Hej ciocia - przywitał się podbiegając do mnie.
- Hej Oli, jak tam w szkole? - zapytałam.
- A całkiem fajnie dziś było - odpowiedział.
- No to jak idziemy na lody? - zapytałam wiedząc, ze zaraz wpadnie w euforię.
- Taakkk!!!
Poszliśmy do naszej ulubionej kawiarni w Bełchatowie na lody. Ja oczywiście wzięłam swoje ulubione truskawkowe za to Oli zażyczył sobie deser lodowy. Zaraz po zjedzeniu postanowiliśmy wracając do domu aby przygotować obiad zanim wróci Dagmara.
- Co gotujemy? - zapytałam kiedy siedzieliśmy z małym Winiarskim w kuchni.
- Może ugotujmy...spaghetti - powiedział.
- Ok w takim razie bierzmy się żeby zdążyć zanim mama wróci.
Wzięłam się za przyrządzanie obiadu a Oliwier bacznie przyglądał się moim poczynaniom. Nim się spostrzegliśmy wróciła pani domu.
- Wróciłam! - krzyknęła już z progu.
- To dobrze bo właśnie podajemy do stołu - powiedziałam.
- O a co smacznego zrobiliście? - zapytała żona Michała.
- Spaghetti! - krzyknęła młodsza kopia mojego brata.
Po obiedzie poszłam do swojego pokoju i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy na wyjazd do Bydgoszczy i Gdańska. Z racji tego, że siatkarze już w niedzielę mieli grać w Ergo Arenie doszłyśmy z Dagmarą do wniosku, że nie będziemy wracać do Bełchatowa tylko od razu udamy się nad morze. Około 21 już leżałam w łóżku zastanawiając się jak teraz będą wyglądały moje relacje z Andrzejem. Niby wszystko sobie wyjaśniliśmy ale...ta sytuacja nadal nie dawała mi spokoju.
Następnego dnia obudził mnie budzik już o 7:30 podniosłam się z łóżka i poszłam wziąć prysznic a potem się ubrałam i zeszłam na dół.
Zaraz po śniadaniu zapakowaliśmy nasze torby do samochodu i całą trójką ruszyliśmy w kierunku Bydgoszczy. Po kilku godzinach drogi dojechaliśmy pod dom moich rodziców. Kiedy tylko wysiadłam z za kierownicy wysiadłam z auta aby rozprostować nogi. Chwilę potem z domu wyszli rodzice.
- Jejku dzieci tak się cieszę, że już jesteście - powiedziała mama witając się ze mną a potem z synową i wnuczkiem.
- Jejku Oli jaki ty już jesteś duży - zachwycał się mój tata.
- Dobrze chodźcie już do środka - stwierdziła mama.
Wzięłyśmy z Dagmarą nasze torby i ruszyłyśmy do domu. Usiedliśmy wszyscy razem w salonie pijąc sok pomarańczowy i rozmawiając a potem wspólnie zjedliśmy obiad. Po posiłku zostałam z mamą w kuchni zmywając naczynia a reszta wyszła na taras zaczerpnąć świeżego powietrza.
- Jak się czujesz córeczko? - zapytała.
- Dobrze mamo naprawdę teraz już jest dobrze - odpowiedziałam.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie i ojca liczyć.
- Wiem mamo i bardzo Wam dziękuję - przytuliłam ją.
- Co zamierzasz dalej?
- Daga i Michał zaproponowali żeby u nich zamieszkała bo przecież i tak na sezon wyjadą do Rosji a z Bełchatowa jest bliżej do Łodzi - oznajmiłam i wtedy usłyszałam, że dostałam smsa.
"Wiem, że już jesteś w Bydgoszczy czekam za pół godziny na rynku."
Andrzej
- Mamo ja muszę Cię przeprosić, dokończymy tę rozmowę kiedy indziej - powiedział i wybiegłam z domu. Pomimo iż mieszkaliśmy na obrzeżach po 35 minutach byłam już na miejscu.
- Hej - przywitałam się  z siatkarzem.
- Witaj Zuziek.
- Jak udało Ci się wyrwać? - zapytałam.
- Oj mam swoje sposoby a tak w ogóle musimy się śpieszyć bo nie mam za wiele czasu a więc zapraszam tak jak mówiłem na lody - powiedział ciągnąc mnie za rękę do budki z lodami włoskimi. Jedliśmy siedząc na jednej z ławek kiedy środkowy po chwili ciszy wreszcie się odezwał:
- Chciałem Cię zaprosić na parapetówkę do mnie, co prawda nie wiem jeszcze kiedy się dokładnie odbędzie ale na pewno będzie to jak zakończymy Ligę.
- Czyli szykuję się kolejna wielka impreza - zaśmiałam się.
- Żadna wielka impreza, będzie kilku znajomych - odpowiedział z uśmiechem - ale będziesz prawda?
- Jasne, ze tak możesz na mnie liczyć.
- To co spacer? - zapytał.
- A ty nie miałeś przypadkiem mało czasu?
- Jak się trochę spóźnię to się nic nie stanie - uśmiechnął się.
- W takim razie prowadź - powiedziałam i oboje ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Spacerowaliśmy z Andrzejem ulicami Bydgoszczy cały czas się śmiejąc i rozmawiając. Siatkarz pokazał mi swoje ulubione miejsce w mieście, którym okazała się być niewielka wysepka nad Brdą. Posiedzieliśmy tam chwilę a potem po pożegnaniu każde ruszyło w swoją stronę. Ja do domu a środkowy do hotelu gdzie zatrzymała się reprezentacja. Wracałam spacerkiem myśląc o moim życiu a także o tym kim dla mnie jest Wrona. Zdałam sobie sprawę, że mimo krótkiego czasu od kiedy się poznaliśmy Andrzej stał się dla mnie ważny. Przy nim czułam się naprawdę bezpieczna i... po raz pierwszy od kiedy doznałam kontuzji naprawdę szczęśliwa. Wiedziałam, że znajomość brnie chyba do nieuniknionego i, że prędzej czy później mogę się w nim zakochać ale wiedziałam, że nie chcę tracić z nim kontaktu. Byliśmy przyjaciółmi a to było teraz dla mnie najważniejsze. Po kilkudziesięciu minutach wróciłam do domu gdzie od razu zostałam zasypana masą pytań przez mamę i Dagę. Na szczęść z tej sytuacji wyciągnął mnie Olik, który poprosił abym poszła z nim na plac zabaw.

Dodaję dziś bo jutro nie będzie mnie prawie przez cały dzień w domu a nie chciałabym Was zawieść i nie dodać nowego rozdziału. Jak widzicie między Zuzką a Andrzejem na razie nic się nie zmienia ale obiecuję, że to już nie długo :D Czytajcie i komentujcie bo to naprawdę pomaga i zachęca do dalszego pisania :)
Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień!!! 

"TO CO NAJWAŻNIEJSZE"

sobota, 2 sierpnia 2014

Chwila dziewiąta

- Zuza!!! - krzyknął Andrzej a ja odwróciła się w jego stronę kiedy on podbiegł do mnie i przerzucając mnie sobie przez ramię ruszył w stronę wejścia do domu.
- Wrona co ty do cholera wyprawiasz, postaw mnie na ziemi !!! -krzyknęłam ale to nie pomogło.
- Mówiłem, że się zemszczę - zaśmiał się siatkarz dzwoniąc dzwonkiem do drzwi, które po chwili otworzyła nam Dagmara.
- O cześć... - przywitała się po czym zaczęła się śmiać widząc mnie przewieszoną przez ramię środowego - wchodźcie a w zasadzie wchodź.
- Pozwolisz, że za na chwilę Cię przeproszę ale muszę skończyć z tą panią - powiedział wskazując na mnie, cały czas trzymając mnie na swoich plecach.
- Wrona kur** weź mnie postaw obiecuję, ze więcej nie wyleje na Ciebie nawet kropli wody - mówię.
- O nie, nie moja panno - kręci głową - Daga przepraszam ale zaniosę ją od razu na górę - mówi w kierunku żony Michała i rusza po schodach do mojego pokoju. Wchodzi do środka, zamyka drzwi i dopiero stawia mnie na podłodze.
- Zadowolony? Już się odegrałeś a teraz pozwól ale wrócę po swoją torbę - mówię próbując przejść obok wielkoluda, który uniemożliwia mi to zaczynając mnie łaskotać.
- Nie Andrzej błagam - proszę go zanosząc się ze śmiechu i w pewnym momencie upadam na łóżko a siatkarz razem ze mną. Patrzymy sobie w oczy a kiedy nasz twarz dzielą zaledwie milimetry do pokoju wpada Oliwier a my momentalnie podnosząc się odskakujemy od siebie.
- Cześć skarbie - przytulam chłopca Zuza próbując nie patrzeć w oczy Andrzeja.
- Wreszcie wróciłaś, stęskniłem się za tobą - mówi młodsza kopia mojego brata.
- Ale mnie nie było tylko jeden dzień - śmieje się.
- To może ja pójdę po twoją torbę - rzuca siatkarz po chwili ciszy i wychodzi z mojego pokoju.
Ja z Oliwierem podążam za nim schodząc do salonu gdzie po chwili pojawia się z powrotem środkowy z moją torbą.
- To ja się już będą zbierał - mówi brunet i całując mnie w policzek wychodzi z domu Winiarskich. Siadam z Dagą na kanapie kiedy mój chrześniak pobiegł do swojego pokoju. Teraz już wiem, że zostanę przesłuchana niczym na komisariacie.
- No więc, mam pytać czy sama mi powiesz - słyszę z ust bratowej.
- Ale nie bardzo wiem co chcesz wiedzieć - mówię dobrze wiedząc o co chodziło mojej przyjaciółce.
- No nie powiesz mi, ze to nie wyglądało co najmniej dziwnie, najpierw roześmiany Andrzej wchodzi z Tobą przerzuconą przez ramie do domu a potem momentalnie wygląda jakby zobaczył ducha.
- Oj bo zrobiłam mu dziś rano takiego małego piskusa i wylałam mu na twarz kubek zimnej wody żeby go obudzić i teraz chciał się zemścić - mówię mając nadziej, że Winiarska nie będzie ciągnęła dalej tego tematu.
- A co się stało jak zaniósł Cię do pokoju bo jak wrócił wyglądał inaczej.
- Nic się nie stało na prawdę - odpowiadam.
- No dobra i tak wiem, że dziś już nic z Ciebie nie wyciągnę - stwierdza Dagmara i wychodzi z salonu idąc do pokoju syna.
Poszłam do swojego pokoju i wyszłam na balkon. Usiadłam na leżaku i zaczęłam się zastanawiać co się tak naprawdę stało. Zdałam sobie sprawę, że gdyby Oliwier nie wpadł wtedy do mojego pokoju doszło by pewnie do pocałunku między mną a Andrzejem. Zastanawiające było jednak dla mnie jego późniejsze zachowanie. Czemu tak szybko odjechał w zasadzie bez słowa wyszedł i tyle go widzieli. Może pomyślał, że będę na niego zła? - pomyślałam. Ale czy byłabym zła? Sama nie wiem, byliśmy przyjaciółmi i nie chciała żeby nasza przyjaźń się zepsuła.
*
Co ja najlepszego wyprawiam? - zadawałem sobie pytanie wracając do swojego nowego mieszkania w Bełchatowie. Przecież prawie ją pocałowałem - karciłem się w myślach. Co jeśli ona nie będzie chciała teraz ze mną rozmawiać, co jeśli stwierdzi, ze nie chce się już ze mną przyjaźnić, co jeśli już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Przecież nie mogę jej stracić tylko przez swoją głupotę, nie mogę stracić kogoś kto z każdym dniem staje się dla mnie coraz bardziej ważny. Z takimi przemyśleniami dotarłem do swojego mieszkania. Wszedłem do niego i od razu poszedłem wziąć prysznic a potem udałem się do sypialni położyć po męczącej podróży i nieprzespanej nocy. Doszedłem do wniosku, ze muszę z nią jak najszybciej porozmawiać. Tylko kiedy, przecież jutro mam być w Bydgoszczy gdzie będzie już reprezentacja a Zuzka nie wiadomo czy będzie na meczach w Bydgoszczy i Gdańsku. Jutro do niej zadzwonię i wszystko wyjaśnię - pomyślałem i odpłynąłem się w krainę Morfeusza.
24 czerwca 2013r
Następnego dnia rano kiedy się obudziłam na zegarku widniała godzina 10:45, podniosłam się z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Kiedy wróciłam, ubrałam się i zeszłam na dół. W domu nikogo już nie było. Daga w pracy, Oli w szkole. Poszłam do kuchni i wzięłam się za robienie kanapek. Kiedy skończyłam usiadła do stołu zajadając się i pijąc herbatę. Po chwili zadzwonił mój telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że nadawcą połączenia jest Andrzej, przełknęłam głośno ślinę i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć Zuzka - usłyszałam głos Wrony.
- Cześć Andrzej - przywitałam się.
- Chciałem Cię przeprosić - zaczyna niepewnie przerywając środkowy - przepraszam za moje wczorajsze zachowanie i obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
- Ale Andrzej ja się naprawdę na Ciebie nie gniewam - mówię.
- To dobrze a Zuza będziesz w piątek na meczu w Bydgoszczy? - słysz pytanie siatkarza a na mojej twarzy mimowolnie pojawia się uśmiech.
- Będę, będę spotkamy się na pewno po meczu także nie musisz się martwić na pewno tak szybko się od mnie nie uwolnisz - mówię a po chwili w słuchawce słyszę śmiech Wrony.
- W takim razie do zobaczenia w piątek i powodzenia na zaliczeniu.
- Dziękuję i do zobaczenia - żegnam się z siatkarzem.
Po rozmowie ze środkowym byłam wreszcie spokojna, że wszystko się wyjaśniło a zarazem trochę żałowałam tego, że siatkarz przeprosił mnie za tamten incydent. Cały dzień spędziłam na powtarzaniu materiału do zaliczenia, które miało się odbyć w środę.
W środę z samego rana zaraz po śniadaniu poszłam się ubrać.
Następnie umalowałam się i poprawiłam włosy. Kiedy zobaczyłam efekt swojego przygotowywania uznałam, że wyglądam całkiem dobrze. Punktualnie o godzinie 9 wsiadłam w samochód i ruszyłam w kierunku Uniwersytetu Łódzkiego. Niecałą godzinę później parkuje auto na parkingu przed uczelnią i idę prosto na salę. Witam się z egzaminatorem i siadam w ławce biorąc się za rozwiązywanie testu. Po trzech godzinach wychodzę z uniwersytetu w świetnym humorze. Bo jaki mogłabym mieć zaliczają trzeci rok studiów? Od razu chwytam za telefon i wybieram numer do Michała.
- No co tam siostra? - słyszę pytanie.
- Zdałam!!!!!!!! - krzyczę do słuchawki.
- No gratuluję Zuziek.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Ja też Mała a teraz niestety muszę kończyć bo Anastasii nas wzywa.
- Do zobaczenia w piątek braciszku - żegnam się z przyjmującym.
Chwilę potem wsiadam do auta i udaje się w kierunku Łódzkiej Manufaktury do, której zdecydowałam się wyskoczyć na małe zakupy. Chodząc po sklepach odbieram kilka telefonów od osób chcących znać wyniki mojego egzaminu i jakże przyjemnego dla mnie smsa "Gratuluję Zuziek! Wiedziałem, ze Ci się uda. Jak się spotkamy zabieram Cię na lody truskawkowe :) Całuję Andrzej". Z uśmiechem przeczytałam wiadomość a potem z kilkoma torbami nowych ubrań udałam się do samochodu w drogę powrotną do Bełchatowa.

Coś się zaczyna zmieniać między Zuzią a Andrzejem :) Czekam na Wasze komentarze i opinie. Pozdrawiam i do usłyszenia w następną sobotę!
P.S Jakie macie zdanie na temat transmisji MŚ? Ja osobiście uważam to za całkowitą głupotę.