- Prosili mnie żebym Cię tu przywiózł - mówi widząc moje spojrzenie. Niechętnie wysiadam z samochodu trzymając w rękach kule i otulona ramieniem brata wchodzę do hali Atomu. Wędrujemy korytarzem prowadzącym na główną halę gdzie jeszcze nie dawno każdego dnia wstawiałam się na treningu i walczyłam jak lwica w meczach Orlenligi i nie tylko. Wchodzimy na halę a ja zamiera na widok wszystkich stojących tam osób. Są tam wszyscy siatkarki, sztab szkoleniowy a także prezes klubu i kilka innych osób związanych z drużyną z Sopotu. Witam się ze wszystkimi a potem czekam na wyjaśnienia po co kazali mi się tu zjawić. Po chwili głos zabiera trener Sopocianek:
- Zuza wszyscy wiemy, że nie masz teraz ochoty na takie spotkania po tym co się stało ale wiedz, że jesteśmy z tobą i życzymy Ci szczęścia - mówi trener a ja po raz kolejny muszę ocierać łzy. Niedługo potem moja najlepsza przyjaciółka wręcza mi zdjęcie w ramce z dekoracji po zdobyciu przez Atom mistrzostwa polski, na której mnie nie było. Spoglądam na fotografię i dopiero teraz spostrzegam, że wszystkie zawodniczki trzymały wtedy w rękach kartki z napisem "Dla naszej Zuzki - Mistrzyni Polski! Szybkiego powrotu do zdrowia!". Nie wytrzymuję tego i z płaczem wychodzę z hali. Wychodzę na zewnątrz i siadam na schodach chowając twarz w dłoniach. Po kilku minutach czuję czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Obracam się i chwilę potem tonę w objęciach swojego brata niczym mała dziewczynka. Stoimy tak przez chwilę a żadne z nas się nie odzywa, ja nie ma już siły a Michał wie, że potrzebuje teraz tylko i wyłącznie jego wsparcia.
- Chodź Mała - mówi prowadząc mnie w stronę auta.
- Michał co teraz będzie? - pytam kiedy jadą ulicami Sopotu.
- Nie wiem Zuziek ale teraz zabieram Cię do siebie do Bełchatowa tam zajmie się tobą fizjoterapeuta - odpowiada mi na co tylko kiwam delikatnie głową.
- A moje rzeczy?
- Wszystko spakowałem kiedy musiałem oddać klucze - oznajmia spoglądając z żalem i smutkiem w oczach - wszystko się ułoży.
Siedzę nie wierząc w słowa Michała opierając głowę o szybę a po kilku minutach sama nie wiem kiedy zasypia. Budzę się dopiero kiedy słyszy cichy szept nad uchem. Przecieram zaspane oczy i dostrzegam, ze jesteśmy już pod domem państwa Winiarskich w Bełchatowie. Wysiadam z auta i kieruje się ku drzwiom, w których po chwili pojawiają się Dagmara i mój chrześniak Oliwier. Wymuszam uśmiech witając się z nimi uściskiem a potem całą czwórką wchodzimy do domu gdzie siadam razem z żoną brata i synem w kuchni a brat zanosi rzeczy na górę do pokoju, w którym będę teraz mieszkać.
- Ciocia a teraz będziesz z nami mieszkać? - pyta mały Winiarski na co ja kiwam delikatnie głową.
- Tak skarbie ciocia teraz będzie z nami mieszkać - odpowiada małemu Dagmara.
- Ale super, a pograsz ze mną w siatkę? - pyta po raz kolejny a w moich oczach pojawiają się łzy i czym prędzej wychodzę z pomieszczenia udając się do "mojego" pokoju. Zamykam drzwi a potem padam na łóżko z płaczem. Nie hamuję łez, do których w ostatnich kilku dniach zdążyłam już się przyzwyczaić. Nie wiem co teraz będzie, nie wiem co teraz będę robić ani czy jeszcze znajdę ochotę aby być na tym świecie.
Oddaję w Wasze ręce rozdział pierwszy :) Czekam na Wasze komentarze i opinie :)
Do soboty!!!
Klara :*
P.S Zapraszam także na bloga mojej przyjaciółki http://oneplusone-ourlove.blogspot.com/
Świetny blog i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Zuziek się pozbiera:)
Super....jak zwykle
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Pozdrawiam :*
No zapowiada się ciekawie :) Ja zostaję i czekam na kolejne :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytałam Bo oboje czujemy to samo, a teraz jestem tu :) Świetnie się zapowiada :) Zapraszam do siebie living-in-suffer.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTrafilam tutaj przypadkowo ale nie zaluje! Pisz dalej! Zapraszam do siebie i licze,ze zostawisz koemntarz mocjednegospojrzenia.blogspot.com
OdpowiedzUsuń