sobota, 27 września 2014

Chwila siedemnasta

Kolejne dni, tygodnie, miesiące leciały w zastraszającym tempie. Skra po dwóch latach znowu wróciła na tron w kraju. Andrzej po raz pierwszy w swojej karierze mógł cieszyć się z mistrzostwa a ja byłam szczęśliwa, że wszystko układało się po naszej myśli. Następnego dnia po zwycięstwie wyjechaliśmy z Wronką na cztery dni nad morze aby móc wreszcie nacieszyć się sobą i nadrobić chwile, w których nie mogliśmy spędzać ze sobą zbyt wiele czasu. Jednak co dobre nigdy nie trwa wiecznie jak to mówią i tak też było tym razem, za nim zdążyłam się obejrzeć mój chłopak znowu wyjechał tym razem na zgrupowanie reprezentacji do Spały. Na szczęście w domu nie byłam sama a o i nudzeniu się też mogłam zapomnieć. Dlaczego? Winiarscy wrócili z zimnej Rosji i zdecydowali, że Michał znowu wraca do składu Skrzatów. Tym samy także Daga z Olim i maleńkim Antkiem, którego zostaliśmy razem z Andrzejem rodzicami chrzestnymi znowu zamieszkali w Bełchatowie. W czerwcu zostałam także panią magister Uniwersytetu Łódzkiego na wydziale marketingu i zarządzania tym samy kończąc swoją edukację. Nowy sezon reprezentacji pod wodzą nowego trenera przebiegał nawet lepiej niż się wszyscy spodziewali. Panowie nie dość, że bez żadnych problemów zapewnili sobie udział w przyszłorocznych mistrzostwach starego kontynentu to zajęli trzecie miejsce w Lidze Światowej! Po powrocie do kraju nasi siatkarze dostali dwa tygodnie wolnego zanim znowu zostaną zamknięci w spalskim lesie. Korzystając z okazji wyjechaliśmy z Andrzejem na 10 dni na Teneryfę.
- Jejku jak tu jest pięknie - zachwycałam się widokiem z naszego pokoju.
- Cieszę się, że Ci się podoba Skarbie - powiedział środkowy obejmując mnie w talii - i chciałem Ci powiedzieć, że wieczorem zabieram Cię na kolację - uśmiechnął się.
- A gdzie idziemy? - zapytałam.
- Niech to będzie niespodzianka - uśmiechnął się całując mnie w policzek.
Przez następne dwie godziny rozpakowywałam nasze walizki. Około godziny 17 poszłam wziąć kąpiel a kiedy wróciłam Andrzeja nie było w pokoju. Wzięłam się za układanie mojej fryzury a potem makijaż i wybranie ciuchów na dzisiejszy wieczór.
Kiedy już byłam prawie gotowa dostałam smsa.
"Jak będziesz gotowa, wyjdź przed hotel. K.C Andrzej"
Co on znowu wymyślił - pomyślałam i zabierając marynarkę wyszłam z pokoju. Kiedy pojawiłam się przed ośrodkiem podbiegł do mnie mały chłopiec, który wręczył mi czerwoną róże z liścikiem "Kieruj się w stronę plaży, będzie tam na Ciebie czekać kolejna wskazówka. A". W co no do jasnej cholery pogrywa! Szłam jedną z głównych ulic kierując się we wskazane prze środkowego miejsce. Po chwili podszedł do mnie tym razem starszy pan i wręczył mi kolejną czerwoną róże. Otworzyłam liścik i przeczytałam "Skręć na plaże i idź wzdłuż brzegu a dojdziesz do celu <3". Nie tego to już za wiele, tak mu się dostanie jak tylko go dorwę. Posłusznie wykonałam polecenie i po 10 minutach spacerku wzdłuż brzeg zobaczyłam coś czego w życiu bym się nie spodziewała. Zobaczyłam Andrzeja, który stał z wielkim bukietem czerwonych róż w rękach a koło niego wszędzie były porozpalane świeczki ułożone w kształcie serca, w którego środku leżał koc z koszem i szampanem.
- Andrzej... - wyszeptałam podając mu swoją dłoń, którą wyciągnął w moim kierunku. Wprowadził mnie w sam środek serca i wręczył bukiet.
- Zuziek wiem, ze nie znamy się długo bo krótko ponad rok ale chciałem Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie najważniejsza i kocham Cię z całego serca - przerwał a po moich policzkach zaczęły płynąc łzy - chciałem Cię zapytać czy zgodzisz się zostać moją żoną - mówił klękając przede mną i wyciągając z kieszeni spodni śliczne aksamitowe pudełeczko z pięknym pierścionkiem. Nie wierzyłam w to co widzę i co właśnie usłyszałam, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa a po moich policzkach płynęły łzy szczęścia. Delikatnie przytaknęłam twierdząco głową a po chwili tonęłam w jego objęciach.
- Kocham Cię - powiedziałam kiedy z powrotem znalazłam się na ziemi.
- Ja Ciebie bardziej - stwierdził Wronka całując mnie w usta a kiedy się od siebie oderwaliśmy założył pierścionek na mój palec.
- Śliczny - mówiłam przyglądając się pierścionkowi.
- Cieszę się, ze Ci się podoba - uśmiechnął się - a teraz chodź coś zjemy bo nie wiem jak ty ale ja jestem strasznie głodny - zaśmiał się a po chwili siedzieliśmy na kocu zajadając się pysznościami, które zabrał ze sobą mój już narzeczony. Po godzince spędzonej na plaży wróciliśmy trzymając się za ręce do hotelu. Kiedy tylko weszliśmy do naszego pokoju Wrona wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka składając pocałunki na moich ustach...
Rankiem obudziły mnie promienie wpadające przez otwarty balkon, leżałam wtulona w ramię Wronki, który z uśmiechem na twarzy mi się przyglądał.
- Dzień dobry księżniczko - przywitał się całując mnie w usta.
- Dzień dobry - powiedział jeszcze lekko zaspana.
- Wyspana? - zapytał.
- Nie bardzo zresztą wiesz dlaczego - zaśmiałam się wtulając się w środkowego.
- W takim razie co powiesz na to żebyśmy dziś w ogóle nie wychodzili z łóżka? - zaproponował Andrzej puszczając mi oczko.
- Chciałbyś - rzuciłam podnosząc się z łóżka.
- No pewnie, ze bym chciał - zaśmiał się i pociągnął za rękę przez co z powrotem wylądowałam na łóżku a w zasadzie na Wronie - i co teraz - zapytał patrząc mi w oczy.
- No nie wiem, skoro i tak już wygrałeś to możesz zrobić co chcesz - odpowiedziałam a po chwili poczułam usta siatkarza na moich. Po ponad godzinie leniuchowania postanowiłam, że musimy zejść do hotelowej restauracji na śniadanie. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki ogarnąć mój wygląd. Włosy spięłam w koka, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w letnią sukienkę. Kiedy oboje byliśmy już gotowi zeszliśmy na śniadanie, po którym zaraz wróciliśmy do pokoju po rzeczy i udaliśmy się na plażę.
Dziesięć dni na słonecznej Teneryfie zleciało nam na zwiedzaniu wyspy i plażowaniu. Nim się obejrzeliśmy byliśmy z powrotem w Bełchatowie. Zdecydowaliśmy, ze ślub weźmiemy zaraz po Mistrzostwach Świata a dokładnie 11 października. Tak więc przez cztery dni zanim Wronka wyjechał do Spały zajmowaliśmy się przygotowaniami a także powiadomiliśmy rodziny o naszych planach. Wszyscy cieszyli się z naszego szczęścia tak samo jak ja i Andrzej. Postanowiliśmy, ze ślub jak i wesele odbędzie się w mojej rodzinnej Bydgoszczy a świadkami będą Karol ze swoją dziewczyną. Kiedy środkowy razem z moim bratem wyjechali do Spały ja z pomagałam Dadze przy chłopcach.
Kilka tygodni później
To już dziś - dziś Reprezentacja Polski zagra w wielkim finale Mistrzostw Świata rozgrywanych w Polsce. Na dwie godziny przed meczem razem z partnerkami i dziećmi siatkarzy udałyśmy się do Spodka aby oglądać "starcie gigantów" jak nazwano mecz finałowy między Polską a Brazylią. O równej 20 rozbrzmiały hymny obu państw a po chwili obie drużyny były już na boisku rozpoczynając "wojnę o złoto". Hala wypełniona po brzegi kibicami w biało-czerwonych barwach sprawiła, że Polacy na początku spotkania grali trochę nerwowo co przyczyniło się do pierwszego przegranego seta. W kolejnych setach wszystko szło już po myśli Polaków a po prawie dwu i pół godzinnym meczu chyba cała Polska usłyszała szczęśliwy okrzyk kibiców katowickiego spodka ale przede wszystkim radość Pana Magiery: "Polska Mistrzem Świata". Tak zrobili to. Wygrali z obrońcami tytułu. Wygrali "złoty mecz" 3:1. Przerwali ich złotą passę i to gdzie? We własnym kraju, gdzie siatkówka jest czymś więcej niż sportem. Ze łzami szczęścia na policzkach pobiegłam na parkiet i rzuciłam się Andrzejowi na szyje.
- Tak strasznie Cię kocham - powiedział wpijając się w moje usta zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Ja Ciebie też mój mistrzu świata! - zaśmiałam się.
- Nie wierzę, że udało nam się to zrobić - kręcił głową patrząc na resztę siatkarzy skaczących ze szczęścia.
Po chwili cała reprezentacja wraz  ze sztabem udała się do szatni aby przygotować się przed ceremonią otwarcia. Kolejny raz z moich oczu popłynęły łzy kiedy cały spodek śpiewał "Mazurka Dąbrowskiego" a na szyjach naszych złotych chłopców zawisły medale z najcenniejszego kruszcu. Po całej ceremonii i licznych wywiadach wszyscy udaliśmy się wraz z reprezentacją do hotelu gdzie odbyła się impreza "zwycięzców" jak to powiedział mój braciszek. Wszyscy w świetnych humorach bawili się do prawie 5 nad ranem.

Hejka!!!
POLSKA MISTRZEM ŚWIATA!!!
Muszę przyznać, że ten rozdział został napisany już bardzo dawno temu, nawet nie pamiętam już kiedy. I chyba po raz kolejny moje proroctwo się sprawdziło i to na dodatek w 100%! 
A co do rozdziału mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na Wasze komentarze. Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień :*

sobota, 20 września 2014

Chwila szesnasta

Po ponad trzech godzinach jazdy zaparkowałam samochód pod moim rodzinnym domem. Wysiadłam z auta zabrałam torby z moimi rzeczami i prezentami i ruszyłam w kierunku drzwi, w których do razu pojawiła się mama.
- Cześć mamo - przywitałam się całując ją w policzek.
- Ciocia! - krzyknął Oliwierek kiedy tylko weszłyśmy do środka.
- Cześć maluchu nawet nie wiesz jak się za Tobą stęskniłam - powiedziałam przytulając chłopca a potem kolejno tatę, Dagę i Michała.
Michał pomógł mi z zaniesieniem moich rzeczy do mojego starego pokoju dzięki czemu mogliśmy przez chwilkę porozmawiać sami.
- No opowiadaj co u Ciebie siostra - zaczął.
- Co tu dużo gadać wszystko jest tak jak być powinno a nawet lepiej zresztą byłeś na bierząco co u mnie słychać - zaśmiałam się.
- A jak z Wronką? - zapytał puszczając mi oczko.
- Jest lepiej niż się spodziewałam, ale już nie rozmawiajmy o mnie lepiej powiedz co u Was?
- No jak widzisz przyplątała się kontuzja a po za tym to jest całkiem dobrze Daga za miesiąc będzie rodzić i zastawiam się nad powrotem do Polski w przyszłym sezonie o ile dostanę powołanie od Stephana.
- Na pewno dostaniesz a teraz wracajmy na dół - stwierdziłam ciągnąc go za rękę po schodach.
Następnego dnia rano obudziłam się tuż przed 8. Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Jak się okazało moja rodzicielka już wzięła się za przyrządzanie potraw na dzisiejszą Wigilię. Zjadłam śniadanie a potem dołączyłam się do pracy w kuchni a reszta domowników zaczęła ubierać choinkę. Nim się obejrzałam była już godzina 16. Poszłam wziąć kąpiel a potem umalowałam się i ubrałam.
Kiedy stałam przed lustrem usłyszałam dzwonek mojego telefonu, na którym pojawiła się twarz mojego chłopaka.
- Część skarbie - usłyszałam zaraz po odebraniu połączenia.
- Hej, przepraszam, że wcześniej nie dzwoniłam ale miałam tu niezłe urwanie głowy.
- Nic się nie stało chciałam Ci tylko powiedzieć, że strasznie tęsknię i życzę Ci wesołych i spokojnych świąt.
- Ja też tęsknię i życzę Ci wesołych świąt.
- Pamiętaj, że strasznie Cię kocham - usłyszałam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam.
- W takim razie nie zabieram czasu i do zobaczenia słońce.
- Pa.
Kiedy skończyłam rozmowę z Andrzejem zeszłam na dół gdzie reszta rodziny wyglądała pierwszej gwiazdki. Nim się obejrzeliśmy pojawiła się ona na niebie a my usiedliśmy do wigilijnej kolacji. Podzieliliśmy się opłatkiem, złożyliśmy sobie życzenia a potem zjedliśmy przygotowane potrawy. Oczywiście chwilę potem Oli nie wytrzymał i zaczął rozpakowywać swoje prezenty.
Następnego dnia obudziłam się na chwilę przed dziewiątą. Wzięłam prysznic, umalowałam się a potem ubrałam i poprawiłam fryzurę. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół. Mama z Dagmarą od rana siedziały w kuchni a tata z Michałem i Oliwierkiem siedzieli w salonie grając w grę małego. Postanowiłam dołączyć do pań i razem z nimi urzędowałam w kuchni. Cały dzień zleciał nam na wspólnych rozmowach i leniuchowaniu. Drugiego dnia świąt kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ja pójdę - powiedziałam i ruszyłam w kierunku wejścia, kiedy je otworzyłam od razu rzuciłam się na szyje gościa - co ty tu robisz? - zapytałam Wronę, który chwilę potem złączył nasze usta w pocałunku.
- Nie cieszysz się, ze przyjechałem? - zapytał robiąc smutną minę.
- Oczywiście, ze się cieszę!
Weszliśmy razem z Wronką do salonu gdzie byli wszyscy. Mój chłopka przywitał się z moją rodziną a potem zajął się rozmową z męską częścią domowników. Nim się obejrzeliśmy nastał wieczór. Nie zgodziłam się by Andrzej wracał po nocy do Bełchatowa i dlatego nie miał wyjścia i musiał zostać u nas na noc. Zasnęłam wtulona w miłość mojego życia.
Rankiem kiedy po śniadaniu wszyscy udaliśmy się w drogę powrotną do Bełchatowa. Po prawie czterech godzina jazdy zaparkowałam swoje auta na podjeździe a chwilę potem przyjechali także Winiarscy.
Przez następnych kilka dnia aż do sylwestra żyłam w ciągłym biegu. Koniec semestru zbliżał się nieubłaganie co oznaczało więcej godzin spędzonych na wykładach do tego moje wizyty w siedzibie Skry. W dzień sylwestra od rana rządziłam w kuchni Wrony przygotowując wszystko na ostatnią noc tego roku, którą mieliśmy spędzić razem z naszymi przyjaciółmi właśnie w mieszkaniu Andrzeja. Wronka był na tyle ogarnięty, że sam wziął się za sprzątanie a mi zostało przygotowanie posiłków. Dopiero około 16 wreszcie mogłam usiąść na chwilkę i odpocząć.
- Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił - powiedział Wroniasty zajmując miejsce koło mnie na kanapie i całując w policzek.
- Oj nie przesadzaj - zaśmiałam się.
- Nie przesadzam skarbie.
- Do bobrze niech Ci będzie a teraz zostawiam Cię samego i zmykam do łazienki się szykować - oznajmiłam i wyszłam z salonu.
Po godzinnej kąpieli wzięłam się za prostowanie włosów. Kiedy moja fryzura była gotowa ubrałam
się i zaczęłam robić makijaż. Kiedy skończyłam stanęłam w lustrze by zobaczyć efekt końcowy mojego dzieła.
- Ślicznie wyglądasz skarbie - stwierdził Andrzej, który również był już gotowy aby powitać gości obejmując mnie w talii.
- Dziękuję ty też niczego sobie - uśmiechnęłam się a Wrona pocałował  mnie w usta. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek, który oznaczał, że przybyli pierwsi goście.
- Założę się, że to Kłos, on to zawsze ma wyczucie czasu - marudził środkowy idąc w kierunku drzwi a ja tylko zaśmiałam się z niego - a nie mówiłem - krzyknął z przedpokoju mój siatkarz a po chwili do salonu weszli Karol z Olą.
Przez kolejne kilkadziesiąt minut przybywali kolejni goście a impreza po woli zaczęła się rozkręcać. Około 21 wszyscy się już dobrze bawili, a ja co chwilę byłam porywana do tańca przez któregoś z siatkarzy. Na chwilę przed 24 wszyscy wyszliśmy na balkon Wroniastego aby przywitać nowy rok.
- Wszystkiego Najlepszego kochanie - powiedział Andrzej a następnie złączył nasze usta w pocałunku.
Impreza trwała jeszcze przez kilka następnych godzin. dopiero około 5 nad ranem kiedy wszyscy goście opuścili mieszkanie mogliśmy z Wroną udać się od krainy Morfeusza.

Zacznę od tego co teraz najważniejsze: POLACY W PÓŁFINALE MISTRZOSTW ŚWIATA!!! 
Co do rozdziału to jest jaki jest, nie mnie go oceniać dlatego liczę na Wasze opinie i komentarze.
Widzimy się za tydzień!
Pozdrawiam :*
#GOPOLAND

sobota, 13 września 2014

Chwila piętnasta

Po powrocie do domu wzięłam się za sprzątanie. Nim się obejrzałam dochodziła godzina 18 a ja usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć i oczywiście nie pomyliłam się co do mojego gościa. Za drzwiami ujrzałam Andrzeja, który od razu namiętnie mnie pocałował.
- Już się stęskniłeś? - zapytałam śmiejąc się kiedy weszliśmy do salonu.
- Każda minuta, co ja gadam każda sekunda! bez ciebie jest jak ciągnąca się w nieskończoność chwila - powiedział przytulając mnie do siebie.
- Wiesz, że Cię kocham - spytałam patrząc mu w oczy.
- Wiem Skarbie - powiedział całując mnie w czoło.
- Dobra a teraz chodź do kuchni to zrobię nam jakąś kolację.
Poszliśmy z Wroną do kuchni gdzie oboje zajęliśmy się przyrządzaniem spaghetti. Po niecałej godzince oboje siedzieliśmy w salonie zajadając się naszym daniem. Kiedy skończyliśmy ja poszłam włożyć naczynia do zmywarki a siatkarz miał włączyć jakiś film. Kiedy wróciłam oboje położyliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać "I, że Cię nie opuszczę". Sama nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w Andrzeja.
*
Leżeliśmy z Zuzią na kanapie oglądając film. Gdzieś w połowie filmu zorientowałem się, że dziewczyna zasnęła. Wyłączyłem telewizor i zaniosłem ją do sypialni. Nie chciałem jej budzić dlatego poszedłem wziąć szybki prysznic aby już po chwili położyć się koło Zuzy. Leżałem patrząc na nią jak smacznie śpi. Była taka piękna, bezbronna a na jej twarzy malował się delikatny uśmiech. Czułem, że mam przy sobie największe szczęście jakie mnie do tąd spotkało. Kochałem ją ponad wszytko i wiedziałem, że to jest właśnie kobieta mojego życia.
Następnego dnia kiedy się obudziłem zegarek wskazywał 7:58. Podniosłem się z łóżka i postanowiłem pojechać do jednej z kwiaciarni aby kupić kwiaty dla mojej księżniczki, która obchodziła dziś swoje 24 urodziny. Po około pół godziny byłem z powrotem w domu Winiarskich, na szczęście Zuzka jeszcze spała dlatego wziąłem się za smażenie naleśników. Kiedy wszystko było już gotowe zabrałem jedzenie i bukiet pięknych czerwonych róż i ruszyłem na górę.
*
Obudził mnie delikatny pocałunek. Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam Wronkę, uśmiechnęłam się do niego.
- Wszystkiego Najlepszego kochanie z okazji urodziny - powiedział wyjmując zza swoich pleców piękny bukiet czerwonych róż i całując mnie w usta.
- Dziękuję, są naprawdę piękne - odpowiedziałam wąchając kwiaty i całując Wroniastego w policzek.
- A tu masz jeszcze śniadanie - mówi stawiając tacę na łóżku.
Zjadamy wspólnie śniadanie a potem każde z nas przygotowuje się do wyjścia.
- Przyjadę do Ciebie o 18 - informuje mnie Wrona kiedy oboje wychodzimy z domu.
- Postaram się do tej godziny wyrobić - drażnię się z nim.
Resztę dnia spędzam na uczelni w między czasie odbierając smsy z życzeniami a także kilka telefonów on przyjaciół i rodziny.  Około 17 wreszcie wracam do domu. Biorę się za przyrządzanie posiłku kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram drzwi i widzę uśmiechniętego od ucha do ucha Andrzeja.
- Cześć skarbie - wita się skradając mi buziaka.
- Hej dobrze trafiłeś bo właśnie przyrządziłam zapiekankę - mówię kiedy wędrujemy do kuchni.
- Właściwie to nie dostałaś ode mnie jeszcze prezentu - stwierdza Andrzej kiedy siedzimy po kolacji na kanapie w salonie.
- Ty mi wystarczysz - uśmiecham się mocniej wtulając się w środkowego, który po chwili podnosi się i udaje do przedpokoju gdzie wisi jego kurtka. Wyciąga coś z niej i wraca z powrotem do mnie.
- Mam nadzieję, że Ci się spodoba - mówi podając mi małą torebeczkę prezentową. Otwieram ją a moim oczom ukazuje się śliczny srebrny naszyjnik z literką "A" w serduszku.
- Jest śliczny dziękuję - całuję go w policzek.
Następne dni, tygodnie, miesiące leciały w zawrotnym tempie. Dni mijały według schematu uczelnia, pomoc w Skrze, dom i oczywiście Wrona. Nim się obejrzeliśmy nastał okres świąteczny. Boże Narodzenie mieliśmy spędzić oddzielnie. Ja w Bydgoszczy z rodzicami i rodzinką Winiarskich, którzy korzystając z okazji, że Misiek nabawił się kontuzji przylecieli na święta do Polski, natomiast Andrzej święta spędzał w Warszawie. Skra świetnie radziła sobie w PlusLidze a ja coraz bardziej uświadamiałam sobie, że Wronka to ten JEDYNY.
- Będę strasznie tęsknił - mówił Wronka kiedy żegnaliśmy się przed moim wyjazdem do Bydgoszczy.
- Ja też - stwierdziłam przytulając się do niego.
- Jedyne co mnie pociesza to to, że za cztery dni znowu się zobaczymy - uśmiechnął się całując mnie w czubek głowy - a i jeszcze jedno mam coś dla Ciebie.
- Nie zaczekaj, prezenty zostawmy na czas jak wrócimy dobrze?
- No dobrze skoro tak chcesz.
- W takim razie do zobaczenia Andrzej - powiedziałam składając na jego ustach pocałunek i wsiadając do auta aby po chwili ruszyć w kierunku mojego rodzinnego miasta gdzie byli już Michał z Dagą i Olim.

Krótki, wymęczony ale jest i to jest chyba najważniejsze? Wielkimi krokami zbliżamy się do końca tego opowiadania ale na razie nie zdradzę Wam ile jeszcze się tu ze mną pomęczycie. Będzie niespodzianka! Czekam na komentarze bo one cholernie mnie motywują a ostatnio motywacja jest mi szalenie potrzebna. Pozdrawiam, Klara! Do następnej soboty!
#GoPolska!!!

sobota, 6 września 2014

Chwila czternasta

Po wspólnym śniadaniu Andrzej odwiózł mnie do domu a sam pojechał na trening. Zaraz po powrocie poszłam wziąć prysznic i się przebrać a potem położyłam się na kanapie oglądając film lecący akurat w telewizji. Sama nie wiem kiedy zasnęłam. To chyba dlatego, że źle się czułam. Obudziłam się dopiero na chwilę przed 14. Podniosłam się z łóżka i powędrowałam do kuchni przyrządzić coś na obiad. Tym razem padło na spaghetti. Po niecałych 30 minutach siedziałam jedząc posiłek a po chwili rozdzwonił się mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Wrony. Uśmiechnęłam się pod nosem i odebrałam połączenie.
- No co tam Andrzeju? - zapytałam.
- Dzwonię Ci tylko powiedzieć, że strasznie się już za Tobą stęskniłem - powiedział a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Ja też ale dziś się już nie spotkamy bo jakoś źle się czuję więc będziesz musiał wytrzymać do jutra.
- W takim razie kładź się do łóżka, ale w razie by się coś działo od razu masz do mnie dzwonić ok?
- Dobrze zaraz się położę i do jutra mi na pewno przejdzie.
- W takim razie do zobaczenia jutro skarbie - pożegnał się.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Zaraz po skończeniu połączenia poszłam pozmywać naczynia a potem udałam się na kanapę. Położyłam się i nakryłam po uszy kocem. Leżałam próbując zasnąć ale w ogóle mi to nie wychodziło. Wzięłam telefon i napisałam do Wrony: "Przyjedź". Nic nie odpisał a po niecałych 15 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć.
- Jezu Zuziek co się stało? - zapytał wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.
- Nic po prostu strasznie się nudzę i nie chciałam być sama - powiedziałam wracając do salonu.
- Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś - oznajmił przytulając mnie.
- Przepraszam.
- Ty się lepiej już połóż - stwierdził a ja z powrotem ległam na łóżko a Wrona nakrył mnie po sam czubek głowy kocem.
- Andrzej?
- Tak?
- Położysz się ze mną? - zapytałam a siatkarz tylko się uśmiechnął i już po chwili leżałam wtulona w niego. Leżeliśmy rozmawiając i oglądając filmy. Nim się zorientowałam była już prawie 19. Ten czas stanowczo za szybko leciał. Około 21 środkowy opuścił mój dom i wrócił do siebie a ja poszłam wziąć prysznic i udałam się do krainy Morfeusza.
Następnego dnia rano czułam się już o dużo lepiej. Podniosłam się z łóżka, ubrałam się
i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie a potem usiadłam z laptopem na kanapie jeszcze raz czytając i wprowadzając poprawki do mojego i Kacpra projektu. Cały  dzień minął mi bardzo szybko. Około 18 poszłam się przebrać i  umalować. A następnie wsiadłam w samochód i pojechałam do "Energii". Skra rozpoczynała sezon w starciu z drużyną z Gdańska. Siedziałam razem z dziewczynami Kłosa i Zatiego. Po niecałych dwóch godzinach mecz się zakończył a nasi siatkarze wygrali spotkanie 3:1. Podczas całego spotkania Wrona obrzucał mnie czułymi spojrzeniami a ja delikatnie się uśmiechałam. Ola z Agnieszką co chwilę tylko spoglądały na siebie pytająco a ja stwierdziłam, ze nic im nie powiem będą miały niespodziankę. Zaraz po tym jak kibice zaczęli opuszczać halę podeszłyśmy do barierek gdzie byli nasi panowie. Przywitałam się z Karolem i Pawłem a potem podeszłam do Andrzeja, który na powitanie złączył nasze usta w pocałunku.
- Czy wy widzicie to co ja? - usłyszałam pytanie Kłosa w stronę dziewczyn i Zatiego a po chwili oboje z Wroną zaczęliśmy się śmiać - możecie nam to wszystko wyjaśnić? - zapytał.
- Chcieliśmy Wam zrobić niespodziankę - powiedziałam patrząc najpierw na przyjaciół a potem na mojego chłopaka, który mnie cmoknął w policzek.
- Osz Wy no wiecie co komu jak komu ale nam to powinniście od razu powiedzieć - stwierdziła Ola.
- Oj tak jakoś wyszło - oznajmił Wrona.
- No to w takim razie gratulacje - przytuliła mnie Olka a potem Aga.
Chwilę potem panowie poszli do szatni a ja z dziewczynami czekałyśmy na nich na parkingu. Umówiliśmy się z Wroną, ze resztę wieczoru spędzimy u mnie. Kiedy tylko się pojawił wsiedliśmy do auta i udaliśmy się do mojego domu. Zjedliśmy kolację a potem poszliśmy do mojego pokoju.
- Piękny - powiedział Wroniasty oglądając mój złoty medal za Mistrzostwo Polski - mam nadzieję, że kiedyś też będę miał taki w swojej kolekcji.
- No jasne, ze będziesz miał i to już za kilka miesięcy, jestem o tym przekonana - oznajmiłam pojawiając się koło niego.
- Wiesz, ze Cię kocham jak nikogo innego - stwierdził obejmując mnie w talii.
- Teraz już wiem - zaśmiałam się a środkowy złączył nasze usta w długim pocałunku...
Rankiem obudziłam się obejmowana przez Wronę, który bacznie mi się przyglądał.
- O czym tak myślisz? - zapytałam spoglądając na niego.
- O tym, że nadal nie mogę uwierzyć, że jesteśmy razem - odpowiedział całując mnie w czubek głowy.
- Ja też czasem mam wrażenie, że to tylko sen, z którego zaraz się obudzę.
- To nie sen skarbie, oboje w końcu jesteśmy szczęśliwi.
- Masz rację. Po tej całej kontuzji myślałam, ze świat mi się całkowicie zawalił ale ty pozwoliłeś mi znowu uwierzyć w siebie i dałeś mi szczęście - powiedziałam patrząc w oczy Wrony.
- Jesteś moim całym światem Zuziek, obiecuję, że zrobię wszystko żeby nam się udało - oznajmił całując mnie w usta.
Po wspólnym śniadaniu Wrona pojechał na trening a ja na uczelnię do Łodzi. Po prawie pięciu godzinach wreszcie mogłam opuścić uniwersytet i udać się w drogę powrotną do Bełchatowa. Kiedy już miałam wsiadać do auta podbiegł do mnie Kacper, no tak tego mogłam się spodziewać skoro przez cały dzień starałam się go unikać.
- Unikasz mnie? - zapytał czytając mi chyba w myślach.
- Nie no co ty ja po prostu ostatnio jestem strasznie zalatana i nie mam na nic czasu - odpowiedziałam na szybko.
- To może dasz się zaprosić na kolację dziś wieczorem - zaproponował a ja poczułam się głupio, że jeszcze nie powiedziałam mu o moim związku z Wroną.
- Wiesz co Kacper, ja przepraszam, że wcześniej Ci nie powiedziałam ale od niedawna spotykam się z Andrzejem - oznajmiłam.
- Miałem nadzieję... zresztą nie ważne, życzę szczęścia - wyrzucił i odszedł w kierunku swojego samochodu.
Zrobiło mi się trochę głupio, ale w końcu i tak by się dowiedział a ja nie mogłam pozwolić sobie na oszukiwanie Andrzeja. Zdawałam sobie sprawę, że nie jest zadowolony samym faktem tego, że będę się widywała z Kacprem tutaj no ale cóż nie zmianie teraz studiów.

Sielanki ciąg dalszy :) Myślę, że się cieszycie? Czekam na opinie!
3:0 z Serbią, 3:0 z Australią, 3:0 z Wenezuelą i awans zapewniony. Chociaż ja jestem zdania "Będzie wspaniale przecież zagramy w finale!!!! Trzymamy kciuki i do usłyszenia za tydzień!