sobota, 21 czerwca 2014

Chwila trzecia

Kiedy podjeżdżamy pod ośrodek w Spale w moich oczach znowu pojawiają się łzy. Dlaczego? Bo wiem, że gdyby nie ta cholerna kontuzja już za kilka tygodni trenowałbym tu z reprezentacją kobiet. A tak zostaje mi tylko pobyt tu aby doprowadzić nogę do pełnej sprawności po operacji. Wysiadamy z auta a od razu podbiega do nas Ignaczak. Wita się ze mną uściskiem a potem z Michałem. Od zawsze miałam dobry kontakt z siatkarzami czy to reprezentacji czy Skry. Kiedy tylko mogłam jeździłam na mecze brata i stąd moja znajomości z chłopakami. Michał zabiera swoje rzeczy a libero moje dwie walizki i razem kierujemy się do recepcji aby odebrać klucze do swoich pokoi. Odbieram klucze i każde z nas kieruje się w swoim kierunku ja jako, że jestem tu tylko można by rzec w celach leczniczych dostaje sama pokój. Krzysiek pomaga mi z walizkami i razem wchodzimy do mojego tymczasowego lokum.
- Jak się czujesz? - pyta libero kiedy jesteśmy w pokoju.
- Bywało lepiej - mówię od niechcenia.
- Przykro mi ale wierzę, że dasz sobie radę Zuziek - mówi całując mnie w policzek i wychodząc z mojego pokoju.
Kładę się na łóżku zastanawiając się nad swoim życiem kiedy dostaję smsa.
"Czekamy na stołówce" Michał
Podnoszę się z łóżka, biorę kule i wychodzę z pokoju zamykając drzwi na klucz a potem kieruję się w umówione miejsce.  Po kilku minutach wchodzę na stołówkę i zajmuje miejsce obok swojego brata. Witam się ze wszystkimi siatkarzami nie tylko z tymi, których już znałam ale także tymi nowymi.
- Cześć Andrzej jestem - mówi środkowy podając mi swoją dłoń.
- Zuza - odpowiadam i podaje mu swoją dłoń a przez moje ciało przechodzi dreszcz.
- Zuziek nie wiem czy wiesz ale to nasz nowy kolega ze Skry od przyszłego sezonu - mówi w moim kierunku Zatorski.
- Cieszę się, że mogłam Cię poznać - wymuszam uśmiech a potem wracam na miejsce koło Michała.
Razem ze wszystkimi zjadam obiad a potem udaję się do pokoju przebrać w luźniejsze ubrania
i idę do gabinetu fizjoterapełtów kadry.  Po ćwiczeniach z powrotem udaję się do siebie. Idę korytarzem kiedy ktoś na mnie wpada a ja mało co nie ląduje na podłodze.
- Jezu tak bardzo Cię przepraszam - mówi Wrona.
- Nic się nie stało - odpowiadam kierując się do swojego lokum nie mając ochoty na rozmowę ze swoim nowym znajomym. Podnoszę z ziemi swoje kule i po prostu odchodzę. Wchodzę do pokoju i od razu ląduje na łóżku tonąc we łzach. Po raz kolejny wylewam morze łez nie przejmując się, że za chwile może ktoś wejść. Nim się obejrzałam do jej pokoju wparował mój kochany braciszek, który widząc mój stan od razu siada obok i przytula całując mnie w głowę.
- Zuzka, proszę Cię nie płacz już - głaszcze mnie po głowie.
- Mam dość rozumiesz, ja tak nie potrafię, nie potrafię nie myśleć o siatkówce.
- Może to był zły pomysł z przyjazdem tutaj - stwierdza przyjmujący.
- Nie to nie tak, że ja nie chcę tu być z Wami, ja po prostu sobie z tym nie radzę - patrzę na brata, który bacznie słucha moich słów.
- Obiecuję Ci, że wszystko się ułoży i jeszcze będziesz szczęśliwa - oznajmia przytulając mnie mocniej do siebie.
Siedzą tak przez kolejne kilkadziesiąt minut do póki Winiarski nie zorientował się, że jego siostra zasnęła. Kładzie ją na łóżku i przykrywa po czym po cichu wychodzi z jej pokoju.
*
Siedzę pogrążony na swoim łóżku we własnych myślach kiedy słyszę głos swojego przyjaciela.
- Te Wrona co ty taki zamyślony? Zakochałeś się czy co? - śmieje się Kłos.
- Weź się lepiej nie odzywaj jak masz gadać głupoty - odpowiadam mu po czym wychodzę z naszego pokoju.
Wychodzę z ośrodka i siadam na ławce. Sam się sobie dziwię ale moje myśli cały czas biegną w kierunku jednej osoby. Nie mogę zapomnieć tych pięknych błękitnych tęczówek przepełnionych smutkiem i żalem. Mimo tego, że znam ją od dobrych kilku godzin czuje, że ona zajmie ważne miejsce w moim życiu i, że z całego serca pragnę pomóc Zuzce. Po kilkudziesięciu minutach wracam do ośrodka gdzie udaje się na kolację.
*
Całą kolację siedzę nic się nie odzywając i nie reagując na próby siatkarzy, którzy chcą nawiązać z mną jakąkolwiek rozmowę. Wmuszam w siebie choć trochę posiłku bo wiem, że jeśli tego nie zrobię mój brat nie da mi spokoju i będzie czekał mnie kolejny wykład. Kiedy kończę podnoszę się z krzesła i ruszam w stronę wyjścia ze stołówki po czym wychodzę na powietrze. Podpierając się kulami przechadzam się po terenie ośrodka nie zastanawiając się nad tym, że kiedy Michał spostrzeże, że mnie nie ma będzie się martwił. W końcu po kilku dziesięciominutowym spacerze siadam na jednej z ławek w alei gwiazd polskiego sportu. Spoglądam na tabliczki z nazwiskami siatkarek zasłużonych dla tej dyscypliny w Polsce i czuję, że po moich policzkach zaczynają spływać co raz to kolejne łzy. Chowam twarz w dłoniach i całkowicie pogrążam się w smutku. Siedzę tak przez kilka minut kiedy czuje, że ktoś koło mnie usiadł. Podnoszę głowę do góry i widzę, że tym kimś jest nie kto inny jak Andrzej.

Oddaję w Wasze ręce trzeci rozdział. Liczę na Wasze komentarze, które cholernie mnie motywują a w ostatnim czasie moja motywacja uszła sama nie wiem gdzie :P Dziękuję za każdy nawet najkrótszy komentarz. Pozdrawiam i do soboty!!! 
Klara :*

7 komentarzy:

  1. tak bardzo mi jej szkoda :( mam nadzieję, że będzie jeszcze szczęśliwa

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny ;) K.P

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog jest bardzo interesujący ciekawy :) z niecierpliwością oczekuję na kolejny rozdział>

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mi szkoda Zuzy ,ale mam nadzieję, że Andrzej przywróci jej życiu sens:)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby miłość od pierwszego wejrzenia?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam zaległość i bardzo mi się podoba :)
    Zuza ma strasznie i mam nadzieję że wszystko jej się ułoży.
    Zapraszam do siebie na kolejny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :)
    Tak bardzo szkoda mi Zuzy.Nie zasłużyła sobie na taką tragedię.
    Widzę,że Andrzej chce wziąć sprawy w swoje ęce.Myślę,że tą dwójkę połączy miłość od pierwszego wejrzenia,zresztą chyba już połączyła :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń