Od rana szykowałam się na dzisiejsze wesele, na które zaprosił mnie Wrona. Z racji tego, że reszta reprezentacji była w tym czasie we Francji rozgrywając kolejne mecze Ligi Światowej spokojnie mogłam się przygotować. Umówiłam się z Andrzejem, że przyjedzie po mnie już o 14 z racji tego, że czekał nas kawałek drogi. Z samego rana kiedy się obudziłam poszłam się wykąpać i ubrać. Następnie zjadłam przygotowane przez Dagmarę śniadanie i pojechałam do fryzjera i makijażystki. Po dwóch godzinach wyszłam z salonu piękności wyglądając niczym jak nie jedna modelka. Kiedy wróciłam do domu moja bratowa i chrześniak mało co nie padli z zachwytu.
- Coś mi się wydaję, że Andrzej padnie jak Cię zobaczy - skwitowała moją fryzurę i makijaż żona Michała.
- Oj przestań my się tylko przyjaźnimy - uśmiechnęłam się - dobra ja lecę się ubrać bo on zaraz pewnie przyjedzie.
Pobiegłam do swojego pokoju na górze aby się przebrać. Ubrałam się w sukienkę
a potem założyłam dodatki i kiedy już miałam schodzić na dół usłyszałam dzwonek do drzwi a po chwili przybiegł Oliwier.
- Ciocia Andrzej przyjechał po Ciebie - zakomunikował mi bratanek.
- Dobrze skarbie powiedz, że za chwilę schodzę - odpowiedziałam mu i ostatni raz przejrzałam się w lustrze i ruszyłam na dół.
Kiedy schodziłam po schodach widziałam jak Wrona rozmawiał z Dagą ale kiedy zauważył mnie momentalnie stanął wpatrzony w jak w obrazek.
- Cześć, pięknie wyglądasz - przywitał się całując mój policzek.
- Hej, to co jedziemy? - zapytałam widząc minę bratowej, która mało co nie wybuchała śmiechem widząc minę siatkarza kiedy mnie ujrzał.
Po tym jak Andrzej otworzył mi drzwi do swojego auta, zajmuję miejsce pasażera i razem ze środkowym ruszam w kierunku Serocka gdzie ma się odbyć ślub przyjaciół Wrony. Droga mija nam w świetnych nastrojach. Rozmawiamy, śmiejemy się, można by śmiało stwierdzić, że w tym momencie wyglądamy jak para. Po ponad dwu godzinnej podróży dojeżdżamy na miejsce. Wysiadamy z auta i kierujemy się pod Kościół gdzie są już zgromadzeni goście. Po chwili pojawia się również para młoda. Ceremonia ślubna trwa ponad godzinę a potem wszyscy goście udają się do domu weselnego gdzie ma odbyć się wesele. Oboje tej nocy mogliśmy sobie pozwolić na choć odrobinę alkoholu bo jak zostaliśmy poinformowani na długo przed weselem mieliśmy zostać tu aż do niedzieli wieczora ponieważ para młoda chciała widzieć nas również na poprawinach. Po jakimś czasie Andrzej zdecydował, że musi w końcu przedstawić mnie przyjaciołom. Oboje podchodzimy do Lewandowskich, po czym siatkarz wita się z nimi a potem przedstawia mnie.
- Cieszę się, że możemy Cię w końcu poznać - słyszę z ust panny młodej.
- Ja też się cieszę - odpowiadam uściskając dłonie Lewandowskich.
Po chwili rozmowy siatkarz porywa do tańca Anię a ja idę zatańczyć z Robertem. Podczas tańca cały czas rozmawiam z piłkarzem a kiedy piosenka się kończy i zaczyna wolniejszy kawałek podchodzą siatkarz i panna młoda robiąc tzw. "odbijane". Ja ląduje w objęciach Wrony, który delikatnie w rytm melodii kołysze nas. Po kilku chwila zdaje sobie sprawę, że jeszcze w towarzystwie żadnego mężczyzny nie czułam się tak dobrze. Wiem, że jest jeszcze za wcześnie aby mówić, że miedzy mną a środkowym zaczęło coś się zmieniać ale wiem, że niedługo może się to stać. Całą noc nie odstępował mnie na krok, bawiliśmy się, śmialiśmy i rozmawialiśmy. Osoba nie znająca nas mogła śmiało dojść do wniosku, że jesteśmy zakochaną w sobie po uszy para. A czy tak było? Około czwartej nad ranem oboje zdecydowaliśmy, że udamy się już do hotelu gdzie mieliśmy przygotowanym dwuosobowy pokój. Od razu po wejściu do środka pozbyłam się ze swoich nóg wysokich szpilek a potem udałam się pod prysznic i nim się obejrzałam leżałam już na jednym z dwóch łóżek powoli oddając się w krainę Morfeusza.
*
Kiedy Zuza zasnęła ja także podążyłem jej śladem i po wzięciu szybkiego prysznica położyłem się na drugim łóżku. Przez chwile nie mogłem się napatrzeć na smacznie śpiącą nieopodal brunetkę i chyba właśnie w tej chwili zdałem sobie sprawę kim ona stała się dla mnie przez te kilka tygodni. Mimo iż byliśmy dla siebie przyjaciółmi ja widziałem w niej kogoś zupełnie innego. Widziałem w niej kobietę, z którą chciałbym spędzić resztę życia. Z takimi rozmyśleniami usnąłem.
*
Kiedy się obudziłam zegarek wiszący na ścianie wskazywał godzinę 11:48. Po cichu podniosłam się z łóżka i udałam do łazienki. Wzięłam prysznic a potem zabrałam z torby strój, w którym miałam udać się na poprawiny. Ubrałam się a potem poprawiłam swoją fryzurę i zrobiłam makijaż. Kiedy skoczyłam zdecydowała, że muszę obudzić już Wronę jeśli nie chcemy się spóźnić.
- Andrzej wstawaj - szepnęłam nad jego uchem ale to nic nie dało bo siatkarz spał jak zabity - Wrona obudź się - potrząsnęłam jego ramieniem a środkowy nawet nie drgnął i wtedy wpadłam na inny pomysł. Poszłam do łazienki nalałam do kubka wody i wróciłam do pokoju. Podeszłam do łóżka, na którym spał Wroniasty i wylałam zawartość naczynia na jego twarz.
- Zuziek co ty wyprawiasz! - krzyknął zrywając się z łóżka a ja mało co nie padłam ze śmiechu.
- Nie chciałeś się obudzić to musiałam coś wy myśleć - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Osz ty mała, niegrzeczna kobieto jeszcze zobaczysz ja się zemszczę - powiedział z szerokim uśmiechem w moim kierunku.
- Mam się bać? I tak wiem, że nic mi nie zrobisz bo mój braciszek Ci nie podaruje jeśli coś mi się stanie - mówię nieprzerwanie śmiejąc się z siatkarza.
- Jeszcze zobaczymy. Strzeż się Zuzanno Winiarska - zaśmiał się udając się do łazienki.
Po niecałej godzinie Andrzej był już gotowy do wyjścia. Oboje spakowaliśmy swoje rzeczy a potem siatkarz zaniósł je do auta a następnie poszliśmy z powrotem do sali gdzie było wczorajsze wesele. Przywitaliśmy się z Lewandowskimi a potem zajęliśmy miejsca. Po zjedzeniu obiadu poszliśmy trochę potańczyć. Około 17 postanowiliśmy, ze będziemy się już zbierać bo czeka nas jeszcze podróż powrotna do Bełchatowa. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Ja ze zmęczenia od razu zasnęłam a siatkarz prowadził podśpiewując pod nosem piosenki lecące w radiu.
- Długo spałam? - zapytałam środkowego.
- Nie długo może z 40 minut - uśmiechnął się.
- Wiesz co, już dawno się tak dobrze nie bawiłam - stwierdziłam z uśmiechem.
- Powiem Ci, że ja tak samo.
Dalszą część drogi pokonujemy śpiewając razem wszystkie piosenki i śmiejąc się. Nim się obejrzeliśmy byliśmy już pod domem Winiarskich w Bełchatowie. Wysiedliśmy z auta a ja chciałam zabrać swoją torbę kiedy Wrona krzyknął:
- Zuza!!!
Mam nadzieję, że się spodoba, liczę na Wasze opinie co do tego rozdziału i do usłyszenia za tydzień! Pozdrawiam, Klara :*
"To co najważniejsze"